Rozdział 76

2K 94 56
                                    

Pojadę na policję.

Wiem że nie powinienem robić tego bez konsultacji z Leną, ale to jest silniejsze ode mnie. Kurwa straciłem przyjaciela i co mam chodzić jakby nigdy nic. Co jeśli następna ofiarą będzie moja mama czy Lena? Ja nie mogę dłużej żyć z tą myślą.

Wsiadłem do samochodu ignorując to że czuje się obserwowany. Był w zbyt wielkim szoku by zwracać na to uwagę.

Po kilkunastu minutach byłem na komisariacie policji.

-Asia to moja była dziewczyna, przez długi czas była ona w szpitalu psychiatrycznym. Odkąd ona opuściła szpital zaczęły się te morderstwa, umierają moi najbliżsi. Pierw zmarła Zofia teraz Adam. Kurwa zróbcie coś z tym!

- No dobrze, przesłuchamy Panią Joanne- powiedział gliniarz opierając się o metalowy stół.

-I to jak najszybciej!- powiedziałem i wyszłem z tego cholernego budynku.

Ale chociaż ją przesłuchają, mam nadzieję że jak najszybciej.

Skierowałem się do samochodu który zaparkowałem w pobocznej uliczce.

- Co jest kurwa?!- powiedziałem sam do siebie.

Tylnia opona była przebita. Pomyślałem że wymienie, w bagażniku mam zapasowe koło.

- To są jakieś żarty!?

Druga opona była przebita. Co ja mam teraz zrobić? Nie powiem że się nie boję. Jestem sam w jakiejś pustej, odludnionej uliczce i magicznym trafem dwa koła są przebite. Pośpiesznie wyjąłem telefon z tylnej kieszeni i zadzwoniłem do Krzyśka.

-Halo, człowieku jest środek nocy. Daj się wyspać- usłyszałem zaspany głos Szczepana.

-Kurwa przyjeżdżaj bo ktoś mi przebił dwa koła!- krzyknąłem.

-Japierdole...gdzie mam przyjechać?- spytał.

-Ubieraj się A ja zobaczę jaka to ulica i wyjdę żebyś mnie zobaczył...

Ogarnąłem jaka to ulica i wysłałem mu wiadomość z adresem.
...

Przez kilka minut czekałem na Krzyśka. W końcu zjawił się. Nie myślałem co jest z Leną, A także że mój przyjaciel zginął,  nadal byłem w szoku.

Wsiadłem bez słowa do samochodu.

-Czemu tu byłeś i co się stało?-spytał brunet.

-Powiem Ci pod blokiem- mruknąłem.

- No powiedz teraz.

- Nie!- krzyknąłem, sam nie wiem czemu.

Chłopak posłał mi niezrozumiałe spojrzenie.

W końcu zatrzymaliśmy się pod moim blokiem.

-Teraz możesz powiedzieć.

-Adam nie żyje- powiedziałem a po moim policzku spłynęła słona łza.

-Co?- spytał zszokowany.

-Został zamordowany.

Obaj zaczęliśmy płakać. Pewnie z innej perspektywy wyglądaliśmy jak cioty, pedały? Ale w tamtym momencie w naszych głowach nurtowała się jedna myśl "Adam nie żyje", "już nigdy nie porozmawiamy z nim", "Nigdy się nie pośmiejemy z jego żartów", "Nie zajaramy razem", "Nie usłyszę jego cennych rad".

Zapukałem do drzwi.

-Michał- na szyję rzuciła mi się Lena.

Lekko objąłem ją w talii, twarz zatopiłem w jej ciemnych włosach.

- Co tak długo? I co się stało?- spytała cicho jakby bała się.

-Pójdę się wykąpać,muszę to przemyśleć i ci opowiem- mruknąłem i minąłem ją.

Pov's Lena
Michał wrócił do domu zapłakany, było to widać po jego czerwonych policzkach i oczach. Nie mam pojęcia o co chodzi.

Poszłam do swojego pokoju i weszłam pod ciepłą kołdrą. Czekam na Michała aż mi to wyjaśni.
...
-Możesz mi powiedzieć- powiedziałam z troską.

Chłopak wsunął się pod moją kołdrę, był wykąpany.

- Adam nie żyje...byłem na komendzie żeby powiedzieć o swoich podejrzeniach...

-Stop!- krzyknęłam zapłakana.

Już wiem czemu Michał płakał.

Weszłam na kolana Michała i mocno wtuliłam się w jego tors. Płakałam jak on, szlochałam.

-Dlaczego straciliśmy tak cudownego chłopaka jak...Adam-  wydusiłam dalej płacząc.

Nawet wtedy nie potrafiliśmy sobie pomóc. Po jakimś czasie nie miałam siły płakać.

-Co było dalej?- spytałam odsuwając się od bruneta.

Położyłam się obok, rękawem mojej ciepłej piżamki starłam łzy.

-Mają przesłuchać Aśke. Potem gdy wróciłem do samochodu okazało się że dwie opony są przebite...

-Boże w jakim ty niebezpieczeńswie byłeś- wtuliłam się ponownie w jego ramię.

-Myślę że ktoś mnie śledził, a potem przebił te koła- powiedział Michał.

-Kiedy w końcu wszystko wróci do normy?-spytałam nie czekając na odpowiedź.

-Michał zostaniesz ze mną na noc? Mega się boję po pierwsze duchów w które wierzę, A jeszcze bardziej że morderca dostanie się do domu- skuliłam się.

-Nawet tak nie myśl, nie długo się wszytsko ułoży,obiecuje- chłopak zgasił światło.

Mocno się do siebie przyluliliśmy. Michał jeszcze przez jakiś czas masował mnie po plecach, co było uspokajające. Ale koniec tego musiał być bo Michał usunął...A Ja razem z nim.
...
Uff...ciężko było mi napisać ten rozdział😅
⬇️💬🌟

 I'M JUST A PROBLEM || MATAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz