Początek bywa trudny

1.1K 61 25
                                    

-Ooooo, a więc ty jesteś tym słynnym pajączkiem- powiedział i wyciągnął z pasa nóż i zaczął rozcinać sieć - niezły cel, ale nie powinno cię obchodzić dzieciaku co robię!

Parker wybił z jego ręki nóż i owinął go szczelnie pajęczyną wokół lampy.

-To ty tu się zachowujesz jak dziecko..

-Nie ja tylko szukam kogoś - burknął i wyciągnął kolejny nóż i od tyłu zaczął odcinać.

-Słyszałem, przez ciebie nie zjadłem swojego obiadu.. -warknął cicho. -Po co go szukasz?

-A po co ci to skoro słyszałeś to powinieneś już wiedzieć.

-Nie morduje się ludzi.. - powiedział spokojnie.

-Ale ja go chciałem tylko na straszyć pajączku - powiedział i był w połowie odcinania się od lampy.

-Tamtą dwójkę też? -warknął.

-Aaa tamci .... A nie jednak nie wiem o kogo Ci chodzi- stwierdził udając głupka.

-Nie udawaj idioty! Zabiłeś ich!

-Może - powiedział i oderwał od siebie sieć wyciągając dwie spluwy- spróbuj strzelić siecią, a on zostanie zestrzelony - powiedział i skierował broń na kulącego się mężczyznę.

-Strzelisz w niego, a później będziesz celował we mnie! - zszedł z ściany na ziemię.

-Pajączku - zaśmiał się - nie no co ty! Może trochę-  stwierdził.

-Deadpool widziałem twoje akta! Mówisz swoje zrobisz naprzeciw słowu.. - stał pod ścianą.

-Możliwe- powiedział i strzelił w gostka w łeb - wybacz młody, ale wystarczająco widział.

Peter przyłożył rękę do ust, chciał zwrócić Taquito.

-No to ja lecę - rzekł i zaczął iść w stronę z której przyszedł.

-Posprzątał byś po sobie do jasnej cholery! -krzyknął i za nim powoli szedł.

-Po co! Ktoś to zrobi za mnie - stwierdził - chyba, że myślisz że śmietnik to dobre miejsce na zwłoki!

-Deadpool! -warknął na niego.

-Tak? - odwrócił się do niego i zaczął iść tyłem.

-Tak nie wolno robić z ludźmi!

-Jak mi przykro - rzekł- pozbyłem się tylko mafiozy czy to źle?

-Z jednej strony jest to dobre, ale kuźwa! -przewrócił oczami.

-Tak wiem wiem bardzo złe - powiedział i wyszedł na ulicę.

Peter strzelił w jego klatkę piersiową wiązką białej sieci i pociągnął w swoją stronę , bo jechało auto.

-Dość krwi na moim patrolu idioto..

-No co ty pajęczaku - powiedział - nic by mi się przecież nie stało - stwierdził i zauważył kontem oka jak pocisk leci w stronę Spajdiego. Przesunął go delikatnie w bok i sam oberwał w lewy bok.

-Ej panowie to trochę bolało- mruknął do dwóch typów, którzy zaczęli strzelać w jego stronę. Jak nigdy nic Deadpool stał sobie i przyjmował na siebie pociski chroniąc w ten sposób Spajdiego.

Spider strzelił lepką wiązką w metalowy kosz i rzucił w nich.

-Chodź stąd.. -wypuścił sieć do góry i złapał najemnika.

-Ale ja ich jeszcze nie dobiłem- mruknął- i umiem sam sobie zwiać.

-Też umiem sobie radzić.. -mruknął, postawił Deadpoola na dachu i strzelił sieciami w ich karabiny.

-Oczywiście nie mówię, że nie- powiedział i już wyciągnął pistolet.

Pajączek strzelił i w jego broń palną.

-Nie ma zabijania.. -fuknął.

-No niech ci będzie - mruknął i zostawił broń. Zajął się wyciąganiem kuli z lewego boku.

Pajęczak podszedł do niego.

-Pomóc Ci? -spytał nieco łagodniej.

-Nie nie trzeba - powiedział i na chama wyciągnął kule z boku. - Zaraz powinno się zacząć regenerować.

-O tym też czytałem.. - stanął za nim i chciał mu wyciągnąć z pleców naboje.

-Dużo jest w aktach o mnie? -zapytał i zaśmiał się.

-Trochę, większość złego.. - wyciągnął dwa naboje i rzucił na ziemie i wytarł ręce o obcisły spandex.

-I fajnie- powiedział i zaśmiał się cicho.

-Dzięki za ochronienie mnie przed nimi.. - popatrzył w dal.

-Taki odruch - rzekł i wzruszył ramionami.

-No okej.. -kiwnął głową.

-No to jak mówiłem wcześniej narka- powiedział i szedł w stronę krawędzi dachu.

-Nie zabijaj ludzi dzisiaj.. -wystrzelił sieć w drugą stronę.

-Zobaczę jeszcze czy nie mam kogoś na liście - rzekł i zaśmiał się.

Peter się nie odezwał tylko już uciekł na inny budynek.

Deadpool zeskoczył z dachu na mniejszy i ruszył biegiem przez dachy.

Spidey wypuszczał sieć i po chwili ją puszczał by wytworzyć kolejną.

Kierował się do swojego domu w którym mieszkał z starszą pokręconą kobietą.

Peter przebrał się i wszedł normalnie po cichu do domu, myślał że jego ciocia śpi, bo żadne światło się nie świeciło.

-A ty gdzie się szlajasz o tej godzinie?! - zapytała ciotka May.

-Ciociu myślałem, że śpisz byłem u Pana Starka w laboratorium i sprzątałem tam po eksperymentach.. - tłumaczył się. -Przepraszam, powinienem był wcześniej ci napisać..

-Powinieneś! - powiedziała - Wiesz jak jest niebezpiecznie po zmroku i w nocy! Tyle morderstw i morderców!

-Wiem, ale są Avengersi, którzy przecież patrolują okolice i policja też..

-Wiesz, że oni nie zawsze uratują wszystkich! - rzekła-A teraz zmykaj do siebie!

-Tak wiem o tym, przepraszam ciociu May, kocham cię.. -powiedział Peter ze spuszczoną głową i poszedł do góry do siebie.

-Ja też cię kocham Piter - powiedziała.

Pajączek usiadł na łóżku w swoim pokoju i westchnął ciężko, nie chciał martwić swojej cioci, że codziennie wieczorem patroluje miasto jako super bohater. Przyzwyczaił się do tego, że się o niego martwi.
Deadpool wrócił do domu starej baby z którą mieszka. 

-Elo baba jak tam dzień ?

827 słów

Co wydarzy się później?
Czy Spider-man i Deadpool będą wrogami?

Los bywa różny lecz zawsze prowadzi do przeznaczenia!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz