Kiedy byłem młodszy, zawsze lubiłem czwartki. Na każdy rok trafiały mi się przyjemne lekcje, a godzina kończąca mój ten szkolny dzień była wczesna i mało problematyczna.
Teraz czwartek był tylko nic nie znaczącym czwartkiem.
Przez ten tydzień, jak i ten tydzień wcześniej nie było mojej osoby w szkole.
Nie wiem, czy byłby sens nawet myśleć o powrocie do szkoły, gdy jestem w trakcie jest zmieniana i nie wrócę już na lekcje do tej starej.Dzisiejszy czwartek był cichym dniem.
Było wiosenne popołudnie i zapewne moi rówieśnicy właśnie wracali grupami ze szkoły do swoich domów, śmiejąc się na pełny głos.
Czy niebawem też będzie tak i u mnie?
Tego nie wiedziałem, a szkoda, bo chciałbym, żeby tak było.
Mieć przy sobie ludzi, z którymi się pośmieję i porozmawiam. Którzy będą starali się wyciągnąć mnie z domu. Którym będzie na mnie zależeć.Westchnąłem.
W poniedziałek czeka mnie nowa szkoła.
Jak bardzo mam się bać?Nagle zerwał się wiatr, jakby był potwierdzeniem tego, że strach jest jak najbardziej pożądaną przez los u mnie rzeczą.
Strach mnie przerósł. Czy ludzie będą tak jak ten wiatr? Raz będą, raz nie? Raz nieszkodliwi, a raz niebezpieczni?
CZYTASZ
𝙋𝘼𝙄𝙉𝙁𝙐𝙇 𝘽𝙀𝘼𝙐𝙏𝙔 𝘷𝘮𝘪𝘯 ✓
FanfictionSpojrzałem na niego dwa razy. Pierwszy był przypadkiem, a drugi sprawdzeniem, czy aby na pewno nie mam omamów sennych, halucynacji, czy to aby na pewno nie był uciekinier z nieba czy raju, gdyż nie potrafiłem uwierzyć, że ktoś tak piękny może być p...