17 \\ NOWE DUO

327 13 0
                                    

You've got no place to hide.
And I'm feeling like a villain, got a hunger inside.
One look in my eyes, and you're running
Cause I'm coming going to eat you alive.

Your heart hits like a drum,
The chase has just begun, oh, oh, oh

Monsters stuck in your head
we are, we are, we are
Monsters under your bed we are, we are,
We are Monsters oh, oh,
we are, we are, we are Monsters oh


***

Jęknęłam, ponownie opierając głowę na dłoni po tym, jak jebnęłam nią w stół, zasypiając i powodując krótki śmiech James'a, siedzącego naprzeciw. Nieprzespana noc robi jednak swoje, do tego z takimi atrakcjami... Wymruczałam podziękowania, kiedy kelner położył przede mną talerz z tortillą i dwie kawy, po czym szybko wzięłam się za jedzenie.

- Spokojnie, nie ucieknie ci. – powiedział znad swojego burgera Logan, obserwując mnie z uniesioną brwią.

- Mhmpf. – potaknęłam, biorąc kolejnego gryza tego przecudnego jedzenia. Nie wiem, czy byłam aż tak głodna, ale smakowało zajebiście. Lepszej tortilli nie jadłam, do tego z większą ilością curry... Cud miód. Chociaż mogłam przewidzieć, że będę taka żarłoczna, w końcu szybki metabolizm wymaga więcej jedzenia. I tylko dzięki niemu nie byłam już najebana i mogłam załamywać się nad tym, co odwaliłam.

- Myślisz o nocy? – zapytał, widząc moją skwaszoną minę.

- Tsa. Co mi do łba strzeliło? – przyłożyłam dłoń do czoła.

- Alkohol. Cóż, przynajmniej było śmiesznie.

- A potem musiałeś mnie ratować.

- Nie moja wina, że postanowiłaś zatańczyć z takim idiotą.

- Tsa... - wypiłam pół kubka kawy za jednym razem. – I jak teraz skończył?

- Z obitą twarzą i możliwe, że złamanym żebrem? – jeden kącik jego ust poszybował w górę. – Musiałem się bardzo wstrzymywać.

- Tak czy siak, dziękuję. Gdyby nie ty...

- Nie myśl o tym. – przerwał moje czarne myśli, po czym widząc niepewną minę, dodał. – Za to tworzysz całkiem niezłe rymy.

- O Boże, proszę, nie. – jęknęłam, na co się zaśmiał.

- Toż to moment niebezpieczny, Logan Howlett wrzucił wsteczny. – zaśmiał się. – Ja tylko wycofywałem motor na drogę.

- Ależ tworzę dzikie rymy, dajcie więcej kofeiny. – mruknęłam, sięgając po kolejną kawę.

- Kolejnych kaw ci nie doniosą, bo tylko szkód ci przynoszą. – kontynuował.

- Nie wiem o jakie szkody ci chodzi, lej mi kawy, James'ie drogi... Huh, w mojej głowie brzmiało lepiej.

- Jeszcze poirytowanie dopadnie twoje werwy, a to nie na moje nerwy.

- Ostatni raz ci powtórzę, twoje nerwy regenerują się szybciej niż moje pogderzę.

- Może zakończmy tę jakże ciekawą konwersację, rozpoczętą niczym wczorajszą libację.

- Dobrze myślisz, mój drogi, wracajmy zatem do porozumiewania się według zwykłej drogi.

- Amen.

- Awoman.

Spojrzeliśmy po sobie, po czym parsknęliśmy śmiechem. Oh, mogłabym tak codziennie. Swoją drogą, chyba pierwszy raz słyszałam jego dłuższy i szczery śmiech. Różnił się nieco od tego Scott'a, czy Tony'ego, godnego jelenia na rykowisku. Był bardziej... Głęboki i niski, ale przyjemny. I całkiem mi się spodobał. Do zapamiętania – rozśmieszać Logan'a ile wlezie, żeby słuchać jego śmiechu.

SILVERCLAW | WolverineOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz