-A ja z tobą nie - wymamrotał spod łóżka.
-Chciałem cię przeprosić za mój głupi żart z rana, no po prostu za bardzo kusiliście żeby wam tego psikusa nie zrobić. Nie pytałem Steve'a jak zareagowałeś nie będę i ciebie pytał. Chciałem też przeprosić za to tak często ci dokuczam i Stebiemu. Obiecuje nie będę. Możecie robić co wam się podoba, tak po prostu o odpuszczam. I jeszcze chciałem prosić cię, czy mógłbyś jakoś tą Anielice przekonał, że karę mam odbyć tylko ja, bo Rudi stał tylko obok i nic kompletnie nic nie robił, ale uparł się, że on tez ma być ukarany, dodatkowo jeśli to ma być ciężki trening to on nie dałby se rady. - patrzył po podłodze.
Tony westchnął ciężko i niechętnie wysunął się spod łóżka siadając na kolanach, a ogon był schowany.-N-nie był to miły żart - powiedział cicho patrząc się w ziemię, a jego uszy były opadnięte - Stevii nie zmieni zdania jeśli na coś się uparł - wymamrotał - nie wiem nawet dlaczego miałbym was teraz 'chronić' bądź Rhodey'a. - zrobił cudzysłów mówiąc słowo chronić.
-Ja jestem z tego znany, że robię nie mile żarty o poranku jak mam dobry humor. -popatrzył na niego. -Spróbuj go jakoś przekonać. Rudiego, mnie nie potrzeba, przyjmuję jego karę razy dwa jak będzie trzeba.
-Nie wiem czy coś zrobię z tym - wymamrotał.
-Ale spróbuj, bo on nic nie zrobił oprócz tego, że prawie rozjebał se łeb rano, ale to nie ważne.
-Postaram się jakoś pomóc - powiedział nie wierząc w własne słowa.
-Dziękuję i przepraszam za wszystko, poza tym bardzo będziesz się złościł na mnie jeśli powiem, że wykorzystałem Rudiego? -ostatnie spytał się cicho.
-Wykorzystałeś? - w końcu na niego spojrzał, a jego ukryty ogon najeżył się ze złości choć twarz nic nie pokazywała.
-Przesłyszałeś się. -mruknął widząc jego reakcje dodatków.
-Nie przesłyszałem się - warknął - zrobiłeś to bo chciałeś jak twój żarty? Czy on wyraził zgodę? - jego ogon bił wściekle o ziemię.
-Eyyy -fuknął. -Tylko nie żarty. Kiedy są żarty to są żarty! -przewrócił zirytowany oczami. -Prowokował mnie i po części wyraził. Poza tym niech głowa cię o takie rzeczy nie boli, bo chciałem tylko spytać czy będziesz zły.
-To jego wybory - prychnął obojętnie jednakże jego ogon nadal wyrażał złość.
-A jak ty się pieprzyłeś ze Steve'm to ja nic nie mówiłem na to.
-Lecz ja i Steve to co innego - odrzekł.
-Też jesteście ludźmi jak ja i Rudolf.
-Chodzi mi o uczucia - powiedział i przewrócił oczami.
-Czyli jednak współżyliście, kiedy! -zbliżył się do Tony'ego. -Rozumiem wasze klejenie i mlaskanie, ale nie spodziewał bym się po Stevie, że mógłby z tobą.. Agh Kiedy!
-Co? Nie... Ja... Nie my... Kiedyś... - wymamrotał gubiąc się we własnych słowach i wycofał się w tył delikatnie przestraszony nagłym zachowaniem mężczyzny.
-Kiedyś! Kiedy, gadaj już! -popatrzył na niego. -Ale go zaraz po cisnę, nic mi nie powiedział! Nic kompletnie, a obiecywał tak strasznie, że jeśli mu wyjdzie..to będę pierwszą osobą której powie, że cię przeleciał. -westchnął ciężko odsuwając się od Stark'a. Natomiast Tony'emu uszy opadły, a ogon na nowo schował się czując się bardzo niepewnie.
-Naprawdę wy razem..? -uniósł brew.-C-co my razem? - wyszeptał.
-Czy się pieprzyliście, bo nie raz widziałem jak się ślinicie. -przewrócił oczami.
CZYTASZ
Los bywa różny lecz zawsze prowadzi do przeznaczenia!
Conto[Porzucona - Wiele błędów] 𝘏𝘪𝘴𝘵𝘰𝘳𝘪𝘢 𝘥𝘸ó𝘤𝘩 𝘳óż𝘯𝘺𝘤𝘩 𝘰𝘥 𝘴𝘪𝘦𝘣𝘪𝘦 𝘤𝘩ł𝘰𝘱𝘢𝘬ó𝘸, 𝘬𝘵ó𝘳𝘺𝘤𝘩 𝘱𝘰łą𝘤𝘻𝘺ł𝘰 𝘤𝘰ś 𝘸𝘪ę𝘤𝘦𝘫! Przed nimi wiele wyzwań, bólu i rychłej nadziei jednak zawsze trzeba mieć nadzieję na lepsze jut...