35 \\ REST IN SPAGHETTI NEVER FORGETTI

203 13 3
                                    

Take a sip, take a sip, take a sip
And I trip, and I trip, and I trip
And I'm like
When you bitch, when you bitch, when you bitch
Counterfeit hypocrite holy shit

Everybody gets high, why the hell can't I?
Everybody gets high, why the hell can't I?
Everybody gets high, why the hell can't I?
Everybody gets high, why the hell can't I?
Yup

***

- Jesteś pewna, że wszystko w porządku? – zapytał Charles, zatrzymując na mnie wzrok, podczas gdy przeszukiwałam kolejną bazę danych i kartotekę szukając informacji o Alison. Po prostu musiało być coś, co przeoczyłam, malutki szczegół, który okaże się być kluczem do całości.

- Tak, tak. Pytasz się mnie o to setny raz. – mruknęłam, wertując papiery na stole i od czasu do czasu zerkając na hologram szukający czegoś w sieci.

- Wariujesz. – westchnął, wracając za swoje biurko.

- Mój zmysł ostrzegawczy wariuje, a ja razem z nim. – warknęłam. – I tak jest od kiedy ta szmira się tu pojawiła.

- Trochę szacunku, Thea. Może ci się tylko wydaje?

- Moje zmysły nigdy mnie nie zawodzą.

- Sprawdziłem jej wspomnienia, nie ma w nich niczego, co mogłoby nam zaszkodzić.

- Może nie zrobiłeś tego wystarczająco dobrze.

- Sinthea! Zrób sobie choć chwilę przerwy, bo zaczynasz pleść bzdury!

Warknęłam, wstając gwałtownie i podchodząc do okna. Może Charles ma racje? Nie może jej mieć. Muszę ufać zmysłom, one mnie nie zawiodą. Coś po prostu jest nie tak i tylko ja to na razie odkryłam. Nie może być inaczej.

Oparłam dłoń na ścianie i wyjrzałam za okno, biorąc głęboki wdech na uspokojenie. Złapałam kubek i szybko wypiłam resztę kawy, przelatując wzrokiem po podwórku. Było tam kilku uczniów w kurtkach, siedzących przy stolikach i grupa biegająca dookoła jeziora. Uhu, James widzę im nie odpuszcza. Nie zazdrościłam im, wbrew pozorom nie przepadałam za zimą i ostatnie na co miałabym ochotę zamiast siedzenia w ciepłym budynku to zapieprzanie w takiej pizgawicy. Chociaż dzisiejszy dzień i tak należał do cieplejszych w tym listopadzie.

Przejechałam wzrokiem po wszystkich, aż spoczął on na Logan'ie ubranym tradycyjnie w jeansy i skórzaną kurtkę, z cygarem w dłoni i, zapewne, z sadystycznym uśmiechem przyglądał się biednym uczniom. Po chwili uniosłam brew widząc, kto do niego zmierza. Blaire, co ty kombinujesz? Chcesz nadziać się na pazury?

Ale dla zdziwienia ogółu, w tym najbardziej mnie, brązowowłosy zaczął z nią zwykłą konwersacje. No, nie odwrócił się do niej ani nie zmierzył spojrzeniem, ale widziałam stąd jak rozmawiają i, że całkiem wciągnął się w konwersacje. Zawarczałam cicho, mrużąc oczy i nie spuszczając z nich wzroku. Co tu się odpierdala? Jeszcze wczoraj kijem by jej nie tknął, a dzisiaj gadają jak starzy znajomi? Coś jest coraz bardziej nie tak. I zimny dreszcz przechodzący po moich plecach utwierdził mnie tylko w tym przekonaniu.

Podskoczyłam gwałtownie na huk, który oderwał mnie od obserwacji tego ciekawego zdarzenia i dopiero po chwili ogarnęłam, że moja pięść była zaciśnięta tak mocno, że potłukła kubek. I teraz też odczułam tego skutki, w postaci piekącego bólu dłoni, na co się skrzywiłam. Cudownie. Niedługo zaczną mnie brać za masochistkę, bo jak tylko jakaś rana mi się goi, pojawia się kolejna. I naprawdę nie robię tego specjalnie!

- W porządku? – odwróciłam się do Charles'a, który patrzył na mnie z niepokojem.

- Chyba tak. – mruknęłam, wyjmując kawałki szkła z dłoni. – Widziałeś to?

SILVERCLAW | WolverineOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz