33《04 maja》sobota

213 34 1
                                    

Picie kawy jednak nie było dobrym pomysłem. I przekonałem się o tym, kiedy teraz, o godzinie pierwszej w nocy nie potrafiłem zasnąć. Chociaż nabrałem wątpliwości, czy aby na pewno nie mogę zasnąć przez kofeinę, czy może przez to, że właśnie zaczęła się sobota, a w soboty, nie robię nic innego, jak idę do studia tańca. Bezsenność przez stres zdarzała mi się, ale kiedy byłem młodszy i powodem tego były moje małe problemiki. 

Podniosłem się z łóżka, gdyż nie było sensu leżeć bezczynnie dalej, kiedy dobrze wiedziałem, że kofeina wciąż pływa w mojej krwi. 

Podszedłem do okna, po czym otworzyłem na oścież. Uderzyła we mnie przyjemna fala nocnego chłodnego powietrza, którym odetchnąłem głęboko. Spojrzałem na niebo, było piękne i bezchmurne, iście ciemno granatowe. 

Wskoczyłem niemalże na parapet i przerzuciłem swoje nogi na zewnątrz. Niczego się nie obawiałem, gdyż miałem pokój na parterze, a między mną a ziemią był może metr. 

Nigdy wcześniej tego nie robiłem, ale naprawdę nabrała mnie ochota na nocny spacer. Rodzicie nie zauważyliby mojej nieobecności, gdyż spali, a kiedy wracałbym z powrotem, po pokoju wszedłbym oknem, nie obudziłbym wtedy ich otwieraniem drzwi wejściowych. 

Plan z pozoru idealny. Ale teraz wolałem zostać tutaj, na parapecie okna mojego pokoju, obserwując okolicę. Było teraz cicho, bardzo spokojnie. Liście drzew lekko zaszumiały przez powiew wiatru. 

Lubiłem to. Wręcz kochałem. Noc była pięknym czasem i nie mogłem się w niej nie zakochać. 

Samoistnie spojrzałem na dom naprzeciwko, należący do Taehyunga. Światło w jednym z okien zostało zapalone. Chyba nie tylko ja nie mogłem zasnąć.

𝙋𝘼𝙄𝙉𝙁𝙐𝙇 𝘽𝙀𝘼𝙐𝙏𝙔 𝘷𝘮𝘪𝘯 ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz