Rozdział V

5.4K 134 189
                                    

-Już jesteśmy- powiedział tata parkując na podjeździe.

Muszę przyznać że ten dom mi się niesamowicie spodobał, był mroczny a za razem najpiękniejszy w okolicy.

Stres mnie zżera. Mam całe spocone ręce zawsze tak mam gdy się stresuję.

Tata wziął moje bagaże, a ja wzięłam mój plecak i torbę.

Za chwile poznam ludzi, z którymi będę mieszkać przez najbliższy rok...

-Dzień dobry- powiedziałam do państwa Matczaków.

-Dzień dobry- powiedziało małżeństwo następnie przywitali się z mym ojcem.

- Wejdźcie!

-Jestem Arletta- przedstawiła się brunetka.

-A ja Marcin mamy jeszcze syna Michała ale on jest teraz na trasie koncertowej.

Nie powiem zawiodłam się miałam nadzieję że zobaczę Michała. Znam go jedynie z internetu, prywatnie prawdopodobnie jest inny.

- Ja już muszę się zbierać, bo praca mnie wzywa- powiedział tata.

- Żegnaj- powiedziałam przytulając się do niego.

Będę tęsknić za tatą, jest wspaniałym ojcem.

Arletta zaprowadziła mnie do pokoju w którym mam żyć przez co najmniej rok.

Arletta zaprowadziła mnie do pokoju w którym mam żyć przez co najmniej rok

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

-Nie jest zły- powiedziałam kładąc się głową w poduszkę.

Arletta po chwili wyszła. Chyba nie podoba się jej moje zachowanie ale cóż jestem zmęczona cały dzień siedziałam w tym jebanym samochodzie.

A co do Matczaków są strasznie poważni,nudni ciekawe się zapowiada.
Mieszkanie też jest pozbawione jakiegokolwiek życia. Atmosfera panująca w tym domu jest naprawdę ciekawa, panuje tu chłód i mrok może przez to że mieszkają tu trzy osoby(już cztery) a dom jest ogromny.

Rozpakowałam swoje walizki.Na szczęście mam swoją osobistą łazienkę.

Przebrałam się w czarny dres oversize i zawiązałam swoje włosy w koczka. Wygoda na pierwszym miejscu.

-Proszę- powiedziałam słysząc pukanie do drzwi.

-Panienko Leno, szanowni państwo Matczakowie czekają na panią przy stole- powiedziała kobieta która była niewiele starsza ode mnie.

-Mów mi Lena- powiedziałam podając dziewczynie dłoń.

-Magda,ale nie możemy tak do siebie mówić ponieważ jest to brak szacunku!

- Co?! Jaki brak szacunku?-spytałam.

-W tym domu jest to niedopuszczalne- powiedziała dziewczyna jakby się bała.

-To jest chore- skomentowałam zgodnie z prawdą.

-I lepiej się przebierz- powiedziała blondynka wychodząc z pokoju.

Wyjebane pomyślałam i zeszłam na dół. Zasady są po to by je łamać. Jezu po co im taki ogromny dom? Prawie się zgubiłam.

-Cześć- powiedziałam siadając przy stole.

Arletta posłała mi mordercze spojrzenie.

-W tym domu panują zasady:
1.Wracamy przed 22.00
2.Panuje cicha,spokój i porządek.
3.Odnosimy się z szacunkiem.
4.Nie używamy wulgaryzmów.
5.Uczymy się całe życie.
6.Nie chodzisz po całym domu.
Jest jeszcze wiele innych zasad ale te są najważniejsze- powiedział pan Marcin.

Zapowiada się niesamowicie!

Nałożyłam na swój talerz kawałek mięsa który polałam sosem pieczeniowym,ziemniaki oraz nalałam sobie szklankę soku.

-Smacznego- powiedziała Arletta.

Zjadłam jak najszybciej po czym się pożegnałam.

Boże co za sekta. I pomyśleć że tu wychował się Michał. Nie wytrzymam tu. Co to za chore zasady i co oni ukrywają? Nie będę przestrzegać tych chorych zasad...

...
I jak się podoba?
⬇️🌟🌟🌟

 I'M JUST A PROBLEM || MATAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz