Jego umiejętności były przekleństwem dla chłopaka, który po każdej karze się regeneruje, ale nie znaczy że nie czuje bólu, a owy czuł aż za dobrze.
Jednak nikt go nie chciał oszczędzać w Hydrze, wiedzieli o jego umiejętnościach i wykorzystywali go do własnych potrzeb. Nie obchodziło ich, że go coś boli. Chłopak jęknął z bólu gdy kolejny bat z kabli uderzył go tym razem w twarz rozcinając ją i robiąc pionową linię ciągnącą się w dół.-Wstawaj Wilson! -krzyknął Goodman w rozkazie patrząc na niego w pogardzie. Drzwi do sali tortur otworzyły się i strażnicy wtargali Steve'a i bez słów zapięli go na kajdanach aby patrzył na przedstawienie. Deadpool ciężko przełknął ślinę, ale nie podniósł się nie mógł nie chciał wręcz więc bardziej się skulił starając się zniknąć.
-Powiedziałem wstawaj! -uderzył go mocno kablami po plecach.-Hej! Co tak delikatnie! -warknął Rogers chcąc zwrócić na siebie uwagę.
-T-tak jest - powiedział cicho Wade i obolały zaczął się podnosić.
-Nikt nie prosił cię o dodanie słowa, a teraz Wilson seria pompek na drążku tyłem. -przygotował kable hałustem o ziemię. Chłopak posłusznie lecz powoli podszedł do drążka gdyż czuł, że chociaż będzie robić ćwiczenie to i tak oberwie. Jego plecy były zakrwawione, a rany dopiero się leczyły. Goodman nie chciał odpuścić płazem im obydwóm. Najpierw chciał zgładzić Deadpool'a, a później miał się zająć Rogers'em.
-Uległem przecież wykonywałem każdy prawie rozkaz. Dlaczego więc zawsze musisz mnie katować na śmierć nawet jeśli robię dobrze? - Wade powiedział cicho, ale i tak podniósł się na drążek. Goodman uderzył go w plecy kablami.
-Co to za pyskowanie!? Kara! -uderzył go jeszcze kilka razy zanim się podniósł. Chłopak przytrzymał się drążka, by nie upaść chociaż to bardziej otworzyło jego rany przez co cicho warknął. -Słyszałem, że warczysz, dostaniesz kolejną karę zaraz. -powiedział ostro Henryk.
-P-przeprassam - wyszeptał bojąc się odezwać już w jakikolwiek sposób.
-No ja myślę. I jak Rogers widzisz jak przez ciebie cierpi Wilson? -podszedł do Kapitana.
-Myślałem, że będziesz bardziej brutalny. Doktorek obiecywał mi niezapomniany spektakl, popcorn. - Chłopak miał ćwiczyć, ale nie potrafił unieść się na rękach przez ból pleców. Nie słuchał to co mówił Goodman po prostu patrzył się w jedno miejsce.
-Co proszę, ja nie jestem brutalny? Jaki do cholery popcorn! -skupił się na Stevie i tym samym pozwolił odpocząć Wade'owi.
-No nie jesteś. Takie uderzenie pfhy, gdybym tylko dał radę ustać na nogach pokazał bym ci jak bić kablami aby było dokładnie. - Chłopak słysząc taką wymianę słów za trząsł się bardzo widocznie. Rogers wkurwiał właśnie jego co oznaczało dla niego tylko ból.
-Zamknij się! -powiedział groźnym tonem Goodman jednak Steve się zaśmiał.
-Co ci nerwy puszczają? Ohh tak mi przykro albo albo i nie nie jest mi przykro. Uczę się być taki jak wy jak Hydra. Śmiać się z kogoś z czyjegoś cierpienia. -zaśmiał się i irytował go bardziej.
-Przestań - warknął chłopak - w cale nie pomagasz! Nie wkurwiaj go! - Henryk dał znak Deadpool'owi aby zamilkł i z obojętnym wyrazem twarzy podszedł do bohatera.
-Coś jeszcze chcesz wy szczekać? -zacisnął mocno pięść na kablach.
-Że Hydra zostanie pokonana raz, a dobrze. -splunął mu w twarz i poszarpał się trochę chcąc się uwolnić z kajdan jednak te były silniejsze. Chłopak spuścił głowę w dół i westchnął cicho. Szef Hydry uderzył Rogersa najpierw w nos łamiąc mu go i tak żeby polała się krew, a później wrócił do Wade'a, który jak to zobaczył aż się spiął gdy Goodman ruszył do niego.
CZYTASZ
Los bywa różny lecz zawsze prowadzi do przeznaczenia!
Cerita Pendek[Porzucona - Wiele błędów] 𝘏𝘪𝘴𝘵𝘰𝘳𝘪𝘢 𝘥𝘸ó𝘤𝘩 𝘳óż𝘯𝘺𝘤𝘩 𝘰𝘥 𝘴𝘪𝘦𝘣𝘪𝘦 𝘤𝘩ł𝘰𝘱𝘢𝘬ó𝘸, 𝘬𝘵ó𝘳𝘺𝘤𝘩 𝘱𝘰łą𝘤𝘻𝘺ł𝘰 𝘤𝘰ś 𝘸𝘪ę𝘤𝘦𝘫! Przed nimi wiele wyzwań, bólu i rychłej nadziei jednak zawsze trzeba mieć nadzieję na lepsze jut...