To moja wina Steve

88 10 5
                                    

Steve zachłysnął się powietrzem i za kaszlał. Nie wierzył, że Tony powiedział mu, że jest ciepły i miły.
-Nic nie jest proste.. -powiedział w końcu cicho.

-Taa - mruknął i oparł się o fotel bardziej. Przymknął powieki gdyż oczy pragnęły odpoczynku tak samo jak i organizm.

-Nikt nie idzie spać? -mruknął zainteresowany tym co robi Stark.

-Nie wiem, ale nie mam ochoty spać - mruknął.

-Nie masz ochoty? Dobrze, jak chcesz.. -Cap wstał i wziął Tony'ego na ręce widząc, że są już na lądowisku na wieży. Tony wtulił się w Steve'a i cicho ziewnął. Bardzo lubił gdy Steve go nosił, ale nie chciał się do tego przyznać, bo jego ego ucierpiało by przez to. -Dziękujemy, do widzenia.. -mruknął blondyn do pilota kierując się do wyjścia z odrzutowca. Pilot pożegnał się i po chwili odleciał gdy tylko opuścili jego pokład. Natomiast Steve wszedł do windy i po kilku minutach znaleźli się na piętrze mieszkalnym nie było ich ponad tylko 2 godziny w wieży więc nadal było wcześnie. Niestety nie obeszło się bez tego iż Natasha i Clint już nie spali choć była wczesna pora. Jednak Kapitan i tak przedostał się do pokoju milionera niezauważony i znowu miał problem jak kiedyś.

-Aż tak mnie nie znosisz, że się mnie nie puścisz? -mruknął cicho do ucha Tony'ego.

-Hmmm - mruknął - no nie wiem - odpowiedział - jesteś cieplutki - dodał ciszej.

-Ale powinieneś spać sam, a nie mną się wysługiwać.. -mruknął mu do ucha i przez chwilę zawisł nad nim.

-A co ci przeszkadza chwila leżenia ze mną? - spytał cicho, a przez jego kręgosłup przeszedł dreszcz gdy Steve powiedział mu do ucha.

-Mam z tobą leżeć? I znowu zasnąć.. -ułożył go na poduszce.

-To nie moja już wina, że przy sypiasz gdy ja usypiam - powiedział.

-Jak się tak owijasz szczelnie wokół mnie? -tknął go w udo Stark'a, które było na jego biodrze, a Tony mruknął tylko.

-Nie owijam - odparł niepewnie.

-Nie? Czy aby na pewno? -uniósł brew.

-No może - mruknął o wiele bardziej nie pewniej.

-Naprawdę mnie nie lubisz tak bardzo?

-Lubię - odparł i otworzył oczy, a jego wzrok spotkał się z wzrokiem Steve'a.

-Czemu wszystkim mówisz, że nie? - niebieskie oczy były trochę smutne, ale sam ich właściciel nie pokazywał po sobie nic dać rozpoznać.

-Ugh nie mówię, że nie lubię po prostu tak jakoś - mruknął nie wiedząc jak dołączyć zdanie.

-Tak jakoś nie warto się ze mną zadawać, ale żeby nie robić mi przykrości nie mówisz mi tego..

-Nie chce abyś był smutny, przepraszam Steve - powiedział i spuścił wzrok.

-Egh nie jestem smutny.. -westchnął i położył się tak obok Stark'a, że schował się za jego plecami aby nie patrzył na jego twarz.

-Nie umiesz kłamać Steve - westchnął.

-No właśnie nie umiem.. -powiedział cicho, a Tony przybliżył się do Steve'a pleców i w się w nie wtulił. -Po co jeśli mnie nie tolerujesz? -spojrzał na ręce Tony'ego. -Co powinienem zrobić aby przynajmniej być ok w twoich oczach, a nie tylko śmieciem?

-Nie jesteś śmieciem Steve- powiedział skruszony - i toleruje cię i nie mam nic do ciebie.

-Taa. Mhm.. -mruknął. -Względem mnie ty potrafisz kłamać..

Los bywa różny lecz zawsze prowadzi do przeznaczenia!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz