***
These chains will not hold me down
They'll break and fall to the ground
Can't tame these lions inside
The power is reigning like
Thunder ready for a fight
These Lions inside
These Lions insideI had to learn to be the hero
Started only here from zero
In a city like a jungle I had to get mine
Never give you gotta take
Be the catapult to storm the gates
Cuz a champion is never giving in
Seeing thru to till end of days
Till end of days***
Znaleźliśmy się w dość śmiesznej pozycji, razem z James'em zwisając jak leniwce ze stalowych łączeń trzymających sufit, imitując jakąś tanią podróbkę Spider-Man'a. Najlepszym było jednak oglądanie jak Logan próbuje nie zlecieć, kiedy mi wychodziło to prawie naturalnie. Oglądaliśmy właśnie chwalenie się Stryker'a swoją potęgą na oczach złapanych Avengers i mutantów. Mieli także Zimowego, któremu zrobili pranie mózgu. Ponoć wrócił do ustawień fabrycznych.
Uśmiechnęłam się chytrze.
- Mówiłaś, że nie zadziała. – syknął James, na co prychnęłam.
- A co miał zrobić, kazać mu się pierdolić? – spojrzałam na niego z powątpiewaniem. – Do zobaczenia na dole, Alfo.
Puściłam się, i już chwilę później wylądowałam na posadzce, wzbijając w powietrze tumany kurzu i skupiając na sobie broń wartowników. Z uśmiechem satysfakcji spojrzałam na grymas niezadowolenia u Stryker'a, a potem przeniosłam wzrok na Barnes'a, który niezauważalnie mrugnął w moją stronę.
- Creed nie żyje pół godziny, a ty już znalazłeś nowego pupilka. – zaśmiałam się, kładąc ręce na biodrach.
- Zawsze możesz konkurować z nim o to stanowisko. – burknął, wyraźnie niezadowolony moim długim pobytem na tym świecie.
- Nie mam zamiaru tłuc Zimowego Żołnierza, nic mi nie zrobił.
- I tu się mylisz... – uniosłam brew, zerkając na niego powątpiewająco. – Jak myślisz, kto zabił twoich rodziców?
Moje tęczówki napotkały szaro niebieskie oczy Bucky'ego, który choć nie mógł dać po sobie poznać, widocznie nie czuł się komfortowo. Był winny. Nie dając reszcie więcej czasu do namysłu, z mojego gardła wydobył się chłodny śmiech, w którym nie było wesołości. Był przepełniony goryczą i niezrozumieniem, której jednak nie kierowałam do skruszonego bruneta.
- I myślisz, że przejmę się nim, bo zabił ludzi, którzy mnie nienawidzili i torturowali? – prychnęłam po uspokojeniu się. – Jesteś jeszcze głupszy, niż mi się wydawało. Mogę być mu jedynie wdzięczna za to, że ja nie musiałam tego robić, chociaż jest to kusząca wizja. Nic na mnie nie masz.
- Nie możesz przed tym uciekać, Tigra. To twoja natura. Byłaś moim najlepszym dziełem, początkiem rewolucji, a nawet samą rewolucją!.
Wywróciłam oczami na jego próby przekonania mnie do siebie. Tak jakby sądził, że nie pamiętam co mi zrobił. Stracił Creed'a i nie pozostało mu nic innego jak słowa.
- Widzisz... Rewolucja zabija swoje dzieci. A kiedy rozprzestrzenia się też na innych...
Nie musiałam czekać nawet sekundy żeby Zimowy zrozumiał o co mi chodzi. Bez wahania wysunął ostrze i przesunął nim po gardle Stryker'a, który patrzył na niego przerażonym i zaskoczonym wzrokiem, dopóki jego oczy nie wyblakły, a ciało nie osunęło się na ziemię, by skończyć w kałuży krwi.
CZYTASZ
SILVERCLAW | Wolverine
Fiksi PenggemarSinthea Stark nigdy nie miała w życiu kolorowo. Najpierw była cieniem podążającym za swoim bratem, nigdy nie była brana pod uwagę. Kiedy skończyła siedem lat zaczęła się zmieniać, co poskutkowało tym, że dalej była cieniem, tylko takim, którego wszy...