100. "Zrób coś dla mnie."

229 4 0
                                    

Kolejne ciało poleciało na ziemię. Nie miałam czasu jakoś porządnie poznać Alec'a ,lecz go polubiłam. Szkoda ,że tak młody człowiek ,odszedł tak szybko. Alec na to nie zasługiwał. Miał jeszcze tyle życia przed sobą.

Nasze ciała pokryte były potem ,lecz nadal nie przestawaliśmy. Czarnych istot było mniej ,lecz też nie mało. Mężczyzna zarządzał nimi ,jak chciał. Obcinali nam pazury lub cieli nasze skóry.

Stwierdziłam ,że ci ludzie są bardzo pomocni ,nawet jeśli nie znaliśmy siebie nawzajem. Wiedzieli ,że musimy sobie pomagać i tak właśnie robiliśmy. Najwyraźniej czarne istoty nie spodziewały się takiej siły.

Nie wiem ile to trwa ,ponieważ straciłam poczucie czasu ,już dawno temu. Próbowałam bronić siebie i innych ,ponieważ czułam ,że jestem z nimi bardziej złączona ,niż mi się wydaje. Czułam jakby...połączenie?

Nagle kolejny raz poczułam ten okropny ból. Jeszcze większy przedtem. Berek. Płacz. Nadzieja. Momentalnie odwróciłam się i zobaczyłam jak moja siostra ,patrzy na swoje dłonie ,które były całe we krwi ,a później opada na ziemię.

-Hope!-krzyknęłam.

Podbiegłam do dziewczyny i złapałam jej dłoń. Z niecierpliwością czekałam aż czarne żyły na moich dłoniach się pojawią ,lecz nic z tego. Tego nie dało się uleczyć. Na moich policzkach momentalnie zaczęły pojawiać się łzy.

-Vess ,nie płacz. Wszystko będzie dobrze..-usłyszałam jej głos.

-Nic nie będzie dobrze! Proszę cię ,Hope!-zaszlochałam.

-Shh ,kiedyś się spotkamy i będziemy mogły być razem na wieki..-stwierdziła ,a ja skinęłam głową.

-Obiecujesz?-zapytałam ,a ta delikatnie skinęła głową.

-Cz-czas na mnie..-zająkała się.

Pokiwałam przecząco głową i patrzałam jak moja siostra odchodzi. Straciłam ostatnią osobę z mojej rodziny. Nie miałam już nikogo. Hope już ze mną nie ma. Zostałam sama.

SCOTT POV'S

Gdy przypominaliśmy sobie jakieś osoby ,one umierały. Liam. Malia. Isaac. Alec. I teraz Hope. Dlaczego tak się dzieje? Dlaczego umiera tyle osób? Każda powinna zostać na tym świecie. Być z nami.

Kolejne zielone dymy zaczęły unosić się w powietrze. Kolejne istoty umierały. Chcieliśmy pomścić naszych przyjaciół. Oni powinni żyć. Z ich śmierć. Zginą inni.

Czarne postacie wydawały się być bardzo potężne ,lecz gdy zostało ich mniej ,jakoś ich siły się zmniejszyły. No tak. Przecież w kupie siła. Razem uzupełniali siebie. Odwrotnie działo się z osobami ,którze niestety musiały umrzeć.

Każde z nich dawało nam swoją siłę ,abyśmy mogli walczyć i ocalić samych siebie. Przede wszystkim oni chcieli ocalić nas i dać nam szanse ,na drugie jutro. Za to możemy ich uwielbiać i kochać na wieki.

Nagle poczułem w klatce piersiowej ból. Lecz...ten był najgorszy. Nieznajomi. Przyjaciele. Kochankowie. Nie mogłem w to uwierzyć ,lecz gdy się odwróciłem ,jednak okazało się to być prawdą. W ciele Vess tkwiła katana jednego z czarnych stworzeń.

Szybko do nich podbiegłem i kiedy czarna postać wyciągnęła katanę z ciała brunetki ,popchałem go do tyłu ,po czym nadział się na katanę czarno wlosej dziewczyny. Szybko złapałem ciało brunetki i opadłem na ziemię.

W między czasie rozbrzmiał głośny krzyk ,który wyrażał imię "Vess". Spojrzałem na dziewczynę i zdjąłem kosmyk jej brązowych włosów ,z twarzy. Złapałem jej dłoń i zdziwiłem się.

-Nie mogę odebrać twojego bólu..-odezwałem się ,patrząc w jej ciemne oczy.

-Ponieważ to nie boli. Wszystko jest w porządku.-stwierdziała ,a ja pokiwałem przecząco glową.

-Nie ,proszę cię ,Vess..-powiedziałem ,bliski płaczu.

-Zrób coś dla mnie..-zaczęła.

-Wszystko.-odpowiedziałem.

-P-powiedz Stiles'owi żeby nigdy n-nie przestał być taki p-pomocny...-jej głos zaczął się powoli łamać.

-Powiem.-stwierdziłem ,a ta delikatnie skinęła głową.

-P-powiedz Lydii ,że j-jest najlepszą p-przyjaciółką jaką k-kiedykolwiek miałam i ,że k-kocham ją n-nad życie..-dodała ,a ja kiwnęłem głową.

-Obiecuję ,że im to powiem..-przyznałem.

-Scott?-odezwała się ,a ja szybko na nią spojrzałem.

-Tak ,Vess? -zapytałem ,mocno trzymając jej dłoń.

-K-ko..k-kocham..-zaczęła.

W tym momencie dziewczyna zamilkła ,a ja wiedziałem ,że to już koniec. Nie bałem się płakać ,ponieważ już po chwili kilka łez zleciało po moich policzkach. Ręka dziewczyny bezwładnie opadła na ziemię ,a jej oczy się zamknęły.

Głośny krzyk ustał ,a zamiast tego pojawił się głośny szloch. Pocałowałem czoło brunetki i delikatnie położyłem ją na ziemi. Byłem zły. Baa. Byłem wkurwiony. Wstałem na równe nogi i wraz z innymi ustaliśmy w rzędzie ,przed czarnymi postaciami.

Nasze ryki i krzyki ,spotęgowały się. Czarne postacie zaczęły stąpać z jednej stopy na drugą. Po chwili ich ciała zniknęły z zielnym dymem. Starszy mężczyzna ,który stał z tyłu ,upadł do tyłu. A do mnie wróciły wszystkie ukradzione wspomnienia.

-Scott?-usłyszałem znajomy mi głos ,przez co się odwróciłem.

-Lydia..-szepnąłem i przytuliłem dziewczynę.

-Nie możemy ich zostawić.-stwierdziła ,a ja skinąłem głową.

Odsunąłem się od rudej i podeszłem do lężącej brunetki. Ze łzami w oczach podniosłem ją jak pannę młodą. Jej glowa bezwładnie zsunęła się do tyłu ,a jej ciało wydawało się takie lekkie.

-Nie zostaniesz tutaj..-szepnąłem.



Teach Me How To Live |teen wolf|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz