midnight sky

1.2K 36 5
                                    

,,,

Zbierało mi się na płacz. Czułam wstyd. Złość. Wstręt. Gniew. Wszystkie negatywne emocje buzowały we mnie jak wściekłe szerszenie gotowe wylecieć z gniazda i kąsić intruza. Podniosłam się z krzesła i chwyciłam do ręki szklankę wody. Podniosłam ją i ciąsnęłam całą zawartość na Ximena.

- Ty świnio! - wrzasnęłam na całą stołówkę. Oparłam się dłońmi o blat stolika. - Pożałujesz tego męska dziwko! - splunęłam i ruszyłam w stronę wyjścia. Na drodze stanęła mi Pani rektor. Kurde...

- Huaze Shancai! - krzyknęła na mnie. - Do mojego gabinetu! - wskazała drzwi. Przymrużyłam oczy i jeszcze bardziej wściekła ruszyłam za nią.

,,,

- O co chodzi Pani Profesor? - usiadłam na przeciw niej. Okropne, dębowe biurko zasłaniało jej jak zwykle dopasowane wdzianko.

- Dopiero co wróciłaś z Soczi. - założyłam ręce na krzyż. Nie wiedziałam co to ma wspólnego z moim pobytem w jej gabinecie. - Pojechałaś na wymianę. Nie każdy ma taką szansę. - przymrużyłam oczy.

- Wysłano mnie tam za karę. - warknęłam. - Moi rodzice się z Panią dogadali, żeby pokazać mi jak trudno jest samemu się utrzymać. - odparłam stanowczo.

- Przecież sama chciałaś studiować w Soczi. - zmierzyłam ją nienawistnym wzrokiem.

- Chciałam tylko malować. - powiedziałam.

- Przecież malujesz. - nie rozumiała.

- Jakby Pani się czuła zostając wysłana do kompletnie obcego i okropnego kraju tylko dlatego ,że rodzice nie akceptują Pani pasji? - miałam ogromne pretensje do wszystkich.

- Spędziłaś tam tylko osiemnaście miesięcy. - śmiała dalej ze mną dyskutować. Wiedziałam ,że i tak nie mam żadnej siły przebicia. Moi rodzice są jednymi ze sponsorów uczelni. Kiedy chcą bym dostała się na wymianę, lub by uczelnia załatwiła wymianę to to zrobią. Są bardzo bogaci i poważani, więc nie mam z nimi szans.

- To było osiemnaście okrutnych miesięcy. - podniosłam się z niewygodnego krzesła. - Nie znałam języka. Nie wolno mi było malować tego co chciałam. Nie mogłam nic zrobić. Nie miałam jak wrócić. Wszędzie były same ruski! - krzyczałam.

- Przywołuję Panią do porządku! Panienko Shancai powinna Pani dziękować rodzicom za taką szansę.

- Szansę? - zakpiłam. - Zniszczyli mój związek i życie! - walnęłam pięścią w blat biurka.

- Proszę przestać! Natychmiast! - nakazała. Zajęłam z powrotem miejsce i trochę ochłonęłam.

- Dlaczego wylała Pani wodę na Yan Ximena? - spojrzałam na nią omal nie wychodząc z siebie.

- Bo ten knur przespał się z inną! - wróciła moja wściekłość.

- Proszę ochłonąć. - poprosiła. Zacisnęłam pięści.

- Po co mnie Pani właściwie wezwała? - błagałam w myślach by nie była to kolejna wymiana.

- W związku z tym ,że twoi rodzice ściśle współpracują z uczelnią, a także twoją znajomością języka rosyjskiego chciałabym żebyś zajęła się naszą nową uczennicą. Przyjechała na jeden semestr i chciałabym żebyś się nią zajęła. - parsknęłam śmiechem. Myślałam ,że żartuje. Jednak kobieta trwała w swojej powadze.

- Serio? - spytałam nie dowierzając. Skinęła głową. - Moi rodzice Pani kazali? - przytaknęła i wyciągnęła kartkę z danymi tej dziewczyny. - Dobra. - chwyciłam papier zgadzając się na umowę. Wiedziałam ,że kobieta będzie miała przerąbane jeśli się nie zgodzę. A do tego rodzice próbują w każdym możliwym sposób uprzykrzyć mi życie. Więc jakkolwiek spróbują mnie zranić nie ugnę się.

- Co będę z tego mieć? - przeleciałam wzrokiem zdjęcie tej Rosjanki. Była całkiem ładna. Jasno niebieskie oczy. Blond jak słoma włosy. Typowa Słowianka, pomyślałam.

- Zaliczenie semestru. - spojrzałam na nią. Tak łatwo pójdzie? Wiedziałam ,że bardzo mnie lubi ,a moich rodziców nie znosi. Ale nie sądziłam ,że będzie aż tak po mojej stronie.

- Dlaczego? - zdziwiłam się.

- Masz talent. - stwierdziła. - Niczego wiecej niż to co nauczyli Cię w Soczi się nie nauczysz. Dostarczaj prace w terminie i skup się na zleceniach z wydawnictwa.

- Skąd Pani wie? - zaskoczyła mnie.

- Wszyscy wiedzą ,że projektujesz okładki płyt. - odgarnęłam włosy do tyłu.

- Mogę już iść? - wstałam.

- Jesteś dobra w grafice. - pochwaliła mnie. - Nie schrzań tego. - poradziła i wyszłam z jej gabinetu. Miałam na dziś dość zajęć ,więc ruszyłam prosto do wyjścia. Robiło się już szaro na dworze ,więc stwierdziłam ,że pójdę od razu na miasto.

,,,

- Masz farby? - podeszłam do wysokiego chłopaka o oliwkowej cerze. Z Shangiem znamy się dobrze z uczelni. Zanim zostałam wysłana do Soczi byliśmy najlepszymi przyjaciółmi.

- Wróciła zguba z Sybiru. - zaśmiał się Jasper wyłaniający się z cienia. Nie widziałam go od długiego czasu. Jednak nadal był niższy ode mnie, a jego spalone ,blond włosy dalej wyglądały jak siano.

- Gdzie reszta? - spytałam biorąc zapalniczkę od Shanga. Odpaliłam papierosa i wypuściłam spokojnie dym.

- Zaraz do nas dojdą. - uśmiechnął się Jasper. - O kogóż to tu przywiodło? - przyczepił się do jakiegoś typka ubranego w śmieszny strój. Krótkie spodenki i za duża bluza. A na głowie czapka z daszkiem. Zdziwiłam się strasznie. Jak się tu znalazł? Nie wyglądał na tutejszego. Brak tatuaży. Nie wyglądał też na pijanego. Nie pasował mi do tej undergroundowej uliczki. Shang zaśmiał się i podszedł do zagubionego chłopaka.

- Zgubiłeś się? - spytał, a nieznajomy się zatrzymał. Wyglądał na zaskoczonego. Odezwał się tylko w innym języku. Skądś go znałam.

- No patrzcie niemowa! - zaniósł się śmiechem Jasper i popchnął tamtego. Przymrużyłam oczy biorąc kolejnego bucha. Skąd ja znam tą idealną buźkę? Zastanawiałam się wciąż. Wyglądał na jakiegoś celebrytę. Jednak co mógł tutaj robić?

- Znam go. - powiedziałam nim chłopcy zdążyli wszcząć bójkę. Jasper spojrzał na mnie nieprzekonany. - To kolega mojego brata. - skłamałam. - Jest z Korei. - na szczęście rozpoznałam język ,w którym mówił nieznajomy.

- Jesteś Koreańczykiem? - spytałam po koreańsku. Cieszyłam się ,że moi znajomi są idiotami i nie uczą się zbyt wiele.

- Tak. - odpowiedział ucieszony ,że mówię w jego języku. - Uciekałem przed paparazzi i zgubiłem się. - odparł.

- Co mówi? - wtrącił się Jasper.

- Że Lei kazał mu mnie poszukać, bo mamy coś ważnego do uzgodnienia. - skłamałam i chwyciłam Koreańczyka za ramię. Był całkiem w moim typie i wyglądał na dzianego, a ja potrzebowałam w tym momencie pieniędzy.

,,,

Co sądzicie o nowej odsłonie? A jeśli są jesteś nowy witaj w moim świecie 🎭! Każda historia jest inna...

BTS- J-HopeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz