-Przynieś coś do picia!-krzyknęłam do idącej w stronę kuchni Lydii.
Przed chwilą przyszła do nas Malia i od tamtej pory rozmawiamy o różnych sprawach. Nie miałam na dzisiaj planów ,więc takie spotkanie nie było dla mnie stratą planów.
Lydia przyniosła trzy kieliszki oraz karton z sokiem porzeczkowym ,na co wybuchliśmy śmiechem. Postawiła wszystko na ziemi ,po czym dosiadła się obok nas ,podpierając plecy o sofę za nią.
-Coś ciekawego się wydarzyło?-zapytała ruda ,poprawiając się na swoim miejscu.
-Właściwie tak..-mruknęła Malia ,a my od razu zamieniłyśmy się w słuch.
-Czyli?-przybliżyłam się bliżej blondynki.
-Po tym jak byliśmy u Scotta ,to zostałam trochę dłużej..-zaczęła ,a my skinęłyśmy głowami.
-To jeszcze pamiętamy.-stwierdziła Lydia ,a ja pokiwałam głową.
-To co zrobiłam ,to był przypadek..-mruknęła ,a my spojrzałyśmy na nią pytająco.- Pocałowaliśmy się..-dodała ,spuszczając głowę w dół.
-Oł..-wydukała Lydia ,a ja rozchyliłam lekko wargi.
Chciałam coś powiedzieć ,lecz szybko się powstrzymałam. Zamiast tego uśmiechnęłam się pocieszycielsko i położyłam dłoń na jej kolanie ,kiwając głową. Malia lekko speszona ,uśmiechnęła się.
Nasza rozmowa trwała kilka godzin ,po czym Malia wyszła z domu. Pomogłam Lydii posprzątać ,po czym poszłam do swojego pokoju. Położyłam się na swoim łóżku i ukradkiem spojrzałam na okno Scotta. Westchnęłam i zerwałam się z łóżka ,po czym podeszłam do okna.
Uchyliłam je i wystawiłam pierwszą nogę ,którą delikatnie położyłam na długiej gałęzi. Dłońmi chwyciłam konar który był nade mną. Przeszłam tak na drugą stronę drzewa ,lądując pod oknem Scotta. Było uchylone ,więc z łatwością dostałam się do środka.
Chłopak leżał na łóżku. Na uszach miał słuchawki ,a jego oczy były zamknięte. Westchnęłam ,po czym podeszłam do łóżka. Nachyliłam się nad chłopakiem i dmuchnęłam w jego twarz. Brunet przestraszony lekko podskoczył i patrzał na mnie ,mocno otwartymi oczami. Zaśmiałam się i usiadłam na krzesło ,które stało obok biurka.
-Co tutaj robisz?-zapytał ,ściągając słuchawki.
-Przyszłam tutaj wyjaśnić kilka spraw..-powiedziałam ,krzyżując ręce na biuście.
-Czyli?-zmarszczył brwi ,siadając na łóżku.
-Ty..Malia..-odpowiedziałam ,a ten westchnął.
-To był błąd.-stwierdził ,a ja prychnęłam.
-To już wiem dlaczego tak szybko się pocieszyłeś po Kirze..-przyznałam ,a Scott przewrócił oczami.
-Vess..-zaczął.
-Nie tłumacz się ,Scott. To i tak nic nie da.-powiedziałam i wstałam z krzesła.
Rzuciłam mu ostatnie spojrzenie i wyszłam z pokoju. Zeszłam po schodach ,mając na sobie zdziwione spojrzenie pani McCall. Uśmiechnęłam się do niej szeroko ,po czym opuściłam ich dom. Przeszłam przez chodnik i już kilku sekundach znalazłam się w moim domu. Weszłam po schodach i skierowałam się do mojego pokoju.
Rzuciłam się na łóżko i westchnęłam ciężko. Zamknęłam oczy i próbowałam uspokoić swoje emocje. Wiedziałam ,że postąpiłam źle idąc do Scotta. Przeklnęłam siebie w myślach i walnęłam w pięścią o łóżko.
-Vess?-usłyszałam głos chłopaka.
Otworzyłam oczy i zobaczyłam Scotta. Szybko zerwałam się z łóżka i rzuciłam się w ramiona chłopaka. Dłonie chłopaka powędrowały na moją talię ,a ja ułożyłam głowę w zagłębieniu jego szyi.
-Przepraszam..-powiedziałam ,odsuwając głowę ,abym mogła spojrzeć w jego ciemne oczy.
-Nie mu..
-Ale chcę.-przerwałam mu.- Przez wyjazd Isaaca ,stałam się nerwowa.-dodałam.
-To nie twoja wina.- stwierdził ,a ja spuściłam głowę w dół.
Brunet złapał za mój podbródek i podniósł moją głowę ,tak ,że musiałam patrzeć w jego ładne, czekoladowe oczy. Zagryzłam dolną wargę i czekałam aż Scott coś powie.
-Przepraszam.-powiedział ,a ja się uśmiechnęłam.-Przepraszam.-odpowiedziałam.
Na usta chłopaka wpłynął uśmiech ,po czym przyciągnął mnie do swojego ciała. Znowu schowałam twarz w zagłębieniu jego szyi i wdychałam jego mocne perfumy.
CZYTASZ
Teach Me How To Live |teen wolf|
أدب المراهقينScott McCall to z natury bardzo pomocny chłopak i śpieszy z pomocą każdej nadprzyrodzonej osobie. Ale...czy pomoże jej ,aby narazić się na wiele problemów? UWAGA!! -książka inspirowana jest Teen Wolfem! -(dla hejterów ,i nie tylko) niektóre momenty...