Are you, are you comin' to the tree?
Where they strung up a man, they say who murdered three
Strange things did happen here, no stranger would it be
If we met at midnight in the hanging treeAre you, are you comin' to the tree
Where dead man called out for his love to flee?
Strange things did happen here, no stranger would it be
If we met at midnight in the hanging tree***
Siedziba TARCZY, a przynajmniej tego co z niej zostało, robiła wrażenie. Wielki, latający statek unosił się kilometry nad oceanem, otulając chmurami, które dodawały mu tylko kamuflażu. Jak widać, Red Room nie jest jedyną organizacją, która preferuje latanie. Wiatr rwał moje dwa warkocze do przodu, a zapewne gdyby nie spięta postawa, poleciałabym razem z nimi w otaczającą nas pustkę.
- Stark? - dobiegł mnie męski głos.
Na początku nie umiałam dopasować go do odpowiedniej osoby, ale kiedy to mi się udało, momentalnie ruszyłam do mężczyzny, po drodze wpadając na jednego z agentów ze sprzętem.
- Rumlow. - przekrzywiłam głowę na bok, przyglądając się mężczyźnie. - Jeszcze żyjesz.
- To samo mógłbym powiedzieć o tobie. - odparł, po czym dodał ciszej. - Spokojnie, już niedługo, Tigra.
- Pozwolisz, że zdefiniuję 'niedługo'? - uśmiechnęłam się szalenie. - Teraz.
Moja pięść szybko znalazła się na jego szczęce, a kiedy moja dłoń zjechała niżej, usłyszałam tylko dwa ciche stuknięcia metalu. Chciał mnie zaatakować, ale zablokowałam uderzenie, bez wahania wymierzając w niego proste kopnięcie, które zrzuciło go z lotniskowca.
- Sinthea! - dobiegło mnie kilka zaskoczonych głosów.
Westchnęłam, bez emocji wpatrując się w miejsce, gdzie jeszcze przed chwilą stał mężczyzna, po czym odwróciłam się i ruszyłam w stronę bohaterów, wkładając dłonie do kieszeni.
- Huh? - przejechałam po nich pytającym wzrokiem.
- Zabiłaś go. - powiedział zaskoczonym głosem Steve.
- Nie, zginął z powodów naturalnych.
- Zrzuciłaś go stąd.
- Grawitacja jest naturalna.
- Ma rację. - Natasha wzruszyła ramionami. - Co nie zmienia faktu, że musiałaś mieć jakiś powód.
- Był szpiegiem. Zgram wam wspomnienia. A teraz może wejdziemy do środka, bo pizga tu jak w Kieleckim.
- Co to Kieleckim? - zapytał Tony.
- Nie wiem. Słyszałam, że Piotr tak kiedyś mówił. Pewnie jakieś wschodnie powiedzenie czy inne stereotypy o Słowianach.
Weszliśmy do środka, gdzie wszyscy od razu wzięli się za poprawianie włosów, które zostały rozochocone przez wiatr. Znaleźliśmy się w jednolitym korytarzu pełnym strażników, z czego dwójka z nich ruszyła w naszą stronę.
- Musimy was przeszukać. - wyjaśnił jeden z nich stając przede mną i Logan'em.
Skinęłam głową i czekałam, aż wyciągnie zza paska przyrząd do prześwietlenia nas. Chyba nikt nie był zaskoczony, kiedy ten zaczął piszczeć jak tylko został skierowany na mnie i James'a. Westchnęłam i posłałam mu spojrzenie, które od razu zrozumiał.
- Proteza biodra. - powiedzieliśmy na raz.
Strażnicy posłali sobie zaskoczone spojrzenia, ale po chwili namysłu skinęli głowami i pozwolili dołączyć do czekających Avengers. Razem ruszyliśmy plątaniną korytarzy, by w końcu wejść do centrum dowodzenia. Omiotłam wzrokiem pomieszczenie, a fala informacji zalała mój umysł. Wszystkie ich dane, wiadomości, akcje, były ich miliony, a ja miałam nad tym zapanować w jednej sekundzie.
CZYTASZ
SILVERCLAW | Wolverine
FanficSinthea Stark nigdy nie miała w życiu kolorowo. Najpierw była cieniem podążającym za swoim bratem, nigdy nie była brana pod uwagę. Kiedy skończyła siedem lat zaczęła się zmieniać, co poskutkowało tym, że dalej była cieniem, tylko takim, którego wszy...