Wielki świat przed kocimi łapkami cz.1

66 5 7
                                    

-Aby ci pomóc - stwierdził z uśmiechem na ustach. Natomiast Antoś popatrzył na Steve'a błagalnym wzrokiem i pokręcił głową na nie. Agenci poszli do kuchni pozmywać naczynia.

-Musisz trochę zjeść, nic nie jadłeś od rana.. -powiedział ze zmartwieniem. -Patrz jak Thor je, niezbyt chętnie, bo ty nie chcesz jeść..

~Nie chce Steve'a wiem, że jak zjem to to zwymiotuje - westchnął cicho wiedząc jak działa branie codzienne leku.

-Chociaż trochę spróbować nie zaszkodzi Tony.. -powiedział Bóg. Jednak pokręcił głową na nie i mruknął cicho. -I tak nie zje teraz Steve.. -mruknął i na siłę wciskał ziemniaki i mięso.

-Może jednak coś zje? - powiedział Bruce i uśmiechnął się delikatnie do Boga.

-Nie, czuje że jak zje to zwróci.. -mruknął pod nosem. Bruce spojrzał na Tony'ego i zmyślił się.

-Ale musi coś zjeść nie mogę go głodować.. -mruknął Cap.

-Racja. Nie może nie jeść. -rzekł Bruce.

-Więc jakieś sugestie? -Steve głaskał Antosia. Thor w końcu wymordował do końca mięso i zaniósł talerz Natashy.

-Po trochę? - zasugerował Bruce -Niech wypije z 5-6 łyków. - Kapitan podsunął pod nosek Antosia butelkę z mlekiem. Niestety Tony zaczął uniknąć butelki jak ognia.

-Stark.. -powiedział ostro Rogers. -pij to!

~Nie! - syknął.

-Pij mleko proszę.. - popatrzył na niego kocimi oczkami. -Małe łyczki..- zaczął cicho po piskiwać. -Pij to!

~N-nie chc-ce - miauknął cicho i skulił się.

-Nie odpuszczę ci, małe łyczki..- Antoś niechętnie wziął cumel do pyszczka i zaczął delikatnie ciągnąć. -Dziękuję Tony.. -głaskał delikatnie kota po grzbiecie. Wypił bardzo mało i szybko odsunął się od butelki. -Jeszcze troszeczkę, do połowy chociaż..

~Miało być 5 -6 łyczków - miauknął, a ogon jego schował się między łapami.

-Miau miau no trochę jeszcze i dam ci spokój.. - Pokręcić głową na boki. -Ehh no dobrze nie będę cię namawiał.. -Steve odstawił butelkę i zaczął masować brzuszek kotka. Tony westchnął cicho i przymknął ślepia.
-Było dobrze, było dobrze i musiało się źle podziać.. -westchnął Cap.

-Może to skutki uboczne lekarstwa? - powiedział niepewnie Bruce - Wiesz każdy organizm inaczej reaguje.

-Ale nic mu nie było, dawałem mu to lekarstwo w poprzednich dniach o nic mu nie było..

-Wydaje się, że on dobrze wie jakie są skutki.

-Tak być może wie to lepiej niż ktokolwiek inny..

~Może wiem - miauknął.

-No, ale może później zje coś - zasugerował Hulk.

-Tak mam nadzieję, że tak zje.. -westchnął.

-Nie zmuszaj go Steve jeśli teraz nie chce - wstał od stołu - na pewno zje gdy zgłodnieje i będzie czuł się lepiej.

-Nie będę zmuszać, będę czekał.. -uśmiechnął się lekko. Hulk kiwnął głową i uśmiechnął się pokrzepiająco do Kapitana, który jako ostatni wstał od stołu razem z kociakiem i poszedł do salonu. Antoś był już cicho, a jego brzuch gulgotał. -Brr brr brr robi w brzuszku? -popatrzył na kotka z uśmiechem.

~Nieee - miauknął.

-Mer Mer mrrr?

~Co?

-Miau.. -uśmiechnął się do niego i usiadł na kanapie obok Loki'ego i Peter'a.

Los bywa różny lecz zawsze prowadzi do przeznaczenia!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz