25 \\ THINGS GO WONDERFULLY RIGHT (HORRIBLY WRONG)

291 15 16
                                    

Light
I never see the light
I never see you
Never hate you
Down tonight

Whoa, night
I never sleep at night
For the demons
And the diamonds
I will fight

Demons and diamonds
Demons and diamonds!
Demons and diamonds
Demons and diamonds!

***

Trudno jest obudzić się z koszmaru, kiedy nie śpisz.

To zdanie idealnie opisywało mój aktualny stan, bliski zawałowi, kiedy zmierzając do wanny zerknęłam na cień, przez ułamki sekund wyglądający jak Victor. Przyłożyłam dłoń do twarzy, wzdychając i ponawiając krótką drogę do wypełnionego zimną wodą i kostkami lodu zbiornika. Spięłam się na chłód, który ogarnął całe moje ciało i westchnęłam, przyciągając ręce do klatki piersiowej.

Wreszcie byłam sama i nie musiałam udawać, że jest w porządku. Fakt, kilka osób pytało, czy wszystko ok, czy dobrze się czuję, ale za każdym razem odpowiadałam najszybciej jak potrafiłam, żeby nie usłyszeli trzęsienia ziemi w moim głosie, nie zobaczyli tsunami łez w moich oczach i suszy w moim sercu. Nie sądzę, żeby wiedzieli jaki efekt mogą wywołać bezsenne noce, albo jak zbyt dużo myślenia powoli zabija. Nie sądzę, że wiedzą jak bardzo może to pchnąć twój umysł w stronę myśli, które nie powinny być twoje.

Szybko odwróciłam wzrok od jaśniejącego w ciemności sztyletu, odpychając chwilowo nieproszone myśli i przypominając sobie, że istnieje alkohol. Dziękuję, alkoholu.

Coraz więcej nocy było ciężkich. Leżałam w ciemności, nie mogąc zasnąć, otoczona przez rzeczy, o których nie chciałam myśleć. A kiedy próbowałam tego nie robić, zabijała mnie cisza. Przecudne combo. Mam wrażenie, że bycie samotnym ze swoimi uczuciami jest najgorsze, ponieważ nie masz gdzie uciec. One tu są, tańcząc w twoim umyśle i nic nie możesz z tym zrobić.

I dlatego praktycznie wszystkie ostatnie noce spędzałam tutaj, otoczona przez chłód, który lekko mnie otrzeźwiał. Już sobie wyobrażam te srebrniki, które normalnie tu urzędują z myślami 'no kurwa, wchodzi jak do siebie'. Zaśmiałam się lekko, chociaż nie było w tym ani grama radości i wzięłam łyka trunku.

Coraz bardziej czułam, że tracę kontrolę nad swoim ciałem i umysłem. Ukrywałam wiele rzeczy i one coraz bardziej zaczynały mnie posiadać. Wszystkie demony, potwory... One są prawdziwe. Żyją w nas i czasami wygrywają. A moje były bardzo blisko zwycięstwa.

Naprawdę starałam się wygrać. Pogrzebać swoją przeszłość, odciąć się. Ale ona jest jak zbroja, której nie mogę zdjąć, nie ważne ile razy ktoś mi powie, że walka się skończyła. Owszem, zakończyła się, ale została jeszcze wojna.

I oto kim jestem. Produktem wojny. Wciągniętym w nią bez żadnego uprzedzenia, przygotowania. Po prostu to nastąpiło. Była sobie mała, (prawie) szczęśliwa dziewczynka, a potem zjawił się Stryker i stała się zwierzęciem, bronią, potworem... Nie zginęłam przez to... jeszcze, ale w końcu co cię nie zabije sprawi, że będziesz chciał nie żyć. Co cię nie zniszczy sprawi, że będziesz złamany. Prychnęłam, biorąc kolejnego łyka i ścierając łzy spływające po policzkach.

Z dnia na dzień jest ze mną gorzej. Jestem coraz słabsza, zmęczona. Czuję, że niedługo zrobię sobie coś złego. Dlaczego nie pójdę na terapię? Cóż, alkohol jest od niej tańszy. Poza tym, istnieje jedna osoba, przed którą jestem w stanie się otworzyć i nie chcę tego niszczyć. Mimo, że bolało, zatrzymam to dla siebie żeby nie bolało nikogo innego.

Wzięłam głębszy oddech i zanurzyłam się całkowicie w lodowatej wodzie, przymykając oczy. Być może dzięki temu będę mogła tonąć w czymś innym niż własne myśli. Miło by było, bo miałam dość.

SILVERCLAW | WolverineOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz