Take life itself it’s in your hands
I‘ll have my way you know who I am
Wiggle and squirm turn white and stop
Your fear will chase with every dropLiars lie and haters hate
Player plays and fate is fate
The fact remains that’s how it is
First the crack and than the wizSsssh, be quiet
Hush he said
The demon is alive
The demon wants you dead***
Nadszedł kolejny dzień, a w raz z nim kolejne przygody. Poprzedniego wieczora Tony ogarnął coś w stylu integracyjnej posiadówki przy piwie żebym nawiązała z Avengers lepszy kontakt. I rzeczywiście, kolejnego ranka podchodzili do mnie z mniejszym dystansem, może pomijając Romanoff, z którą dalej prowadziłam małą grę.
A teraz, opierając się o ścianę windy jadącej w dół czułam tylko podekscytowanie. Tak jak powiedział JARVIS, następnego dnia bohaterowie mieli kogoś przesłuchiwać więc liczyłam na trochę rozrywki. Nie udało mi się wydusić z nich kto to taki, ale po ich skupionych minach mogłam się domyślić, że nie będzie to byle przestępca. Nie mogłam przestać się cieszyć z tego, że udało mi się ich namówić na moją obecność!
Winda zatrzymała się, ale nie na naszym piętrze. Uniosłam brew widząc jak otwierają się drzwi, odsłaniając zaskoczonego nastolatka, który dopiero po chwili wszedł do środka.
- Dzień dobry. – powiedział cicho, wkładając ręce do kieszeni i wciskając przycisk odpowiedniego piętra.
- Cześć Peter. – odpowiedział mu Tony, na co w mojej głowie zaświeciła się lampka. To o niego mu wtedy chodziło! No, no, braciszku, nieźle wybrałeś.
- Peter Parkour. – mruknęłam na tyle cicho, że tylko chłopak mógł mnie usłyszeć dzięki wyczulonym zmysłom.
Uniósł głowę i spojrzał w moją stronę, a na jego twarzy pojawiło się kolejne zdziwienie, które po chwili zastąpił szeroki uśmiech, który odwzajemniłam. Napisałam szybką wiadomość, a kiedy rozległ się sygnał sms'a, puściłam mu oczko i odwróciłam wzrok, zatracając się na nowo w swoich myślach.
Na kolejnym piętrze chłopak wysiadł, a niecałą minutę później znaleźliśmy się w podziemiach AT. Drzwi rozsunęły się i zamiast zwykłego, białego wnętrza, powitał nas srebrny korytarz, wykonany całościowo z jakiegoś metalu. Mam nadzieję, że nie trzymają tu Magneta, bo wtedy zrobię taktyczne adios nie chcąc zginąć zmiażdżona.
Drogę do wielkich, także metalowych drzwi oświetlały podłużne świetlówki w suficie. Tony podszedł do panelu i wpisał odpowiedni ciąg znaków, po którym drzwi automatycznie otworzyły się, a my weszliśmy do środka.
Pierwszym, co rzuciło mi się w oczy była spora, okrągła i szklana cela, w której siedział... Loki. O kurwa. Przeniósł na nas swoje spojrzenie, którym mógłby mordować. Ale nie tylko one było zabójcze. Cholera, jego uroda mogła powalić. Może i nie mój typ, ale było na co popatrzeć. Sięgające ramion czarne włosy, mocno zarysowane kości policzkowe i szmaragdowo zielone oczy tworzyły morderczą mieszankę. W końcu to bóg.
Pokiwałam głową z uznaniem i wróciłam wzrokiem do reszty pomieszczenia. Około sześć kamer, grubsze ściany, kilka lamp, panel dotykowy, przy którym stał szef TARCZY, a w rogu były jeszcze jedne drzwi, które także mnie zainteresowały. Przyjdę tam później.
- Kto to jest? – zapytał Fury, rzucając mi nieufne spojrzenie, które oddałam.
- Moja siostra. – odezwał się Tony. – Biorę za nią odpowiedzialność.
CZYTASZ
SILVERCLAW | Wolverine
FanfictionSinthea Stark nigdy nie miała w życiu kolorowo. Najpierw była cieniem podążającym za swoim bratem, nigdy nie była brana pod uwagę. Kiedy skończyła siedem lat zaczęła się zmieniać, co poskutkowało tym, że dalej była cieniem, tylko takim, którego wszy...