Trochę różnych wiadomości

281 15 7
                                    

-Okej tylko uważaj Pitera nie jest bezpiecznie gdy Deadpool'a nie ma koło ciebie.

-Spokojnie Hawkeye to nie moja niania żebym nie mógł sam pobiegać po dachach...

-Niby tak ale zapamiętaj, że Octavius na ciebie poluje!

-Ah no tak, ale słyszałem, że ten który miał przyjąć na mnie zlecenie od doktora nie przyjął i leży na łóżku szpitalnym, więc nie wiem czy będzie mu się chciało ruszyć macki.

-Ale warto uważać Piter - stwierdził Clint.

-Wiem o tym dobrze -mruknął spokojnie.

-Tylko uważaj.

-Będę uważał, a ty pilnuj pani okropności żeby nic nie zrobiła Wade'owi i dajcie mu jego telefon na rano proszeeeee...

-Załatwię mu telefon - odparł i uśmiechnął się.

-Dziękiiii, poza tym jeszcze pilnowanie aby pani Natasha mu nic nie zrobiła.

-Nie zrobi mu nic złego - odparł.

-No dobrze już idę...

-Jak coś to dzwoń młody- powiedział Clint.

-Będę pamiętał -uśmiechnął się.

-To do zobaczenia- powiedział- i do jutra!

-A kto po mnie jutro przyleci? -spytał.

-Jeszcze nie wiem - odparł - ale dowiesz się jutro!

-No dobrze, to do jutra! -skierował się do wyjścia z samolotu. Gdy Clint czekał cierpliwie na to aż pająk opuści odrzutowiec. Peter z wielką ekscytacją wybiegł z samolotu i szybował w dół z wielką prędkością, a mężczyzna ruszył w stronę swego rejonu. Kiedy Petey był pomiędzy budynkami wystrzelił sieć i zaczął przemieszczać się wśród wysokich budowli. Hawkeye zajął się swoim pateolem zaś ciocia May wracała do domu. Obejrzał starannie śliczny neonowy Manhatann, przeszedł przez trochę dzielnicy Brooklynu i znalazł się szybko w Quenns. Ciocia May szła spokojnie ulicą z torbą zakupów w stronę domu. Pajączek chwile posiedział na swobodnym patrolu na wysokim wieżowcu i patrzył na zachód słońca. Miasto było nad wyraz spokojnie i nic się nie działo, Pajączek przez chwilę myślał, że za chwilę przyjdzie do niego na dach Deadpool i będą się śmiali przy zachodzącym słońcu. Ale w końcu odpuścił temu myśleniu wiedząc, że musi teraz odpoczywać w helicarrierze. Wade spał spokojnie i trochę tęsknił za Pitem. W końcu pajączek skończył dwie przecznice od swojego domu schował się w ciemnym zaułku i ubrał na siebie ubrania by wrócić do domu spokojnie. Właśnie ciotka była tuż prawie obok domu z torbą zakupów.
Parker zauważył niedaleko ciocie i trzymał plecak i podbiegł do niej.

-Hej ciociu!

-Oh Peter myślałam, że jesteś już w domu- powiedziała.

-Byłem odwiedzić Wade'a...

-Oooo to dobrze jak u niego?

-Dobrze...-podrapał się po karku.

-To dobrze - odparła.

-Daj ciociu mogę ci...

-Nie trzeba pewnie jesteś zmęczony dniem - powiedziała - a poza tym dom jest tuż tuż.

-Nie jestem... -uśmiechnął się i wziął od cioci zakupy.

-Nie musisz Piter.

-Ale chceee...

-Jesteś tak dobrym chłopakiem!

-Wiem ciociu nie jeden raz mi to powtarzasz...

-Wiem, wiem Pit.

Los bywa różny lecz zawsze prowadzi do przeznaczenia!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz