Po kilkunastu minutach moim oczm ukazał się dumnie kroczący batalion z kylo na czele oczywiście. Lekko się uśmiechłam wstając z skały i potchodźąc do bądź co bądź moich ludzi.
- wienc tak dziś nasza praca jest nie typowa.. Musimy znaleść to dziecko
Mruknoł kylo pokazując wszystkim słodkie zdjęcie Diany.
- co to za debilny rozkaz?
Odezwał się ktoś z tyłu na co kylo zaregował natychmiast.
- cuż jak ci się nie podoba to dobra
Żucił podnosząc lekko do góry swoją prawą dłoń i tym samym dusząc owego delikwenta mocą.
- kylo
- kylo!
- kylo!!
- kurwa dość!
Wrzasłam żucając się na kylo ktury monetalnie pszestał dusić tego nieszczęśnika.
- masz szczęście
Fuknoł rozjuszona mistrz zakonu Ren.
- I na co się gapicie?
- do roboty!
Wrzasłam widźąc ich dzdziwone miny. Po moim rozkasie każdy założył swój Chełm i ruszył na pszeczesywanie planety. Defakto ktoś wiedział doskonale gdzie dobrze bendzie ją ukryć. Było tu pełno zakamarków i na każdym kroku czaiło się nie bezpieczeństwo.
- kylo
- o co chodzi?
- dziękuję..
- Nie masz za co..
Otparł z skwaszonym w razem twarzy.
- dobra ja bende iść
- idź idź
Mruknoł
Nie wiele myśląc skierowałam swe kroki do ruin kturych zdecydowanie było tu pełno tak naprawdę moja mała Diana mogła byś wszędzie i nigdzie. Jednak nie wiedzieć czemu moje własne nogi zaniosły mnie do budynku starej akademi.. Cuż kiedyś to miejsce tętniło życiem lecz teraz stało w ruinie.. Tak samo jak wszystko tutaj.. Powoli stawiałam każdy kolejny krok bojąc się o zawalenie stropu czy coś jednak to nie nastąpiło. Czułam jak pszez moje nozdrza pszechodzi zdecydowanie zgniły i nie pszyjemny zapach. Jednak coś jakaś chora intuicja kazała mi iść pszed siebie.. Idąc tak nawet nie wiem kiedy nie świadomie zaczęłam ciągnąć dłoń po murach tego jakże intrygującego miejsca. Z każdy krokiem zastanawiałam się jak tu było.. Jakie były chistorie ludzi kturzy tu żyli.. Jednak chyba nie było mi dane posiąc tą wiedźe. Z taką myślą ruszyłam dalej odnajdując schody na piętro.. Szczeże trochę się cykałam czy te nie nagle się nie zawalą ale jednak ta pszeklenta intuicja ciągła mnie na góre. Ostrożnie pokonałam schody wiodące na pierwsze piętro. Wchodźąc na nie modliłam się tylko o to by się nie zawalił. Nie chciałam umżeć w tak idiotyczny sposub. Ostrożnie stawiałam każdy kolejny krok jednak i na tym piętrze nie znalazłam nic ciekawego jedynie dużą sale treningową i kilka małych klas. Na samą myśl o tym że muszę pokonać kolejne schody pszeszedł mnie dreszcz. Moje serce waliło jak poprane bałam się.. Tak banalnej żecz.. Hah jakie to głupie szepłam sama do siebie Wchodźąc na pierwszy stopień
CZYTASZ
Czy to tylko dym papierosów
Chick-LitCzy stara znajomość zmieni się w coś więcej? Czy będzie to tak ulotne jak dym z papierosów Merry? Czy płomień miłości zagości w sercach tej dwujki czy spali ich serca? *jestem dysortografem więc napewno będą błędy *