Znajdź ich jeśli potrafisz

37 3 3
                                    

-No to idziemy na poszukiwania - rzekł Clint - chodźmy schodami szybciej pójdzie sprawdzanie niż windą.

-Idźmy idźmy, może przyłapiemy ich na gorącym uczynku. -zachichotała.

-Ciekawe już na jakim etapie ich przyłapiemy.

-Oby tylko mlaskanie. -zarumieniła się lekko.

-A co jeśli trafimy na nie mlaskanie?

-Czyli co masz na myśli? -przełknęła ślinę.

-Wiesz wiesz o co mi chodzi - stwierdził. -Dość długo ich nie ma, a mlaskanko raczej tak długo nie trwa.

-Posądzasz naszego grzecznego Kapitana o gwałt na zadufanym w sobie egoiście?

-Gwałt bym tego raczej nie nazwałbym, bo to raczej nie jest dobre określenie.

-Nie? Czyli uprawiają seks? Kochają się bez pamiętnie nie patrząc wokół co się nich znajduje? -uśmiechnęła się i uniosła brew.

-A czemu nie? Nie widzisz, że ich aż za bardzo ciągnie do siebie?

-No właśnie no właśnie aż za bardzo, aleee to bardzo dobrze. W końcu mogą cieszyć się sobą, tylko żeby nie zapomnieli o reszcie.

-Racja, ale raczej nie zapomną - stwierdził i wyszedł z pierwszej klatki schodowej. Natasha dzielnie kroczyła za Bartonem i szukali swoich dwóch ważnych zgub. Które nadal były w kantorku (i uprawiali dzikie densy do rosyjskich piosenek). Wraz z agentką zaglądali po różnych pokojach i miejscach. Nie poddawali się, musieli znaleźć Stark'a i Rogers'a aby uprzykrzyć im trochę życia, kiedy ci o mało co nie dochodzi w swoje usta z rozkoszy. Mężczyźni nie wiedzieli, że ktoś ich poszukuje chociaż w miarę byli cicho.

-Pusto nadal - mruknął Clint.

-No tak rozpłynąć się nie mogli, umgh. Jarvis powiedz jesteśmy chociaż blisko Kapitana? Mamy do niego sprawee!

-Możliwe Panno Romanoff jednakże nie mogę powiedzieć gdzie jest.

-Powiem temu sierściuchowi aby zresetował Jarvisa, bo nie pomaga. -warknęła agentka.

-Nie zresetuje przecież to jego dziecko - zaśmiał się Clint - poza tym nie byłby on w stanie tego wykonać.

-To ja to zrobię. -prychnęła. -To gdzie jeszcze szukamy?

-Zostały z dwa piętra i jeszcze kilka pomieszczeń.

-W tym czasie na pewno uciekną, a ta wstrętna kałamarnica im powie, że my ich szukamy. -powiedziała zrezygnowana.

-W sumie powiedział, że możliwe co oznacza, że na tym piętrze są.

-Okej. Rogers, Stark! -wy wrzeszczała zła. -Liczę do 3 sekund i jak się nie zjawicie na jednej nodze wy sprośne zboczuchy to was pałą przejadę po łbach! Raz!

-Myślisz, że od tak wyjdą? - spytał Clint gdy Tony cały się zjerzył jak usłyszał kto ich woła.

-Nie wyjdą nie ma problemu, ja ich tu załatwię. Tak ich załatwię, że ich matki w grobach się przewrócą! Zboczeńcy jedni! -zaczęła otwierać po kolei drzwi na oścież. Steve tylko westchnął w usta miliardera i popatrzył na niego maślanymi oczami.

-Wdowa wkurwiona to nie najlepiej się skończy - mruknął cicho Tony.

-Zgoda. -Steve musnął jego wargi, wsunął na dupę spodnie Tony'emu, a później sobie i jak gdyby nigdy nic tylko go miział noskiem po szyi i głaskał go za uchem.

-I gdzie ta cała zoofilia jest! -Natasha nie odpuszczała i nadal szła jak maszynowy karabin, chcąc udowodnić, że od początku było wiadome, że pójdą w coś więcej niż w ślinę.

Los bywa różny lecz zawsze prowadzi do przeznaczenia!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz