Po powrocie z lotniska ,Stiles zawiózł nas pod sam dom Kiry. Wraz z Lydią chcieliśmy sprawdzić co się u niej dzieję. Był to pomysł Lydii ,po tym jak powiedziałam jej słowa Scotta. Zgodziłam się ,bo czemu nie?
Czarno włosy zaparkował pod dużym domem ,który był oddalony od naszego tylko o kilka ulic. Podziękowałyśmy mu i wysiedliśmy z samochodu ,machając mu na pożegnanie. Kiedy czarny jeep zniknął nam z oczu ,weszliśmy przez bramę i podeszliśmy do drzwi ,pukając do nich. Po chwili naszym oczom ukazała się czarno włosa kobieta ,która zgaduję była mamą Kiry.
-Dzień Dobry ,jestem może Kira?-zapytała Lydia ,z uśmiechem.
-Tak ,wchodzcie.-odpowiedziała ,po czym wpuściła nas do środka.- Kira jest u siebie.-dodała ,a my skinełyśmy głowami.
Wbiegłyśmy szybko schodami na górę i zapukaliśmy do pierwszych drzwi od lewej strony. Odpowiedziała nam cisza ,więc powtórzyliśmy nasz ruch. Gdy powtórzyło się to samo ,Lydia chwyciła za klamkę i lekko uchyliła drzwi. Wymieniliśmy się spojrzeniami i weszliśmy do środka. Kira skulona siedziała na łóżku.
-Kira?-zapytałam.
-Wyjdźcie..-szepnęła ,a ja spojrzałam na Lydię ,która pokiwała przecząco głową.
-Co się stało?-podeszłam trochę bliżej.
-Powiedziałam ,że macie wyjść!-krzyknęła.
Czarno włosa złapała za wazon z kwiatami i rzuciła w naszą stronę. Schyliłyśmy się ,przez co flakon rozbił się kilka metrów nad naszymi głowami. Przerażone spojrzełyśmy na Kirę i lekko się wyprostowaliśmy. Dziewczyna spojrzała na nas ,a jej oczy świeciły pomarańczowym kolorem.
-Przepraszam..-powiedziała Kira ,a jej oczy wróciły do normalnego koloru. Znów skuliła się przy ścianie ,unikając naszego wzroku.
-Co się dzieję?-zapytałam ,siadając wraz z Lydią na końcu łóżka.
-Kitsune..-szepnęła ,a ja zmarszczyłam brwi.
-Co takiego?-schyliłam się aby zobaczyć jej twarz ,którą po chwili wyjęła spod rąk.
-Mój wewnętrzny lis...ujawnia się właśnie teraz i..nie potrafię nad nim zapanować.-przyznała ,wraz z Lydią wymieniliśmy się spojrzeniami.- Spójrz na mnie Vess ,spójrz na mnie swoimi oczami...-dodała.
Zamknęłam na chwilę oczy i gdy poczułam ,że zachodzą niebieskim kolorem ,otworzyłam je. Nie mogłam uwierzyć w to co widzę. Wokół Kiry pojawiła się ognista aura w kształcie lisa z dużymi spiczastymi uszami i pyskiem. Ogień zaczął powoli znikać ,a moje oczy powróciły do normalnego koloru ,przez co już nie widziałam aury.
Z lekkim przerażeniem spojrzałam na Kirę ,która patrzała na mnie spokojnie ,trzepocząc rzęsami. Nie widziałam nigdy takiego czegoś i nie wiem co to jest. Czy jest to niebezpieczne? Czy możemy ufać Kirze?
-Co zobaczyłaś?-zapytała Lydia ,po chwili ciszy.
-Ognista aura..-tylko tyle udało mi się wydusić.
-Czy da się to jakoś inaczej zobaczyć?-ruda zwróciła się do Kiry.
-Masz przy sobie telefon?-zapytała czarno włosa ,a Lydia skinęła głową i wyjęła swoją komórkę z tylniej kieszeni spodni. -Zrób zdjęcie.-dodała.
Lydia szybko wykonała fotografie ,po czym otworzyła ją w galerii. Jej twarz wyrażała zdziwienie ,kiedy także zobaczyła aurę. Spojrzałam w jej zielone oczy ,które uważnie przypatrywały się ekranowi.-Jestem potworem..-załkała Kira ,ze łzami w oczach.
-Wszyscy jesteśmy. Osoby z twojego otoczenia są inni ,są nadzwyczajni. Tak samo jak ty. Nie boimy się tego ,ponieważ..takie było nasze przeznaczenie. Mieliśmy się znaleźć tutaj i w tym momencie. Można nas nazywać potworami ,lecz my jesteśmy wyjątkowi..-odpowiedziałam ,a w moich oczach także pojawiły się łzy.
-Ale..potwory niszczą ludzi.-stwierdziła czarno włosa.
-Nie wszystkie potwory robią potworne rzeczy..-powiedziała Lydia ,a ja spojrzałam w jej stronę. Jej oczy zachodziły łzami.
-Jak kto?-zapytała Kira ,a jedna samotna łza poleciała po jej policzku.
-Jak Scott..
CZYTASZ
Teach Me How To Live |teen wolf|
Teen FictionScott McCall to z natury bardzo pomocny chłopak i śpieszy z pomocą każdej nadprzyrodzonej osobie. Ale...czy pomoże jej ,aby narazić się na wiele problemów? UWAGA!! -książka inspirowana jest Teen Wolfem! -(dla hejterów ,i nie tylko) niektóre momenty...