Dzisiejszy dzień nie zapowiadał się jakoś pięknie. Za kilka minut miał mamy się stawić w lesie ,aby rozpocząć trenig. A trening miał się odbyć z całym stadem Scotta ,i jest to moje największe zmartwienie. Wiem ,że są tam naprawdę dobrzy ludzie ,i nie zrobią mi krzywdy ,chociaż..musiałabym się nad tym zastanowić.
Wraz ze Scott'em, Stiles'em i Lydią byliśmy w lesie ,o wskazanej nam godzinie. Niektórzy byli już na miejscu ,a niektórzy dopiero przychodzili. Rozglądałam się po wszystkich ,i mój oddech staje się urywany.
-Wszystko dobrze? Jesteś zdenerwowana?-moje myśli przerwał głos Scotta ,lekko zdezorientowana spojrzałam na niego.
-Co? Dlaczego?-zapytałam.
-Twoje serce bije naprawdę szybko.-odpowiedział ,a ja pokiwałam przecząco głową.
Pierwszym moim przeciwnikiem była Malia. Ustałyśmy naprzeciwko siebie na polu ,i spojrzeliśmy sobie w oczy. Po chwili zaczęliśmy zadawać sobie ciosy ,które czasami udawało nam się obronić ,a czasami nie. Złapałam ją za ramię ,i podrzuciłam w górę ,po czym walnęłam ją o ziemię. Właśnie takim sposobem zakończyłam nasz pojedynek ,lecz chwilę później podeszłam do dziewczyny.
-Wszystko dobrze?-zapytałam ,i pomogłam jej wstać.
-Tak.-odpowiedziała z uśmiechem ,otrzepując swoje ciało z liści.
Gdy zaczęła się kolejna walka ,odeszłam kawałek dalej ,i złapałam za butelkę wody. Wzięłam jednego łyka ,i rzuciłam butelkę z powrotem na ziemię. Postanowiłam się trochę przejść ,więc odeszłam trochę dalej od pola.
-To prawda ,że puściłaś się z Derek'iem?-wzdrygnęłam się przestraszona ,i odwróciłam się w stronę głosu. Isaac.
-Co?-zapytałam.
-Nie udawaj..każdy już o tym wie.-powiedział ,a ja do niego podeszłam.
-Skąd to wiesz?-zapytałam.
-Oh ,skarbie..nie doceniasz umiejętności wilkołaka..-westchnął ,a ja przewróciłam oczami.
-Bardziej nie doceniam ciebie.-odpowiedziałam.- Odwal się od mojego życia..-dodałam.
-Zrobię to kiedy będę chciał ,skarbie.-puścił mi oczko ,a ja zaśmiałam się sarkastycznie.
Kiedy usłyszałam ,że jest moja kolej ,rzuciłam ostatnie spojrzenie Isaac'owi ,i ruszyłam na pole. Popatrzałam na wszystkich ,po czym ustałam na środku zaznaczonego kwadratu.
-Kogo bierzesz za przeciwnika?-zapytał Aiden.
-Isaaca.-odpowiedziałam ,kiedy chłopak wyszedł zza drzewa. Złotowłosy spojrzał na mnie ,i się uśmiechnął. Ustał przede mną ,i przyjął pozycje do walki.
-Jesteś tego pewna ,malutka?-zapytał ,a ja skinęłam głową.
-Jak nigdy wcześniej.-powiedziałam ,i także przybrałam pozycje do walki. Poczułam ,że moje oczy przybierają kolor niebieski ,przez wzrost złości ,a twarz Isaaca wyrażała lekkie zdziwienie.
Nasz pojedynek zaczął się od jego ciosu ,który udało mi się obronić. Nasza walka toczyła się dośc dobrze ,i wcale nie czułam się zmęczona. Zadałam kilka uderzeń w twarz chłopakowi ,schyliłam się ,i podcięłam nogi złotowłosemu ,przez co ten runął na ziemię. Wstałam na równe nogi ,i podeszłam do niego.
-Odwal się..-rzuciłam ,i odeszłam.
-Dobrze ci poszło.-powiedziała Lydia ,kiedy się do niej dosiadłam.
-Ty też sobie dobrze radzisz. Trenowałaś kiedyś?-zapytałam ,a dziewczyna skinęła głowa.
-Z takim jednym chłopakiem..-mruknęła patrząc w górę ,i powstrzymując swój uśmiech. Uśmiechnęłam się ,i sztruchnęłam ją w ramię.
-Jak miał na imię?-zapytałam
-Jordan.-powiedziała z uśmiechem.- Nauczył mnie walczyć.-dodała.
-Gdzie jest teraz?-zapytałam ,a ta westchnęła.
-Musieliśmy go zabić..zagrażał nam..-mruknęła ,a ja skinęłam głową.
-Więcej nie wróci?-zapytałam ,a dziewczyna spojrzała mi w oczy.
-Nikt tego nie wie..
CZYTASZ
Teach Me How To Live |teen wolf|
Novela JuvenilScott McCall to z natury bardzo pomocny chłopak i śpieszy z pomocą każdej nadprzyrodzonej osobie. Ale...czy pomoże jej ,aby narazić się na wiele problemów? UWAGA!! -książka inspirowana jest Teen Wolfem! -(dla hejterów ,i nie tylko) niektóre momenty...