Od teraz każda sobota była tylko zwyczajną sobotą. Hoseok wciąż był na swoim wyjeździe daleko stąd, a mi odechciało się przychodzić do szkółki tańca.
Każda sobota ostatnich kilku miesięcy była cudowna i magiczna w swoim bycie. Ale z każdą minutą miałem wrażenie, jakby te nadzwyczajne soboty znikały.
Teraz sobota była tylko częścią niedzieli, tworzących razem weekend, chociaż podczas wakacji średnio odróżniam weekendy od dni roboczych.
Chciałem poczuć się tak, jak na początku moich miłych dni. Powspominać trochę.
Usiadłem więc przy moim biurku i spojrzałem przez okno, przez które miałem idealny widok na dom naprzeciwko. Pamiętam, jak kiedyś siadałem tu i cicho zakochiwałem się w nieznanym mi chłopaku o niebieskich włosach.
Uśmiechnąłem się. Pamiętam błękit tamtego nieba i blask jasnego słońca.
Wciąż nie wiedziałem, co mogę robić, więc po prostu bezczynnie siedziałem. Mając świadomość, że parę miesięcy temu siedziałem w studiu i bawiłem się z Hoseokiem. Było miło. I myśl, że wciąż może być, sprawiała, że się uśmiechałem jeszcze szerzej.
Zapewne śmiesznie wyglądałem, siedząc przed oknem i szerząc się do siebie, kompletnie nic nie robiąc.
Ale mało mnie interesowało.
Na jezdni zaparkowało auto. Zasłoniło sobą osobę, która z niego wyszła. Samochód jednak prędko odjechał, a moim oczom ukazał się chłopak o niebieskich włosach, wyglądający idealnie, tak, jak zawsze.
Chwilę później zniknął na drzwiami domu.
Kilka minut później przyszła na mój telefon wiadomość, mówiąca przepraszam, że nie odbierałem. Tyle mi wystarczyło. Nie oczekiwałem żadnych wytłumaczeń czy usprawiedliwień.
Chciałem po prostu upewnić się, czy Kim Taehyung nadal istniał.
CZYTASZ
𝙋𝘼𝙄𝙉𝙁𝙐𝙇 𝘽𝙀𝘼𝙐𝙏𝙔 𝘷𝘮𝘪𝘯 ✓
FanficSpojrzałem na niego dwa razy. Pierwszy był przypadkiem, a drugi sprawdzeniem, czy aby na pewno nie mam omamów sennych, halucynacji, czy to aby na pewno nie był uciekinier z nieba czy raju, gdyż nie potrafiłem uwierzyć, że ktoś tak piękny może być p...