47《21 maja》wtorek pt.2

205 31 3
                                    

wtorku część dalsza, zwracajcie proszę uwagę na tytuły rozdziałów


Lepszej lokalizacji naszego hotelu nie mogłem sobie wymarzyć, gdyż ten znajdował się w dzielnicy hotelarskiej położonej na jednych z nadbrzeży Busan, co było równoznaczne z tym, że wystarczyło przejść przez jezdnię i skierować się do wejścia na plażę, które było między dwoma innymi hotelami naprzeciwko naszego. 

Dlatego też, idealnie po kolacji, mojej grupie nagle magicznie siły zostały przywrócone i po zmęczeniu nie było ani śladu. Przekonaliśmy opiekunów, a raczej inni to zrobili - ja tylko patrzyłem na tą sytuację i się cicho śmiałem. 

Ale jednak nauczyciele nie byli jednymi z tych surowych i zgodzili się. 

Tak więc teraz byliśmy w drodze na plażę. Dziewczyny w ładnych letnich sukienkach czy krótkich spodenkach oraz wielkich kapeluszach, a chłopacy z okularami przeciwsłonecznymi i czapkami z daszkiem, które i tak później większość zdjęła. 

Wchodząc na plażę, zaczęło się nasze szaleństwo. Jakby nagle wszyscy cofnęli się o parę lat wstecz i odkryli w sobie wieczne dziecko. 

Biegaliśmy wzdłuż plaży nie zwracając uwagi na piach w butach czy głośne prośby opiekunów o bycie ostrożnym. 

W taki sposób dzieci z większego miasta weszły na plażę, witając się także z nieprzyjemnych wzrokiem osób starszych czy miłym uśmiechem odpoczywających pań, którym na pewno zebrało się na wspominki swojej młodości i szaleńczych wyjazdów. 

Niewielką grupą usiedliśmy na piachu, kilka metrów nieopodal fal, które niosło w naszą stronę morze. Tego potrzebowałem; siedzenia ze znajomymi i śmiania się z opowiadanych historii czy żartów. 

Uśmiechnięty spojrzałem w stronę morza i słońca, które chyliło się ku zachodowi. Niebo, podobnie jak morze, było piękne, szczególnie w miejscu, gdzie mogłem zobaczyć je razem. 

A barwa, chcąc nie chcąc, przypominała mi o Taehyungu i jego włosach, których koloru nigdy nie wymarzę z pamięci. Byłem ciekaw, tego, co teraz robił. Był na zmianie w kawiarni czy może samotnie przemierzał wieczorne ulice Seulu?

Westchnąłem. 

Katem oka dostrzegłem niebieską fryzurę, bardzo podobną do tej Taehyunga. Jednak kiedy zszokowany prędko odwróciłem głowę z stronę nieznajomej osoby, nie ujrzałem go, tylko jakiegoś innego chłopaka o podobnej posturze. 

Zadzwonił mój telefon, spoczywający w kieszeni moich sięgających do kolan szortów.  

Chciałem się zaśmiać, kiedy zobaczyłem na ekranie imię chłopaka o niebieskich włosach. Naprawdę. Szczerze i niepowtarzalnie się zaśmiać - to chciałem. 

Wstałem i otrzepałem się z piachu, po czym odszedłem kilka metrów od grupy. 

 - Tak? - odezwałem się z uśmiechem, kiedy odebrałem połączenie.

 - Jesteś w domu? 

 - Dlaczego pytasz?

 - Bo stoję jak idiota pod twoim oknem i w nie pukam - oznajmił, a ja się teraz nawet nie próbowałem powstrzymać przed uśmianiem się. 

 - To lepiej odejdź stamtąd, po mnie w domu nie ma - oznajmiłem - Przepraszam, że wcześniej nie wspomniałem, ale jestem w Busan. 

 - Jak to jesteś w Busan? Aj, Jimin, chciałbym, byś mówił mi o takich rzeczach, żebym nie robił sobie nadziei na wspólne wieczorne spacery, wiesz. - powiedział, ale na szczęście w jego tonie głosu nie było czuć zdenerwowania czy rozczarowania - Jeszcze kilka minut postałbym pod twoim oknem i ktoś jeszcze wezwałby policję - zażartował, na co zareagowałem prychnięciem śmiechu.

Zapadła chwila ciszy, lecz ta miedzy nami już od dawna wcale nie była krępująca. 

 - Podoba ci się Busan? - zapytał.

 - Oh, tak. Bardzo - uśmiechnąłem się - Byliśmy dzisiaj w Gamcheon Village i Igidae Park, i jestem szczerze zakochany w tym mieście. Aż nie mogę uwierzyć, że jutro wracamy - powiedziałem na jednym wdechu. 

 - Wolniej, Jimin, pamiętaj jeszcze o oddechach - zaśmiał się, a ja wraz z nim. - Cieszę się, słychać, że masz dobry humor. Mam nadzieję, że będziesz taki częściej. 

Słońce było coraz bliżej zniknięcia pod poziomem morza. Niebo zrobiło się śliczne. 

 - A co do powrotu do Seulu, to nie martw się. Obiecuję, że zabiorę cię jeszcze do Busan - powiedział, a mi serce zabiło szybciej. 

Kim Taehyung był piękny tak jak ta plaża. Trzeba było dopiero przejść przez niezauważalne dla innych wejście, by odkryć jeszcze więcej piękna.

Porozmawialiśmy jeszcze chwilę, po czym pożegnaliśmy się. 

Kiedy wkładałem komórkę z powrotem do kieszeni spodni, poczułem na swoich ramionach dłonie, które były powodem mojego lekkiego przestraszenia się. Odwróciłem się i ujrzałem uśmiechniętego Hoseoka.

 - Teraz już jestem pewien, że jesteś w kimś zakochany. I nie wmawiaj mi, że nie. Nikt nie kończy rozmowy z takim uśmiechem, Jimin. 

Sam w to nie wierzyłem, ale powoli przekonywałem się, że to prawda. Nawet, jeśli Hoseok miał rację, jeszcze trochę minie czasu, zanim dowie, o kogo chodzi. 

𝙋𝘼𝙄𝙉𝙁𝙐𝙇 𝘽𝙀𝘼𝙐𝙏𝙔 𝘷𝘮𝘪𝘯 ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz