95《31 sierpnia》ostatnia sobota

341 35 13
                                    

Wbiegliśmy na podziemną stację metra, uciekając przed nagłym deszczem. 

Biegłem tuż za Hoseokiem i Yeonjoo i poczułem ukłucie zazdrości, patrząc na ich złączone ręce. Pomijając już to, iż czuję się przy nich jak te przysłowione piąte koło u wozu. 

Odetchnęliśmy, kiedy zatrzymaliśmy się na peronie. Przeczesałem swoje mokre włosy i jakoś wytarłem twarz. Deszcz ostatnio coraz częściej spotykał nas w najmniej spodziewanych chwilach. Lato się kończyło, a wraz z nim miarowo spadała temperatura. 

Podczas, gdy tamta zakochana para sprawdzała, do jakich sensownych miejsc można stąd dojechać, zaczęli się kłócić o miejsce docelowe. Była to typowa słodka kłótnia zakochanych, więc się zaśmiałem, słuchając ich wymiany zdań, jednocześnie odwracając od nich wzrok i samoistnie przebiegłem wzrokiem po peronie naprzeciw. 

Zakuło mnie serce, gdyż chłopaka o niebieskich włosach już takim nazwać nie mogłem. 

Kim Taehyung stał wraz z ludźmi, których twarze są mi obce. Śmiał się wraz z nimi.  Jego włosy nie były już barwy morza w Busan, czy tamtego pięknego nieba. Stały się smoliście czarne. 

Uśmiechaliśmy się, lecz nie ku sobie. Patrzyliśmy swoim kierunku, lecz nie wprost na siebie. A więc milczymy myśląc o sobie z daleka. 

 - Czy to nie Kim Taehyung? - usłyszałem głos Hoseoka. To imię już zawsze będzie boleć. 

Westchnąłem, i odpowiedziałem mu twierdząco. 

To nie był ten chłopak, którego poznałem. Niby jedynie zmienił kolor włosów, ale była to zmiana drastyczna. Była między nami spora odległość, ale wciąż idealnie widziałem jego twarz i jego całego. 

Piękno, którym lśnił, uderzyło we mnie i zabolało. Mocno zakuło mnie serce, dając znać o tym, że Kim Taehyung jednak nigdy nie będzie mi obojętny. Nikt, kogokolwiek kiedykolwiek się kochało, nigdy nie przestanie być dla mnie ważny. 

Taehyung w pewnym momencie spojrzał i na mnie. Uśmiechnąłem się, chcąc pokazać, że nie widzę w nim wroga. Jego oczy były natomiast smutne. Płakał. Był nieszczęśliwy wśród ludzi, których wybrał. 

Westchnąłem. Mieliśmy oddzielne cele. Ta stacja metra pokazała, że zawsze szliśmy w przeciwnych kierunkach. 

Kim Taehyung był jedynie moją smutną historią miłosną, która była zbyt piękna, by mogła zakończyć się szczęśliwie. Pewnego dnia zatęsknię za tą historią, jak i za nim samym. 

 - Opowiem o tobie tak pięknie, że ludziom z zazdrości pęknie serce - szepnąłem, co usłyszeć mógł tylko Kim Taehyung. 


koniec




(meh meh płaczę? co zrobić, nie chcę płakać)

poproszę teraz każdego o wyrażenie swojej opinii o całości i szczere powiedzenie, czy ta historia naprawdę was się spodobała (nawet tych, który  tylko siedzą cicho i jedynie dają gwiazdki, bo to właśnie waszej opinii nigdy nie poznałam)

proszę także o przeczytanie notki autora

𝙋𝘼𝙄𝙉𝙁𝙐𝙇 𝘽𝙀𝘼𝙐𝙏𝙔 𝘷𝘮𝘪𝘯 ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz