Steve to nie tak...

46 5 20
                                    

Tony wraz z Peter'em pracowali przy zbroi starając się ją jak najszybciej i najdokładniej naprawić. Było przy niej kawałek roboty, bo było dużo uszkodzeń. Nawet zbyt dużo, bo na większość uszkodzeń trzeba było poświęcić trochę więcej czasu niż na inne, ale obydwoje dali sobie ze wszystkim radę. Clint wrobiony przez Natashe robił obiad dla wszystkich w wieży zaś Tasha chodziła i zaczęła sprzątać salon i kuchnie. Gdy Bruce był w laboratorium i coś robił.
Każdy praktycznie miał dla siebie jakieś zajęcie. Doktor Strange otrzymał jako ostatni wiadomość o tym tragicznym zdarzeniu. Po chwili w swoim standardowym stroju zrobił portal do wieży i przeszedł przez niego. Akurat gdy Romanoff miała iść powiadomić z dolnych pięter, że za niedługo będzie obiad. Portal oczywiście pojawił się w salonie co zauważył Clint z kuchni i uśmiechnął się delikatnie.

-Ohom już zaczynają się schodzić goście.. -mruknęła Nat z małym uśmiechem i poszła do windy.

-Jak widać - stwierdził Clint.

-Witam - powiedział Strange wychodząc z portalu.

-Ja żegnam.. -zaśmiała się cicho agentka znikając za drzwiami windy.

-Gdzie podziała się reszta Clint? - spytał czarodziej.

-Zaraz powinni przyjść spokojnie. -uśmiechnął się Barton do doktora. -Wiesz prawie po całej Wieży porozrzucani to coś pracują to inne rzeczy, każdy coś robi..

-Rozumiem - odparł - Nowy York nie jest już całkowicie bezpieczny gdy Hydra panuje... Wyczułem złe moce panujące nad naszym miastem.

-Tak niestety, Stark może później to jakoś lepiej wytłumaczy, ale nie jest za ciekawie niestety.

-Kiedyś musiało to nastąpić niestety oko agamoto kiedyś ostrzegało przed tym...

-Ostrzegało, ale niestety los tak chciał, że jednak się tak stało.

-Niestety nic nie możemy zrobić oprócz pokonania wroga.

-Zgadzam się, dlatego Jarvis wysłał niektórym żeby pomogli.

-A raczej tym co są dostępni - poprawił w rozumowaniu Clint'a.

-Tak to też i ci co byli najbliżej Nowego Jorku..

-Stark choć raz pomyślał i nie zwoływał ludzi z dala.

-Na pewno by zwołał, ale teraz może racjonalnie myśli, bo jest coś na rzeczy jak siedzi przy Stevie. -powiedział cicho.

-Tony i Steve? Razem? Hmmm to nie możliwe.

-Dlaczego nie? Kiedyś podobno coś tam było pomiędzy nimi.. -burknął nadal cicho.

-Chociaż... Przeciwieństwa się przyciągają - stwierdził i kiwnął głową.

-Jeszcze zobaczymy ich niewinne przygrywki, w ogóle chyba Tony ci się nie chwalił co ma na sobie?

-Nie nie chwalił dostałem tylko wiadomość o zaistniałej sytuacji - odparł.

-Rozumiem, a więc zobaczysz na co się zgodził wydaje mi się, że to był prezent przedślubny od Steve'a.. -zamyślił się.

-Hahaha - zaśmiał się nie mogąc uwierzyć w to co mówi Sokole oko.

-No jest to śmieszne, ale prawdziwe.. -również się zaśmiał.

-Knujecie teorie spiskowe łącząc Stark'a z Rogers'em?

-Tak, na zdrowie im to jedynie wychodzi.. -mruknął cicho.

-Uznam, że wierze - odparł.

-No i dziękuję! Tyle wystarczy -uśmiechnął się.

-Kto jeszcze ma być? Ja muszę pilnować sanktuarium, ale będę przychodził przez portale.

Los bywa różny lecz zawsze prowadzi do przeznaczenia!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz