Maraton 2/3
Kilka dni później
Weszłem na salę zobaczyć Lenę. Była poprzyłączna do mnóstwa kabelków.
Tak mi jej szkoda. Obiecuje że jeżeli się tylko wybudzi będę z nią spał, pomagał w sprawach sercowych, oglądał z nią filmy nawet te których nie lubię. Będę starał się być jak najlepszą osobą dla niej.Złapałem jej bladą dłoń.
- Kocham Cię- szepnąłem jakbym nie chciał jej obudzić.
2 dni później
Dziś jest ten dzień mają wybudzać Lene. Jest to najgorsza rzecz. Jeżeli ją odłączą od respiratora i dziewczyna sama nie złapie oddechu to umrze. Mam taką ogromną nadzieję że on przeżyje. Gdybym ją stracił... nawet nie chce myśleć co by ze mną się stało.
-Mogę być przy odłączeniu jej?- spytałem lekarza z nadzieją.
-Kim pan jest dla Leny?- spytał doktor.
- Ja jestem jej chłopakiem- skłamałem.
Wszyscy wrócili już do Warszawy, tak naprawdę zostałem tylko ja.
-Dobrze ale proszę nic nie robić- powiedział lekarz.
Stanąłem obok jej rodziców. Widać że byli bardzo zestresowani.
***
-Proszę wyjść- pielęgniarka wyprosiła nas z sali, tak nagle wszystko zaczęło wirować. Lekarze i pielęgniarki ciagle wbiegali lub wybiegali z sali na której była Lena.
Stoimy na holu i czekamy na jakiekolwiek wiadomości. Jestem tak bardzo zestresowany.
-Mam dobre wiadomości- powiedział lekarz.
-Proszę mówić- powiedziała matka Leny.
-Dziewczyna jest w stanie sama oddychać i jej stan jest dobry, ale przez około miesiąc będzie musiała poruszać się wózkiem inwalidzkim, ponieważ jest bardzo osłabiona- powiedział lekarz.
Rodzice Leny szczęśliwi weszli na salę.
Jestem taki szczęśliwy, poszedłem sobie po gorącą czekoladę, bo kawy mam już dosyć.
Napisałem na grupie.
Mata: Lena sama oddycha!
Tymek:Jak fajnie.
Co raz bardziej tracę do niego zaufanie.
Klaudia: Jejj! Kiedy wróci do Warszawy?Powiedz coś więcej!
Szczepan: No właśnie.
Mata: Zaraz wejdę do niej na salę to wam później napiszę.
***
Weszłem na salę. Dziewczyna leżała, wyglądała jak śmierć.
-Hej- powiedziałem niepewnie.
-Hejka- powiedziała dziewczyna szeroko się uśmiechając.
- Jak się czujesz?- spytałem siadając na krześle szpitalnym.
-Trochę mnie wszystko boli- zaśmiała się dziewczyna.
-Wiesz kiedy wyjdziesz?- spytałem.
-Nawet jutro. Opowiedz co się działo przez ten tydzień.
-A więc przyjechał Tymek, Franek i Krzysiek. Każdy bardzo się o Ciebie martwił. Zrozumiałem jak mi Ciebie brakowało- opowiedziałem.
-A gdzie oni teraz są?
-Tymek wrócił do Warszawy bo przecież wydaje płytę, a gombao musieli wracać bo mama Szczepana zachorowała.
-A okej- powiedziała dziewczyna.
-Coś nie tak?- spytałem.
- Ja chcę już wracać do Warszawy.
- Nie wiem czy będziesz mogła.
- Wole wrócić, czuje że moje miejsce jest w Warszawie.
-Porozmawiam z twoimi rodzicami- powiedziałem.
-Dziękuje Michał, przekonaj ich- uśmiechnęła się słabo.
***
Mata: Lena już jutro może wyjść ze szpitala i chęć wracać do WWA ale nie wiem czy jej rodzice się zgodzą.
Klaudia: A jak się czuje?
Mata: Całkiem dobrze.
Szczepan: Jak ona wróci to Wawy to wprowadzam się na kilka dni do was to będziemy się nią opiekować.
Klaudia: Ja też się wprowadzam!
Franek:Ja też!
Tymek: Ja jeszcze nie wiem.
Mata:To będzie się działo😏
Tymek: Powinna mieć ciszę i spokój.
Szczepan: Ale jej się pewnie by nudziło, a my dotrzymamy jej towarzystwa🙂
***
Wróciłem do domu, domu rodziców Leny.
-Rozmawiałem z Leną i ona chciałaby wrócić do Warszawy- powiedziałem do jej matki.
- No dobrze, ale kto będzie się nią opiekował?- spytał ojciec dziewczyny.
- Ja i jeszcze pisałem z przyjaciółmi i oni też pomogą.
- No dobrze- odpowiedział ojciec.
- Jesteś wspaniały, nie musisz się nią opiekować i w ogóle, a ty chcesz jej poświęcić wolny czas- powiedziała matka na co się uśmiechnąłem.
Kamień spadł mi z serca. Tak się obawiałem że się nie zgodzą.
...
⬇️🌟💬
CZYTASZ
I'M JUST A PROBLEM || MATA
FanfictionCRINGE ALERT‼️ Szesnastoletnia Lena zostaję wysłana przez rodziców do domu swoich najlepszych przyjaciół-Matczaków. Dziewczyna sprawiała problemy, więc rodzice zdecydowali wysłać dziewczynę do Warszawy gdzie zacznie nowe życie... . TA KSIĄŻKA TO MEM...