Cztery miesiące później,
08.02 – 15:48
Idąc ulicą często nie zauważamy ludzi wokół nas. Zapominamy, że są dokładnie takimi samymi osobami jak my, które mają problemy, uczucia, zmartwienia, troski. Po prostu przechodzimy obojętnie nie zważając na to, że reszta świata również bytuje w samotności, nie mogąc sobie ulżyć i wyrzucić z siebie swoich wewnętrznych konfliktów.
Tak było i tym razem.
Nikt nie zwrócił uwagi na brudną, naderwaną i lekko spraną, powieszoną na lampie kartkę. Widniał na niej napis : zaginął. Powyżej było zdjęcie młodego chłopaka. Miał zniszczone włosy, ciemne oczy. Jego mina była zbyt poważna, jak na podaną ilość lat. Nikt również nie zwrócił uwagi na średniego wzrostu chłopaka, który nalepiał drugą kartkę z tą samą treścią, zakrywając tym samym poprzednią, która była już po przejściach. Chłopak przez chwile stał i smutno wpatrywał się w kawałek papieru, jakby bardzo chciał go zerwać i zapomnieć o tym, że osiemnastolatek ze zdjęcia jest poszukiwany. Po chwili odszedł ze spuszczoną w dół głową, w której szalało tysiące pytań.
Gdzie on jest?
Kiedy wróci?
Czy żyje?
Czy wciąż mnie kocha?–Gdzie byłeś? – zapytała drobna kobieta, kiedy chłopak zamknął drzwi mieszkania.
–Powiesić nowe ogłoszenia, tamte były już nie wyraźnie – uśmiechnął się smutno. Kobieta wzięła głęboki wdech i przytuliła go w swe matczyne ramiona.
–Na pewno go znajdziemy – pocieszała go.
–Tak bardzo za nim tęsknie – wyszlochał wtulony w nią syn.
–Wiem – głaskała go troskliwie po głowie. – Sprawdzałeś internet? Może tam ktoś się odezwał w tej sprawie?–
–Zaraz to zrobię – stwierdził już mniej rozpaczliwie, ale wciąż smutno. Kobieta odsunęła go od siebie, sugerując mu, by poszedł to zrobić. Chłopak zrozumiał aluzje i oddalił się do swojego pokoju. Tam odpalił komputer i zaczął przeglądać każde możliwe media społecznościowe, wiadomości i swojego maila. Co jakiś czas pojawiała się nadzieja, że znaleźli osiemnastolatka, lecz były to tylko fałszywe alarmy.
Dziś cały internet jakby zamilkł. Żadnych wiadomości, żadnych poszlak, żadnych zgłoszeń. W świecie rzeczywistym było równie spokojnie. Początek lutego nie zwiastował aby miał pojawić się śnieg, bardziej zapowiadał, jakoby miała zerwać się burza lub przygnębiająca ulewa.
Dla szarookiego to i tak bez znaczenia.
Dla niego od listopada ubiegłego roku, deszcz pada nieustannie, tak jakby każda jego kropla była przelaną przez chłopaka łzą. Nawet w święta Bożego Narodzenia, zamiast pięknych, białych i delikatnych płatków śniegu, spadł tylko mokry, zimny i ostry deszcz. To już cztery miesiące odkąd ulewa w jego głowie nie może się zatrzymać. Tak jakby brunet o piwnych, prawie pomarańczowych oczach, był jego słońcem, które potrafi rozdmuchać wszystkie deszczowe chmury i świecić w jego sercu w każdy dzień roku. Lecz jego słońce zgasło, a jego rozpalone uczuciem serce zaczęło krwawić, domagając się, aby ktoś ponownie oddał mu ciepło i przenikliwe, zagubione spojrzenie, którym było obdarowywane przez tak długi czasu.–Co ty znowu robisz? – zaśmiał się niebieskooki mężczyzna, widząc, jak jego młodszy towarzysz wkłada sobie do nosa bibułkę, do skręcania jointów.
–Myślisz, ze dałoby się zjarać skręta nosem? – odpowiedział mu rozbawiony.
–Ty jesteś jednak serio głupi – roześmiał się starszy, wstając z kanapy i podchodząc do krzesła, na którym siedział brunet. Po chwili wyjął mu dwa papierki z nosa, odrzucając je na blat stołu.
–No dobra, już zwijam – przekręcił swymi piwnymi oczami i zaczął skręcać blanty. Po chwili jednego z nich dał swojemu kompanowi, a drugiego włożył w swe usta. Mężczyźni odpalili je i zaczęli wypuszczać dym z ust. W międzyczasie przenieśli się na sofę, na której poprzednio leżał starszy z nich. Między nimi panowała cisza, która w żaden sposób nie była nieprzyjemna.
–Kocham Cie wiesz? – wypalił niebieskooki.
–Jasne, że tak – młodszy puścił do niego oczko.
–Wtedy zazwyczaj odpowiada się, ja ciebie też – grymasił mężczyzna.
–Dobrze, dobrze, ja ciebie też – poprawił się, kręcąc nosem. Starszy zmniejszył odległość między nimi i pocałował młodszego. – Zdecydowanie Cie kocham – ponowił pocałunek, kładąc towarzysza na swe kolana i otulając wokół talii.
–Wiesz, że w necie znów było jakieś ogłoszenie, że niby Cie znaleźli ? – poinformował go starszy, przykładając swe czoło, do czoła młodszego.
–Jebane podróby – prychnął młodszy w odpowiedzi.
–Zdecydowanie – potwierdził drugi.
–Eh – westchnął poszukiwany chłopak. – Myślisz, że w końcu im się to uda? – zmartwił się.
–Póki jesteś pod moją opieką, to nie mają na to szans – zapewniał go.
–Pod twoją opieką? – powtórzył ciemnooki, krzywiąc się.
–Tak – roześmiał się.
–Nie jestem dzieckiem, żebyś musiał się mną opiekować, wiesz? – protestował młodszy.
–Dorosły też nie jesteś – stwierdził drugi.
–Jestem? – zdziwił się. – Za dwa miesiące będę mieć dziewiętnaście lat, pamiętasz o tym? –
–Nie myl dorosłości z pełnoletnością – pouczał go.
–Więc kiedy będę dorosły według Ciebie? – marszczył nos w złości.
–Poinformuje Cie – zapewnił, uśmiechając się do niego ciepło.
–Czemu ty masz o tym decydować? – ciągnął dalej.
–Bo jestem starszy, dojrzalszy, mądrzejszy, rozsądniejszy – wymieniał.
–Powiedział były diler i przemytnik narkotyków – przypomniał ciemnooki.
–No właśnie, były – zaznaczył.
–To wcale nie było tak dawno temu – protestował.
–Ale teraz już nie sprzedaje – zaczął – a bynajmniej nie w taki sam sposób, jak poprzednio – sprostował.
–Jak to leciało? Dojrzalszy, mądrzejszy, rozsądniejszy? – przytoczył żartobliwie, na co niebieskooki przekręcił oczami.
–Wiem, że to co robię nie pokazuje mnie, jako przykładnego obywatela, ale w tamtym zdaniu chodziło mi o to, że ja zdaje sobie sprawę z tego, że robię złe rzeczy i to z tego powodu nadałem sobie takie cechy – wyjaśnił.
–Ja też zdaje sobie sprawę, że robiłem złe rzeczy? – bronił się.
–Nie zawsze – stwierdził sucho.
–Podaj przykład – zażądał.
–Listopad, kiedy zacząłeś się leczyć z uzależnienia. Nie wpadłbyś w nie, gdyby nie to, że jeszcze nie nabyłeś tych cech. Zdawałeś sobie sprawę z tego, że doprowadzasz się do ruiny, ale jednak za każdym razem brałeś w żyłę – wytłumaczył.
–Bo nie umiałem sobie poradzić z tym, że – zaczął.
–Że mnie nie było, wiem – dokończył za niego. – Przepraszam.–
–I tak pomimo wszystko Cie kocham – pogładził delikatnie jego policzek, który następnie ucałował.
–Też Cie kocham dzieciaku – rzekł w odpowiedzi, wpatrując się w jego intensywnie piwne tęczówki. Po chwili mężczyźni ponownie złączyli swe usta pocałunkiem, który stopniowo pogłębiali.Młodszy przeniósł delikatne ciało mężczyzny na sofę, kładąc go na plecy. Sam zaś usiadł na jego biodrach i wznowił wcześniej przerwaną czynność.------------------------------------------------
Ohayo!
Tak oto prezentuje się pierwszy rozdział trzeciej części! Wiem, że długo musieliście się na niego naczekać, ale to z tego powodu, że starałam się jak najbardziej dopracować wszystkie szczegóły.Ogłoszenia parafialne:
•Jest 85 rozdziałów :)
•Rozdziały będą pojawiać się aż TRZY razy w tygodniu w Poniedziałki, Środy i Soboty.
•Ta część jest ostatnią częścią, więcej nie będzie (może jakieś one-shoty albo spin-offy)
•Będzie bardzo dużo perspektyw i każda będzie mieć zapisaną datę oraz godzinę, bo czasami można byłoby się pogubić.
•W mediach przy każdym rozdziale będziecie mieli zdjęcia postaci ^^Mam nadzieje, że cieszycie się równie mocno, jak ja i że będziecie wyczekiwać na to, co będzie dalej!
Do zobaczenia w środę :)!
~DCW
CZYTASZ
υzależnιony na zawѕze ⁄ тnnѕ 3
RomanceKontynuacja ,,тego narĸoтyĸυ nιe ѕprzedaм" oraz ,,ѕeĸυndy υĸojenιa". Nikt nie zwrócił uwagi na brudną, naderwaną i lekko spraną, powieszoną na lampie kartkę. Widniał na niej napis : zaginął. Powyżej było zdjęcie młodego chłopaka. Miał zniszczone wło...