Dzień pełen nowości

545 33 40
                                    

Na statku ludzie nadal pracowali zaś Avengers wrócili do swojej wieży.
Po kilku godzinach nastał ranek, a Spidey'a obudził budzik i nie chętnie zszedł z parapetu. Dostał odcisków na plecach od niewygodnego siedzenia na półce przy oknie.

-Peter! - krzyknęła ciocia- Idę do pracy! Będę późno, a obiad masz w piekarniku!

-Do później ciociu! -od krzyknął i poszedł do łazienki, stanął przed lustrem i patrzył się na siebie jak marnie wygląda.

Deadpool spał tylko z kilka godzin i nawet nie wyspał się. Miał dość i nie chciał tu być...

Petey próbował poprawić jakoś swoje włosy i ogarnąć się trochę, w końcu musiał iść dziś pod władanie Fury'ego, a nie Stark'a. Z drugiej strony miał mieć maskę na twarzy, więc nie musiał pokazywać swojej okropnej niedospanej mordki.

Wade wstał i zaczął się rozciągać i naciągać mięśnie z nudów.

Spider ubrał obcisły spandex na dupę i poszedł na dół do kuchni coś przekąsić.

Na helicarrierze panował spokój choć wszyscy pracowali już od samego rana. Deadpool od kilku minut stał na rękach w miejscu licząc sobie w myślach do 200.

Strażnicy najemnika przynieśli śniadanie dla Deadpool'a i nie zwracali na niego większej uwagi.
Spidey zadzwonił do Tony'ego, bo nie wiedział co ma zrobić.
-Pan Stark?

Dead nie zwrócił uwagi na jedzenie i zaczął robić pompki na dłoniach obniżając się w dół i w górę prostując ręce.

-Tak Młody? -zapytał Tony.

-Hjuston jest problem, bo chodzi oto, że dzisiaj jest sobota i moja szkoła nie ma lekcji w weekendy, ja mam od razu przyjść do wieży czy do pana Nick'a? Czy w ogóle mam siedzieć w domu i się nie odzywać? -spytał i w między czasie smażył jajecznicę.

-Najpierw zjedz potem się umyj, a następnie przykicaj do wieży, a ktoś podrzuci cię na Helicarrier- powiedział.

-Jestem teraz królikiem? -spytał i wykładał sobie jedzenie na talerz. -Wiem gdzie jest helicarrier, nie mogę sam iść?

-Dobra niech ci będzie- powiedział- ale dziś zmieniają położenie.

-Dobrze, będę w wieży za 10-15 minut...-Powiedział i jadł na szybkiego.

-Nie śpiesz się młody- odrzekł.

-Cioci i tak nie ma, bo poszła do pracy wróci pod wieczór -stwierdził z pełną buzią.

-Dobrze jak coś to czekam.

-To do zaraz.. -powiedział Petey i wrzucił nauczycie do zmywarki i pobiegł do góry trochę się ogarnąć.

-Okej Piter- powiedział Tony i rozłączył się.

Nie minęło pięć minut, a był gotowy i na swoich sieciach przedostał się do Stark Tower.

Tony na spokojnie pił kawę w kuchni, która była połączona z jadalnią oraz salonem.

Pajączek wszedł do budynku i przemierzał szybko korytarze, a po chwili znalazł się w salonie obok Stark'a.
-Już jestem panie Stark...

-Szybko młody nawet nie skończyłem kawy- powiedział - chcesz coś do picia?

-Nie dziękuję -usiadł na krześle. -Czy będę musiał ściągać maskę?

-Tu czy tam? -zapytał.

-Tam, zresztą tu też -stwierdził nie pewnie.

-Możesz ściągnąć, ale nie musisz - powiedział.

Los bywa różny lecz zawsze prowadzi do przeznaczenia!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz