Czy coś jeszcze może pójść źle?

235 14 6
                                    

Gdy Fury rozłączył się, Wade odłożył telefon na bok i wtulił się w swoje kolana płacząc w nie. Przy najemniku usiadła Natasha i objęła go w swoje ramiona, nie pytając go o zgodę czy jakieś kłótnie. Wade wtulił się w Wdowę płacząc w jej ramię. Siedzieli w sali treningowej i płakali razem. Pete stał pomiędzy odrzutowcami i patrzył w dał, miał maskę na nosie, ale i tak płakał nie mógł uwierzyć w nic.

-Peter - powiedział cicho Clint i stanął koło niego.

-Wade nie umrze prawda? -spytał szeptem.

-Nie wiem Peter - powiedział i westchnął cicho.

-Nie chce żeby umarł, potrzebuje go jako przyjaciela -załamywał mu się głos.

-Wiem Pit - powiedział wziął go i przytulił do siebie. -Będziemy starać się aby uratować go!

-Ja też chce go uratować -przytulił Clint'a. -Chce być mu pożyteczny...

-Jesteś Piter jesteś- powiedział.

-Nie jestem. Nie umiem go pocieszać, jestem słaby...

-Nie jesteś po prostu Wade jest niestabilny emocjonalnie i przeżywa wszystko bardziej.

-Ale on nie jest zły, gdyby tak przy patrzeć się robi dużo więcej dobrych rzeczy.

-Tak wiem wiem- powiedział- chcesz wrócić do domu?

-Nie wiem co chce zrobić, ale wiem że zaszyć się w jakimś kącie i nie wychodzić. Nie pokazywać zwłaszcza Wade'dowi jaki jestem beznadziejnym kolegą.

-Nie jesteś - powiedział - Wade teraz płacze jak dziecko i będzie tak przez jakiś czas.

-Przypuszczam, że płacze nie potrafię mu pomóc... -rozpłakał się.

-Ej spokojnie - wtulił go w siebie - pomożesz mu jutro Tony załatwił wszystko jutro o 7:30 tutaj - rzekł.

-Rano? Mam się ubrać jakoś oficjalnie? -podniósł maskę przecierając oczy.

-Możesz być w stroju Spidermana - powiedział.

-Dobrze będę na tysiąc procent... -pociągnał nosem.

-I nie płacz młody będzie dobrze - pogłaskał go po głowie.

-Nie potrafię.. -westchnął.

-Egh - wtulał go w siebie.

-Będziesz go pilnował wujku?

-Tak będę go pilnował spokojnie.

-Dziękuję.. -powiedział spokojny.

-A teraz cię dostarczę do domu.

-Nie trzeba dam radę.

-Na pewno? - spytał - byłbym pewniejszy gdybym cię dostarczył do domu osobiście.

-Co się mogłoby stać, chyba dam radę...

-Octopus na ciebie poluje- powiedział - i nie chce aby coś ci się stało.

-Eh Octavius tylko on mi grozi? Nie na pewno jest ich więcej...

-Jest ale on jest najbardziej chętny na twą śmierć!

-Wiem.. -westchnął głośno.

-To co mam cię podwieźć?

-Nie chce cię męczyć..

-Nie męczysz- powiedział - pod wiozę cię!

-No dobrze dziękuję za wszystko jeszcze raz.

-Nie masz za co - powiedział - chodź raz dwa będziesz w domu - rzekł.

Los bywa różny lecz zawsze prowadzi do przeznaczenia!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz