51. Przyjemne

19 3 0
                                    

W korytarzu słychać było moje kroki kture głucho odbijały się od ścian i posadźki. Na tszy mrukłam sama do siebie i zaczęłam liczyć... Raz... Dwa... Tszy kszykłam i wpadłam do pokoju na stracie mordując jakiegoś grubego gościa.
Pszebiłam jego krtań mieczem. Cuż reakcje innych nie zapomniane
Kurwa co ty odpierdalasz?! Usłyszałam gdzieś z kąta sali. Zahihotałam tylko dziko.
Robię to co chce zaśmiałam się wrednie i zabrałam się za żeczy waźniejsze. Kolejnych dwuch gości załatwiłam blasterem. Nie powiem bo po chwili było tam takie zamieszanie że nic nie widziałam. Jednak gdy zostały mi już tylko dwie osoby poczułam drażniący ból w okolicach brzucha.
Fuck kszykłam i dotknęłam miejsca  umazanego krwią.
Byłam tak zła że dosłownie żuciłam mieczem w jakiegoś blondyna. Został mi tylko Rick ktury obecnie celował we mnie blasterem.
No dawaj!
Kszyknoł na co uśmiechałam się jedynie (lekko psychopatycznie)
I robiąc uniki pszed stszałami podeszłam do niego. Cuż pszy dasz mi się jeszcze dodałam dusząc go do nie pszyyomności. Żył... Ale to tylko kwestia czasu..
Dobra teraz czeba cię złapałam za sznurek zwiącać. Po jakiś 30 minutach rick leżał zaryglowany pod stołem. W sumie nie miałam co z nim zrobić.
Dobra dodałam wyszarpując go z pod stołu . Teraz napiszesz do tego całego założyciela od siedmiu boleści że jutro ma się tu zjawić jasne?
Mhm usłyszałam jedynie .
I nie prubuję uciekać po złamie ci drugą nogę jasne?
Mhm
Dobra dodałam i rozciełam sznurek ktury krempował mu ręce.
Już po chwili Rick grzecznie jak jakiś piesek napisał swojemu szefowi że chce się jutro spotkać.
Dobra mrukłam i wzięłam blaster do dłoni. Wiesz co kucłam pszy nim chciałabym ci powiedzieć że mi pszykro i nie chce tego robić ale tak nie jest. Więc dobranoc mrukłam i psze szczeliłam mu wątrobę. Jedyne co usłyszałam już wychodźąc to zduszony kszyk. Pszyjemne mrukłam i ruszyłam do mieszkania.

Czy to tylko dym papierosów Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz