Fire on fire
Would normally kill us
But this much desire
Together we're winners
They say that we're out of control
And some say we're sinners
But don't let them ruin
Our beautiful rhythms'Cause when you unfold me
And tell me you love me
And look in my eye
You are perfection
My only direction
It's fire on fire
It's fire on fire***
Pierwszym, co poczułam po wybudzeniu było delikatne jeżdżenie dłonią po moich plecach. Na moje usta od razu wkradł się uśmiech, na samą myśl o tym, kto leży obok mnie. To było jak pierdolone spełnienie marzeń. Cała poprzednia noc, wszystkie emocje, odczucia... Nie marzyłam o niczym innym oprócz tego. I jak widać, marzenie się spełniło.
Uchyliłam lekko oczy, czując padające na moją twarz promienie słońca, a po chwili przewróciłam się na drugi bok, napotykając spojrzeniem złociste tęczówki James'a utkwione we mnie. Nie potrzebowałam w zasadzie niczego więcej. Do życia wystarczy mi Logan, który był jak narkotyk. Bądź, który jest dla mnie jak narkotyk.
- Hej. - mruknęłam.
- Dzień dobry. - odpowiedział, odgarniając mi z twarzy pasmo włosów. - Wszystko w porządku?
Miałam ochotę uśmiechnąć się jeszcze szerzej. Troska w jego głosie była aż namacalna, co powodowało, że czułam ciepło na sercu. To, jak martwił się o mnie po czymś takim powodowało, że czułam się dla niego jeszcze ważniejsza.
- Jak największym. - powiedziałam w końcu, przygryzając wargę. - A ty?
- Tak samo. - uniósł się lekko, po chwili składając na moich ustach wolny pocałunek. - Kocham cię.
- Ja ciebie też. Nawet nie masz pojęcia jak bardzo.
Ułożyłam się wygodniej na prawym ramieniu, pozwalając James'owi na powolne kreślenie kółek po mojej drugiej ręce. Każdy jego dotyk sprawiał, że nie chciałam od niego odchodzić nawet na krok. Niesamowite, że taka błaha czynność może wywołać aż tyle emocji.
- Skąd pomysł na takie tatuaże? - zapytał, lustrując je wzrokiem.
- Każdy z nich ma dla mnie znaczenie.
Uniósł brew, dokładniej jeżdżąc wzrokiem po mojej ręce, zatrzymując go na dłużej na każdym tatuażu.
- Co znaczy ten? - wskazał na oczy wilka, na co uśmiechnęłam się szerzej.
- Zrobiłam go po naszej kłótni. Miał mi przypominać ciebie i to, że wilki bywają nieuchwytne więc czasami trzeba o nie zawalczyć.
- Cóż, wczoraj mnie usidliłaś i nigdzie się nie wybieram. - uśmiechnął się radośnie, na co moje serce zabiło mocniej. Nie pamiętam żebym kiedykolwiek widziała taki u niego - nie był to jego klasyczny, sarkastyczny, ale nie był to też ten spokojny, czy subtelny, które uwielbiał mi posyłać wiedząc, jak na nie reaguje. Ten był mieszanką ich wszystkich, a do tego doszło coś nowego, co naprawdę mnie ucieszyło. Szczególnie, że ja to spowodowałam. - Opowiedz mi o nich wszystkich.
- Jesteś pewny? Trochę to może zająć.
- Nie będzie mi to przeszkadzało. Uwielbiam cię słuchać.
- A ja uwielbiam kiedy słuchasz, bo robisz to nawet kiedy nic nie mówię. - skrzyżowaliśmy na chwile spojrzenia, patrząc na siebie z radością i uwielbieniem. - Księżyc otoczony falą wody pokazuje moją dzikość i tajemniczość, stronę skrywaną przed wieloma.
CZYTASZ
SILVERCLAW | Wolverine
FanfictionSinthea Stark nigdy nie miała w życiu kolorowo. Najpierw była cieniem podążającym za swoim bratem, nigdy nie była brana pod uwagę. Kiedy skończyła siedem lat zaczęła się zmieniać, co poskutkowało tym, że dalej była cieniem, tylko takim, którego wszy...