66《5 lipca》piątek

170 34 2
                                    

 - Zabiję cię - mruknąłem do telefonu. Podniosłem się z łóżka i spojrzałem w kierunku szafy.

 - Wiem, że mnie kochasz - przez ton głosu Hoseoka wyczułem jego uśmiech.

 - Ta, kocham, kocham - westchnąłem. - Pa.

Rozłączyłem się natychmiastowo, nie chcąc pozwalać mówić mu więcej. Gdybym przewidział, o co mu może chodzić, nie odebrałbym. Ale niestety, albo i stety, nie posiadałem tej zdolności.

Zakończenie roku szkolnego było tydzień temu i nie otrzymując żadnych wiadomości od Hoseoka, pomyślałem, że odpuścił sobie robienie jakichkolwiek imprez rozpoczynających wakacje. 

A teraz co? Dzwoni i mówi, żebym przychodził. Świetnie. Czy taka impreza nie powinna być od razu w piątek? Albo przynajmniej w weekend? Chociaż...Nie znam się. 

Westchnąłem, spojrzałem na godzinę. Było ledwo po dziewiętnastej. Obawiałem się, że mama nie wypuści mnie z domu, ale od czego ma się okna. 

Szybko odświeżyłem się w łazience i wskoczyłem w zwykłe spodnie i czarną koszulkę. Włosy jedynie przeczesałem ręką, a ze sobą wziąłem ze sobą tylko telefon. 

Hoseok, mimo, że mieszkał jakiś kawałem stąd, postanowiłem udać się do niego na piechotę, więc nie potrzebowałem portfela, ba, nie chciałem go nawet brać ze sobą. 

Otworzyłem okno i usiadłem na parapecie, by następnie przerzucić nogi na zewnątrz i skoczyłem. 

Powstrzymałem się od krzyku strachu i opamiętałem się, wiedząc, że w mieszkaniu jest mama, która nie mogła mnie usłyszeć.

 - Matko Boska, czy ty jesteś normalny? - powiedziałem cicho, patrząc na Taehyunga, który jak gdyby nigdy nic, stał sobie ze skrzyżowanymi rękoma na piersi, opierając się ramieniem o ścianę domu.  

 - Chciałem przyjść do ciebie, ale całkiem przypadkiem zobaczyłem, jak się gdzieś szykujesz. Gdzie?

 - A interesuje cię to, bo?

 - Chciałbym wiedzieć, kto jest innym planem. 

 - Nikt nie jest innym pla-

 - W takim razie gdzie idziesz? - przerwał mi i mimo, że nasza wymiana zdań mogła wyglądać agresywnie, oboje byliśmy spokojni.

 - Do Hoseoka. Na imprezę. A ty nie bądź taki zazdrosny. 

 - Nie jestem zazdrosny.

 - Jasne, jasne, tak się tłumacz. - wywróciłem oczami. Widząc, że Taehyung otwiera już usta, chcąc pewnie coś jeszcze dopowiedzieć, dodałem; - Chcesz iść ze mną? 

On się jedynie uśmiechnął i kiwnął głową.

 - Jak to jest, że nawet w zwykłej czarnej koszulce wyglądasz tak dobrze? - zapytał, całkowicie zmieniając temat. Motyle w moim brzuchu obudziły się. 

 - Mógłbym zapytać cię o to samo.

𝙋𝘼𝙄𝙉𝙁𝙐𝙇 𝘽𝙀𝘼𝙐𝙏𝙔 𝘷𝘮𝘪𝘯 ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz