23. Krew I Kości

29 2 0
                                    

Obudźiłam się o 4. 30 wzdychłam lekko bo o 5.30 miałam być jusz w hangarze. Szybkim krokiem ruszyłam do łazienki. Po krutkim zimnym prysznicu i reszcie mniej ważnych czynności. Ubrałam swoją szate z mocnego ale lekkiego materiału. Stanęłam właśnie pszed lustrem włosy spiełam w wysoki kucyk. A za to na policzkach czerwonym cieniem wymalowałam sobie dwa kszyże. Oczy podkreśliłam złotem i czerwienią. A usta pszybrały kolor borda. Lekko wzdychłam biorąc swój miecz do rąk. Szybkim krokiem wyszłam z mojego pokoju. Byłam punktualnie w hangarze. Pszy statku czekała na mnie kapitan .
Ohh Merry dobrze że jusz jesteś
Dziękuje lekko się uśmiechłam
Ta pomogłam mi wejść i chwilę potem leciałyśmy na jakąś planetę.
Po co tam tak w zasadzie lecimy?
Ohh poprostu poczebujemy pewnego surowca ktury tam powstaje
Okej rozumiem.
Gawędziłam jeszcze chwilę z phasamą gdy poczułam że londujemy. Szybko zeskoczyłam i zanim się obejrzałam omało co nie oberwałam kamieniem żuconym pszez jakiegoś wieśniaka. Czułam jak krew się we mnie gotuję i mocą złamałam mu kark. Podobały mi się jego kszyki bólu. Skoro ja nie mogę mieć miłości niech nie ma jej każdy. Pomyślałam i żuciłam się w buj. Oddziały szturmowców szły w stronę lasu w kturym musiał być wydobywany cenny kruszec. Jednak ja wolałam zostać tu. Zabijanie mi się podobało. Lubiłam słyszeć te kszyki. Więc tylko kszykłam że będę ich osłabiać. Ze mną zostało kilka szturmowców i z dwuch rycerzy Ren. Niestety nie było w nich blondynki z wczoraj. Byłam zła bo gdyby wpadła mi tu w ręce już wyłaby z bólu. Jednak zabawa była pszednia krew lała się fasadami a ja czułam ulgę. Czułam się lepiej z tym wszystkim. Zabijałam wszystkich jak szło kobiety dzieci. Gdy wkońcu skończyliśmy. Okazało się że misja poszła jak spdładka. Gdy kapitan wruciła już z oddziałem zostaliśmy zwłoani i pszeliczni. W walce nikt nie poległ co w sumie było oczywiste. Poza kilkoma siniakami i zadrapaniami nic nikomu nie było. Szybkim krokiem wruciliśmy na statek i chwilę potem wracaliśmy już na star killer. Po pszybiciu ujrzałam zdziwoną twarz Huxa.
Dzieńdobry Panie generale phasma lekko się uśmiechła do zielonokiego.
Dobry
Wszystko w porządku spytał po chwili
Ohh tak akcja pszbiegła pomyślnie
Lekko się uśmiechła.
Emm dziękuję czy mogę iść jusz do siebie spytałam?
Ohh oczywiście
Lekkim krokiem ruszyłam w stronę mojego pokoju. Gdy byłam jusz w środku pszebrałam się i umyłam włosy. Wypaliłam jeszcze z 3 pety i żuciłam się na łużko z padem w dłoni... Too będzie długi dźeń..

Czy to tylko dym papierosów Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz