-Jasne - kiwnął głową zgadzając się.
Kotek starał wydostać się z wanny, ale był za mały aby wydostać się o własnych siłach swych małych łapek.~Steeeeeeveeee?!
-Dobra teraz tylko Tony'ego trzeba tu zagonić.. -wstał z kanapy.
-Powodzenia - powiedział Banner.
Tony jeszcze kilka razy próbował wyskoczyć wdrapać się na górę, ale śliska powierzchnia na to nie pozwalała.-Jarvis co teraz kot robi? -spytał w pustą przestrzeń i naciągnął się.
-Jest w WC - poinformował.
-Idę po niego i ty nie uciekaj.. -poinformował Bruce'a i poszedł w stronę łazienki.
-Nie mam zamiaru - zaśmiał się Bruce. Cap uśmiechnął się pod nosem, a później pokręcił głową. Antoś zaczął żałować, że jest taki mały, bo nawet stąd nie może wyjść. Fuczał zdenerwowany, ale jego wzrok skupił się na gąbce. Kapitanowi chwile zajęło zanim dotarł pod uchylone lekko drzwiczki ubikacji i uchylił je nieco szerzej. Gdy Antoś gryzł gąbkę w wannie i wypluwał odgryzione kawałki obok.
-Antoś? -Kapitan spojrzał po pomieszczeniu.
~Steve? - mruknął i wypluł gąbkę z pyszczka.
-Gdzieś ty tam.. -Rogers podszedł do wanny i popatrzył zdziwiony na roztarganą gąbkę. -Tony dlaczego rozwaliłeś gąbkę? -sięgnął po kota i wyciągnął również szczątki po miękkiej gąbce.
~Zoooostaw- miauknął gdy zabrał mu zabawkę.
-Nie dobry kot, słyszysz be.. -pstryknął go w nos i wyrzucił roztarganą rzecz.
Kot pokręcił głową.~Dlaczego?
-Miau miau idziemy do Bruce'a i zero uciekania inaczej znajdę jakąś klatkę i tam cię wsadzę..
~Nie zrobisz tego! - miauknął i schował ogon między nogami.
-Bój się, i możesz uwierzyć lub nie, ale tak zrobię! -prychnął mu do ucha.
~Przepraszam Steve - mruknął cicho.
-Miau miau też.. -cmoknął go w głowę i wyszedł z nim z łazienki Antoś wtulił się w Steve'a i z puszczonymi uszami leżał. -Już spokojnie.. -znów musnął jego kocią głowę i z uśmiechem wrócił do salonu. Antoś jednak nadal był skruszony.
-Widzę, że złapałeś go.
-Pewnie drań poszedł do łazienki wpadł do pustej wanny i zepsuł gąbkę, bo mu się nudziło.. -zaśmiał się cicho.
-Ciekawe dlaczego poszedł do wanny - powiedział Bruce.
-Chciał się wyszorować pewnie, śmierdziel.. -prychnął w futerko Antosia.
~Poślizgnąłem się! - miauknął.
-Bądź po prostu szukał czegoś do zabawy i wpadł - zaproponował Bruce.
-Wpadł.. -powtórzył Steve ze śmiechem. -On zawsze wpada tam gdzie nie trzeba..
~Bardzo śmieszne - prychnął.
-No, ale powiedz czy nie pasuje ci ta wersja? Skoro zjadł gąbkę?
-Wpadłeś Tony! -roześmiał się Cap. -Wpadłeś jak śliwka w kompot..
~Nieee - wy miauczał obrażony, a Bruce również zaczął się cicho śmiać
-Mmm wpadłeś, z czym jeszcze wpadł koteczek? -uniósł rozbawiony brew.
~Z tobą od razu - prychnął.
-No z czym jeszcze wpadłeś no przyznaj się no no.. -delikatnie potarł nosem o jego mały nosek. Kotek oparł przednie łapki o twarz Steve'a i wystawił język. -Hmmm? -Steve zerknął nie zrozumiale, ale dalej z uśmiechem na Antosia.
CZYTASZ
Los bywa różny lecz zawsze prowadzi do przeznaczenia!
Conto[Porzucona - Wiele błędów] 𝘏𝘪𝘴𝘵𝘰𝘳𝘪𝘢 𝘥𝘸ó𝘤𝘩 𝘳óż𝘯𝘺𝘤𝘩 𝘰𝘥 𝘴𝘪𝘦𝘣𝘪𝘦 𝘤𝘩ł𝘰𝘱𝘢𝘬ó𝘸, 𝘬𝘵ó𝘳𝘺𝘤𝘩 𝘱𝘰łą𝘤𝘻𝘺ł𝘰 𝘤𝘰ś 𝘸𝘪ę𝘤𝘦𝘫! Przed nimi wiele wyzwań, bólu i rychłej nadziei jednak zawsze trzeba mieć nadzieję na lepsze jut...