67. "Obiecał! Obiecał!"

250 10 0
                                    

VESS POV'S

    Moje powieki lekko się uchyliły i pierwsze co zobaczyłam to biały sufit. Spojrzałam w miejsce ,gdzie zawsze leżał Isaac i wcale się nie zdziwiłam ,kiedy go tam nie zobaczyłam. Przecież go tutaj nie ma.

     Czułam się dzisiaj lepiej i w ogóle nie czułam bólu. Przejechałam delikatnie ,opuszkami palców ,bo moim brzuchu ,lecz nie wyczułam rany. Podwinęłam koszulkę i lekko się zdziwiłam ,kiedy nie zauważyłam obrażania.       

    Wzruszyłam ramionami i zeszłam z łóżka ,po czym podeszłam do szafy. Wybrałam komplet i udałam się z nim do łazienki. Zdjęłam z siebie piżamę i nałożyłam białe jeansy oraz czerwoną bluzę. Spojrzałam w lustro i uśmiechnęłam się do swojego odbcia.

     Gotowa wyszłam z łazienki i jak codziennie ,podążyłam schodami na dół. Lydia stała w drzwiach i gadała z młodym listonoszem ,który ewidentnie ją podrywał. Prychnęłam cicho i weszłam do kuchni. Usiadłam na blacie i wzięłam do ręki gruszkę.

-Mam coś dla ciebie!-krzyknęła ruda z korytarza ,po czym pojawiła się z listem w ręce.

-Od Isaaca?-zapytałam ,zeskakując z blatu.

-Tak!-odpowiedziała ,a ja pisnęłam zadowolona.

    Podbiegłam do rudej i wzięłam od niej list z ręki ,ukradkiem całując ją w policzek. Szybko weszłam do korytarza i założyłam czarne vansy ,po czym wybiegłam z domu. Kierowałam się w stronę parku ,gdzie najczęściej spotykałam się z Isaac'iem.

   Po kilku minutach byłam na miejscu. Pobiegłam w stronę mostku ,na którym usiadłam. Uśmiechnęłam się na widok koperty i delikatnie ją otworzyłam. Wyjęłam papier i rozłożyłam go ,czując zapach perfum Isaaca.

"Cześć Vess!
               Nawet nie wiesz jak bardzo chciałbym cię teraz zobaczyć ,chociaż wiem ,że to niemożliwe. Tak ,zupełnie niemożliwe. Chciałem zadzwonić, lub napisać wiadomość ,lecz za bardzo się bałem. Wiadomość którą ci przynoszę ,jest dość..zła. Na najbliższy rok ,lub dwa ,nie wrócę do Beacon Hills. Przepraszam cię ,lecz nasz związek nie przetrwa na odległość.
Pamiętaj ,że Cię kocham!
Twój na zawsze ,Isaac."

   
  Całkiem wyprana z emocji ,patrzałam na list. Samotna łza spłynęła po moim policzku ,lecz nawet nie miałam siły ją zetrzeć. Papier wypadł z mojej dłoni ,a ja wpatrywałam się w krajobraz przede mną ,czując narastającą pustkę w sercu.

         Wstałam na równe nogi i schyliłam się po list ,lecz zatrzymałam się. Spojrzałam na prawe ramię ,na którym znajdowała się złota bransloteka. Wyprostowałam się i zdjęłam ją z mojej dłoni.

-Nienawidzę cię!-krzyknęłam i wyrzuciłam bransoletkę w powietrze.

     Plusk wody ,uświadomił mi ,że bransoletka ciągnie się ku dnie. Wybuchłam głośnym płaczem i opadłam na kolana. Wytarłam łzy bluzą i spojrzałam na leżący list. Wzięłam go w ręce i szybko wstałam na równe nogi. Nie chcąc przyciągać na siebie uwagi ,szybko wybiegłam z parku.

        Pod domem byłam kilka minut później. Wpadłam do niego jak burza i od razu padłam na kolana. Siedząca w salonie Lydia ,podbiegła do mnie szybko i postawiła na nogi. Wtuliłam się w jej rude włosy i nie starałam się nawet powstrzymać moich łez.

-Będzie dobrze..-szepnęła Lydia ,a ja pokręciłam przecząco głową.

-Obiecał! Obiecał!-krzyknęłam przez łzy ,po czym znów wybuchłam płaczem.

-Jest nic nie wartym dupkiem.-stwierdziła ruda ,głaszcząc mnie po plecach.

-Napisał ,że mnie kocha.-powiedziałam i odsunęłam się ,aby spojrzeć Lydii w oczy. Pokazałam jej list ,a ta szybko go ode mnie wzięła.

-Mam pomysł.-odpowiedziała zielono oka.

     Siedziałam przed palącym się kominkiem ,patrząc jak list od Isaaca się niszczy. W ręku trzymałam pudełko lodów ,które także znajodwały się naokoło moich ust. Rozmazany tusz spływał po moich policzkach. Lydia siedziała obok mnie ,z takim samym zestawem ,próbując mnie wspierać.

        Z listu został tylko mały kawałek. Pochyliłam się lekko ,aby zobaczyć co jest na nim napisane. Kiedy dostrzegłam zdanie ,w moich oczach zebrały się łzy. Pozwoliłam im spłynąć po moich policzkach.

"Twój na zawsze ,Isaac"

Teach Me How To Live |teen wolf|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz