71 \\ SUNFIRE EFFECT

181 13 4
                                    

Why-ay-ay-ay
And why you wanna run?
We'll show you how real men murder for fun

Why-ay-ay-ay
And why you wanna go?
The strongest survives while the weak sleep below

I'll tell you 'bout, I'll tell you 'bout
The mighty man
In the story of the greatest land

***

Naprawdę liczyłam na spokojne śniadanie. Szłam pełna nadziei i optymizmu, nie umiejąc doczekać się jedzenia. Kawka w moich dłoniach przyjemnie je ogrzewała, a zapach dawał aromatyczny zwiastun nieba dla mojego podniebienia. Położyłam kubek na stole i już, już miałam siadać, kiedy ni z gruszki, ni z pietruszki, obce ramiona porwały mnie i przykleiły do nieznajomego torsu.

Obstawiam, że każdy wie jak zareagowałam.

Momentalnie moje kolano znalazło się na jego kroczu, po czym oberwał w nos z główki, bym wszystko mogła dokończyć obaleniem go w tył i wykręceniem ręki, którą cały czas trzymałam dłońmi pod odpowiednim kątem między nogami, opartymi o jego szyję i żebra. Dopiero teraz mogłam spojrzeć na jego osobę.

- Sinthea, do chuja pana... – wystękał Japończyk, przykładając drugą dłoń do nosa.

- Ja pierdole, Shiro... – syknęłam, wstając z niego i podając dłoń, by mógł stanąć na nogi. – Doszczętnie spaliło ci mózg, idioto?

- Chciałem sprawdzić, czy dalej tak świetnie się ruszasz.

- Jaki werdykt?

- Piękna jak zawsze. – puścił mi oczko, na co przewróciłam oczami.

- Super. Jeśli pozwolisz, chciałabym zająć się śniadaniem, a nie robieniem przedstawienia.

Przejechałam wzrokiem po stołówce, wychwytując kilka gniewnych spojrzeń posyłanych w moją stronę przez uczennice lub nauczycielki. Nie umknęły też mojej uwadze kwaśne humory chłopaków, którzy od starszych kolegów zapewne dowiedzieli się, co oznacza przybycie Japończyka.

Efekt Sunfire.

Prychnęłam pod nosem i w końcu usiadłam przy stole, by mieć piękny widok na oczarowaną Storm i Jean. Czy chcę im przypomnieć o tym, że są w związkach, czy lepiej oddać się miłości do kawy i zza kubka oglądać jak świat płonie? Definitywnie odpowiedź b. Z wrednym uśmiechem zaczęłam śniadanie, w głowie mając widok Yoshida'y pokiereszowanego przez Scott'a, James'a lub Kurt'a. To będzie cudo!

Wyżej wspomniany natomiast dosiadł się do dziewczyn i zajął flirtowaniem z nimi, ograniczając się do okazjonalnego puszczania mi oczka, na co odpowiadałam środkowym palcem. W głowie zanotowałam, że muszę zapytać Charles'a dlaczego nie uprzedził mnie o tak szybkim przybyciu mężczyzny.

Zawiesiłam na nim na chwilę wzrok, mimo wszystko nie mogąc nie zgodzić się z tymi wszystkimi psychofankami, twierdzącymi, że Shiro jest przystojny. Owszem, jest. Ale jest też zadufanym idiotą, który niewyobrażalnie działa na moje nerwy. Taki Tony, z tą różnicą, że Shiro mogę poharatać bez chwili zastanowienia.

Jego czekoladowe, proste włosy opadały na ramiona. Krótki, charakterystyczny zarost zdobił jego brodę, a ciemne oczy skanowały pomieszczenie. Pewny siebie, zwodniczy uśmiech nie schodził mu z ust. Był szczupły i wysoki, z dobrze zarysowanymi mięśniami, które mogłam dostrzec dzięki obcisłej bluzce. Jak dobrze, że moje serce już do kogoś należy.

Szybko skończyłam śniadanie i ruszyłam w stronę klasy, gdzie miałam prowadzić zajęcia. Pierwsze, na których miał być Tari. Weszłam do klasy pełnej uczniów i usiadłam na swoim biurku, przodem do nich. Dałam im chwilę na wyciszenie się, w tym czasie lustrując ich wzrokiem. Tari siedział niedaleko moich czterech perełek, cicho rozmawiając z Colossus'em. Miałam nadzieję, że przez pryzmat jego mocy nie będą patrzeć na niego jak na drugiego Pyro.

SILVERCLAW | WolverineOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz