When i was 16 my senses fooled me,
Thought gasoline was on my clothes.
I knew that something would always rule me,
I knew this sin was mine alone.All you have is your fire,
And the place you need to reach.
Don't you ever, tame your demons,
Always keep them on a leash.When I was a man I thought it ended,
Well I knew love's perfect ache
But my peace has always depended,
On all the ashes in my way***
Nie zrozumcie mnie źle, lubię prowadzić lekcje i edukować młode pokolenie jako przyszłość naszego narodu, ale kiedy w czasie lekcji nagle wypierdala cały zasięg, dostaje porządnej kurwicy.
- No ja pierdole. - westchnęłam, podchodząc do komputera i wpisując kilka komend, żeby sprawdzić co dokładnie się zjebało. - Proszę, niech to będzie router, niech to będzie router... Cholera, muszę wleźć na dach. Okej, moi drodzy naukowcy, zjebała się antena także zapraszam na przerwę, koniec zajęć na dziś.
Zapraszam wypierdalać.
Bądź milsza Sin, to tylko uczniowie, nie oni rozjebali antenę. Westchnęłam i zerknęłam za okno, po czym jęknęłam żałośnie. Na dworze pizga niczym w Kieleckim, jak to kiedyś określił Piotr. To chyba jakieś Europejskie miasteczko, czy coś. No nic, trzeba wziąć się w garść i to naprawić.
Niechętnie wyszłam z opustoszałej klasy i skierowałam się do piwnicy, żeby wziąć skrzynkę z narzędziami i bluzę, którą kiedyś tam zostawiłam, po czym złorzecząc na wszystko co istnieje ruszyłam do wyjścia, by znaleźć się na totalnym wypizdowiu. Jeśli nie zwieje mnie z góry, to będzie szok.
Podeszłam do drabiny, która prowadziła na dach i obok której końca stała antena, otwarłam skrzynkę, biorąc taśmę i prosty śrubokręt, po czym zaczęłam wchodzić na górę. Już kiedy byłam w połowie zwiało mi z głowy kaptur, a włosy zaczęły latać po mojej twarzy jak pojebane przysłaniając widok, na co skróciłam je do kilku centymetrów.
Odsapnęłam i weszłam na samą górę, by jedną ręką trzymać się zimnego metalu, a drugą otworzyć skrzyneczkę z bezpiecznikami i całym dostępem do anteny. Sprawdziłam cały system, ale okazało się, że poszedł jeden kabelek, który jest umieszczony z tyłu. Westchnęłam i zerknęłam na śruby trzymające blachę, za którą był kabel. Jęknęłam, kiedy zobaczyłam, że potrzebuję krzyżaka do odkręcenia ich.
- Oczywiście Sithea, po co brać krzyżak od razu, lepiej zapierdalać. To wcale nie tak, że krzyżak jest najpopularniejszym śrubokrętem, a ty go nie wzięłaś, bo twoje ostatnie szare komórki mają się źle. - mruczałam pod nosem, przykładając dłoń do czoła. To co, zapierdalamy na dół, tak?
Zerknęłam pod siebie i mój wzrok natrafił na James'a stojącego pod drabiną z rękami na biodrach i głową skierowaną w górę, prosto na mnie. W duchu podziękowałam sobie, że nie nosze sukienek, po czym odetchnęłam. Jest nadzieja, że nie będę musiała tam złazić.
- Logan rzucej mi krzyżaka! - krzyknęłam najgłośniej jak potrafiłam, żeby przekrzyczeć wiatr.
- Jaka kurwa łaka!?
- Janos to sraka?
- Nie wpierdalam robaka!
- Wariant do Maka? Co? - zmarszczyłam brwi. Co on?
- Co, co!?
- Rzuć mi krzyżak ty tępa dzido! - wydarłam się.
- Sama masz spadek libido! Nie wiem co gadasz, złaź na dół!
CZYTASZ
SILVERCLAW | Wolverine
FanfictionSinthea Stark nigdy nie miała w życiu kolorowo. Najpierw była cieniem podążającym za swoim bratem, nigdy nie była brana pod uwagę. Kiedy skończyła siedem lat zaczęła się zmieniać, co poskutkowało tym, że dalej była cieniem, tylko takim, którego wszy...