Nie zostawiaj mnie z nimi!

99 9 2
                                    

-Czy przygotować pański motor ?

-Nie trzeba sam się tym zajmę, mam długą drogę przed sobą..

-Rozumiem panie Rogers - powiedział i ucichł. Po chwili wyszedł z windy i popatrzył na garaż i podszedł od razu do swojego harleya davidsona. Tony przez chwilę leżał na kanapie i myślał nad tym co przed chwilą się wydarzyło. Podczas gdy Clint wraz z Nat byli niedaleko wieży.  Kiedy Steve wsiadł na swój motor i go odpalił tak zniknął za chmarą dymu jadąc prosto przed siebie do celu.

-Dlaczego niby mamy pilnować Tony'ego? Ale przynajmniej może coś od niego wyciągniemy! -rzekł Clint.

-Pewnie Steve nie nadąża za jego marudzeniem.. -westchnęła Wdowa.

-No nie wiem może?

-I woła nas na niańczenie..

-Nom - mruknął.

-Tak mi się nie chce jeszcze wracać.

-Mi też, ale co zrobimy musimy się słuchać Steve'a.

-Niestety, ale masz racjeee..

-To w końcu nasz kapitan i trzeba się słuchać.

-Wiem wiem, już, już ogarnij się i będziesz pilnował dziecko..

-Jestem ogarnięty!

-Nie!

-Tak i koniec kropka!

-Nie-e-e-e i wypieprzaj mi z tymi zasranym kropkami!

-Pfffff cicho Tasha już bądź!

-Nie będę! -wystawiła do niego język.

-To mów ciszej.

-Czemu?

-Bo zaczynasz mnie denerwować - stwierdził.

-Ja ciebie? -zaśmiała się.

-Tak Natasho!

-Jesteś głupi, to ty mnie denerwujesz..

-Dobra zróbmy remis i tyle, bo mamy Stark'a do pilnowania. Lecz dlaczego on ma być pilnowany?

-Nie wiem właśnieeee.. -marudziła.

-Wy pytamy się tego?

-I o jeszcze inne ciekawsze rzeczy.. -potarła dłonie.

-Wymyśliłaś plan na ich?

-Nie, ale skoro jest sam można go podpytać tego czy tamtego..

-Uhuhuhu!

-Więc spokojnie..

-Myślisz, że coś powie?

-Musi powiedzieć.. -wzruszyła ramionami.

-A jeśli nie?

-To nie usiądzie na dupie..

-Oł...

-No co?

-Aż tak chcesz dostać informację?

-No jesteś po prostu ciekawska!

-Tak wiem wiem.

-No właśnie więc shha.

-Okej okej - kiwnął głowa. Weszli do wieży i szli wprost do windy. Stark był już na siłach aby wstać. Poszedł opierając się o ścianę do swego pokoju i wszedł do łazienki. Połknął tabletki gdyby miał coś dziś jeszcze jeść.

-Nie znoszę wind, ale nie chce wychodzić po schodach.. -powiedziała niechętnie Tasha.

-Trudno - powiedział Clint - przeżyjemy!

Los bywa różny lecz zawsze prowadzi do przeznaczenia!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz