Od małego zawsze byłem sam, nie miałem zbyt wielu przyjaciół i nie było mi z tego powodu przykro. Ale ludzie szybko się przyzwyczajają.
Teraz znajdowałem się w sali tanecznej i próbowałem odtworzyć choreografię, której ostatnio uczył mnie Hoseok, jednak słabo mi to szło.
Nie miałem dzisiaj humoru. Nie miałem pewności siebie, by z radością skakać po parkiecie przez lustrzaną ścianą, bądź też tyłem do niej.
Człowiek potrzebuje podobno dwadzieścia jeden dni, by się uzależnić do czegoś, by się przyzwyczaić. Ja byłem przyzwyczajony do obecności Hoseoka. Mimo, że wcześniej nie miałem z tym problemu, teraz naprawdę poczułem ograniczenia przez bycie samemu.
Nawet jeśli lubiłem samotność, nie oznaczało to, że chciałem być sam.
Zatrzymałem odtwarzaną obecnie piosenkę, do której ćwiczyłem układ, a w sali zagościła cisza. Zanim zmieniłem szkołę, tak właśnie wyglądało moje życie. Tak, jak ta sala taneczna.
Pusta, cicha, samotna, w niewieloma ludźmi w środku.
Dzięki temu, że poznałem Hoseoka, uśmiech coraz częściej gościł na mojej twarzy, a dzięki Taehyungowi, doświadczałem nowych emocji. Byłem im za to wdzięczny. Chciałem, by byli tutaj, byłem już przyzwyczajony do ich obecności. Nie chciałem znowu pozostać sam.
Oznaczałoby to, że muszę się odzwyczajać, a trwa to długo i początki są trudne.
Westchnąłem.
Usiadłem pod ścianą, idealnie naprzeciwko rozciągającego się na całą powierzchnię ściany lustra. Widziałem siebie. Widziałem Jimina, tego sprzed kilku miesięcy. Był zmęczony, miał smutne spojrzenie.
Chcę, by był tu Hoseok. Czy nim dawnego Jimina nie ma.
CZYTASZ
𝙋𝘼𝙄𝙉𝙁𝙐𝙇 𝘽𝙀𝘼𝙐𝙏𝙔 𝘷𝘮𝘪𝘯 ✓
FanfictionSpojrzałem na niego dwa razy. Pierwszy był przypadkiem, a drugi sprawdzeniem, czy aby na pewno nie mam omamów sennych, halucynacji, czy to aby na pewno nie był uciekinier z nieba czy raju, gdyż nie potrafiłem uwierzyć, że ktoś tak piękny może być p...