I was walking down the street
When out the corner of my eye
I saw a pretty little thing approaching me
She said, I've never seen a man
Who looks so all alone
Uh, could you use a little company?If you pay the right price
Your evening will be nice
And you can go and send me on my way
I said, "You're such a sweet young thing
Why'd you do this to yourself?"
She looked at me and this is what she said***
Mieliście kiedyś taką sytuację, że wchodzicie do pomieszczenia, a tam siedzi ktoś, kogo kiedyś znaliście? No, może nie znaliście, bo to za dużo powiedziane. Ktoś, z kim mieliście kontakt tylko przez jakiś czas. Był waszym odciągaczem od problemów czy koszmarów tylko dlatego, że nie miał takiej siły i mocy. Nie? Ja też nie, aż do dzisiejszej nocy, w której wlazłam do pomieszczenia z Zimowym Żołnierzem.
- Kim jesteś? – zapytał cicho, podnosząc się z pryczy.
- Nie pamiętasz mnie? – odpowiedziałam pytaniem, wydłużając włosy do ziemi.
- Tigra.
Podeszłam bliżej skracając włosy i przyglądając mu się uważnie. Widocznie był niewyspany, zmęczony. Mogłam się założyć, że śnią mu się koszmary. Do tego tradycyjny więzienny uniform, długie do ramion, brązowe włosy i brak lewej ręki, który chyba najbardziej zwrócił moją uwagę.
- Co ty tu robisz? Wysłali cię po mnie? – uniosłam brwi i bez odpowiedzi otwarłam celę, wchodząc do niej.
- Nie powiedzieli ci jak się nazywam, prawda? – bardziej stwierdziłam niż zapytałam, podchodząc do niego. Doskonale słyszałam jego szybko bijące serce. Bał się, ale nie mnie. Nie, ja nie sięgałam do pięt jego koszmarowi. Bał się, że znowu stanie się swoim koszmarem.
- Nie.
- Sinthea Stark. – podałam mu dłoń.
Widziałam wahanie w jego spojrzeniu. Zastanawiał się czy może mi zaufać, co w końcu uczynił, ściskając ją. Zapewne zdziwił się, kiedy okazała się być zimna, nadal lekko ubrudzona krwią.
- James Barnes, ale mów Bucky... Co tu robisz?
- Chcę porozmawiać jak człowiek z człowiekiem. – wzruszyłam ramionami, na co on cicho prychnął. – Nie czujesz się człowiekiem. Też przez to przechodziłam.
- I jak ci poszło?
- Technicznie jestem człowiekiem tylko połowicznie i to w tej postaci. Ale tu nie chodzi o to jak wyglądam, tylko o to jak się czuję.
- A jak się czujesz?
- Po bardzo długiej walce moich dwóch... podświadomości, że tak powiem, człowiekiem czuję się tylko w połowie. Nie jestem całkowicie zwierzęciem. Kocham, dbam o innych, pracuję, pomagam. Zwierzęta rzadko kiedy tak robią. Czyli w sumie psychicznie i fizycznie wychodzi po połowie.
- Fizycznie?
- Myślisz, że tylko ty jesteś cyborgiem? – uniosłam brew. – Tylko ty masz być może tak mało cybernetycznych części.
- Co masz przez to na myśli?
Posłałam mu lekki uśmiech i wyłączyłam hologramy, co ukazało moją rękę w całej okazałości. Nie dałam mu wiele czasu na przyswojenie tego, bo uniosłam bluzkę, odsłaniając część brzucha, a potem podciągnęłam nogawkę. Nadal myślisz, że jesteś najbardziej poszkodowany?
CZYTASZ
SILVERCLAW | Wolverine
FanfictionSinthea Stark nigdy nie miała w życiu kolorowo. Najpierw była cieniem podążającym za swoim bratem, nigdy nie była brana pod uwagę. Kiedy skończyła siedem lat zaczęła się zmieniać, co poskutkowało tym, że dalej była cieniem, tylko takim, którego wszy...