-Goodman chce cię widzieć u siebie.. -powiedział jeden z agentów.
-A co jeśli ja go nie chce widzieć ? - powiedział i poparzył na Agenta natomiast od drugiego dostał kopniaka w twarz.
-Masz z nami iść do Goodmana! - od siły kopniaka aż odwrócił głowę w bok i wypluł ślinę. Westchnął i wstał niechętnie. -Szybciej ruszaj się! -krzyczał na Wade'a.
-Uważaj lepiej do kogo mówisz - warknął.
-Coś mówiłeś?
-A ty coś pierdoliłeś? - od pyskował mu, a Agent odwinął mu w twarz z otwartej dłoni. Wade się zaśmiał choć policzek go bardzo zabolał. -Co tak słabo?
-Resztę dokończy szef.. -wyprowadzili go z pokoju.
-Pffff - prychnął i bardzo opornie szedł, ale Agenci go specjalnie popychana aby szedł. Jednak nawet popychanie nie dawało takiego rezultatu aby Deadpool ruszał się szybciej. Wade myślał, że przedłuży sobie drogę, ale mężczyźni nie byli zadowoleni z jego zachowania. Wiedział o tym bardzo dobrze i uśmiechał się mając wysoko uniesioną głowę.
-Szef nie będzie zadowolony z twojej postawy, złamie cię słyszysz?!
-Taaa na pewno zobaczymy - prychnął - albo ja was teraz złamię w pół - zagroził im - chciałbym zobaczyć czy wstali byście.
-Goodman mówił, że będziesz nas chciał przestraszyć. -zaśmiał się. -My mamy obstawę, a ty nie i szybko byśmy cię obezwładnili.
-Albo skończyli martwi - odparł jakoś nie bał się zwykłych agentów Hydry, bo większość to byli imbecyle.
-Nie gadaj za dużo bo zabraknie ci języka.
-Odetnijcie, a odnośnie -odrzekł
-Ale dopiero po jakimś czasie..
Wade nie odezwał się po prostu szedł z nimi nie mając wyboru. Po chwili stanęli przed salą tortur w której był już Goodman i czekał na Wade'a.
Chłopak jak na zawołanie stanął nie chcąc wchodzić do środka. Wiedział co go tam spotka wie, że nie ominie tego, a tylko opóźniając wkurza Goodmana.-Właź nikt nie kazał ci stanąć.. -popchnął go jeden z agentów w stronę drzwi. Warknął na słowa agenta i niechętnie wszedł przez drzwi. Drugi agent Hydry pchnął go tak że upadł na ziemię. -Klękaj.. -założyli mu kajdany na ręce nogi i szyję.
Przy zakładaniu szamotał się i utrudniał robotę powarkując niezadowolony z tego co się dzieje.
Jednak Hydrze udało się go zapiąć i postawili go po chwili przed Goodmanem. Wade przymknął na chwilę powieki gdyż zmęczenie nadal go nie opuszczało po nie przespanej nocy.-Jesteś zadowolony ze swojej postawy? -zaczął spokojnie.
-Zależy jakiej - odpowiedział lekceważąco.
-Słabości, płakałeś jak małe dziecko, które nie zostało lizaka albo po tym jak sam wymordowałeś swoją całą rodzinę! - Wade przełknął ciężko ślinę i odwrócił głowę w bok.
-Okazywanie uczuć... To nie słabość - wyszeptał.
-To nie jest okazywanie uczuć, płacz to pokazywanie słabości. Wiesz co Wade nie wiedziałem, że jesteś taką pizdą i płaczesz w takim wieku nad losem dawno już zmarłego ojca, ale spokojnie jeszcze będziesz się przede mną płaszczył dostaniesz po skórze jeszcze nie raz, ale teraz cię złamiemy..
-Nie jestem pizdą - warknął - i pierdoli mnie to co będziecie robić...
-Ty chyba jeszcze nie wiesz na czym stoisz.. -wziął w dłoń grube kable i podszedł do Wilsona.
CZYTASZ
Los bywa różny lecz zawsze prowadzi do przeznaczenia!
Conto[Porzucona - Wiele błędów] 𝘏𝘪𝘴𝘵𝘰𝘳𝘪𝘢 𝘥𝘸ó𝘤𝘩 𝘳óż𝘯𝘺𝘤𝘩 𝘰𝘥 𝘴𝘪𝘦𝘣𝘪𝘦 𝘤𝘩ł𝘰𝘱𝘢𝘬ó𝘸, 𝘬𝘵ó𝘳𝘺𝘤𝘩 𝘱𝘰łą𝘤𝘻𝘺ł𝘰 𝘤𝘰ś 𝘸𝘪ę𝘤𝘦𝘫! Przed nimi wiele wyzwań, bólu i rychłej nadziei jednak zawsze trzeba mieć nadzieję na lepsze jut...