You were looking at me like you wanted to stay
When I saw you yesterday
I'm not wasting your time,
I'm not playing no games
I see youWho knows the secret tomorrow will hold?
We don't really need to know
Cause you're here with me now,
I don't want you to go
You're here with me now,
I don't want you to go***
Jak co roku pod koniec października, organizowaliśmy kilkudniowy wypad na kamping w góry. Nigdy nie ominęłam tego wyjazdu, tak samo jak w tym roku nie zamierzam. Jako, iż Charles jest cebulaczkiem, zaczynam się zastanawiać czy nie ma przypadkiem polskich korzeni, nasza szkoła robi wyjazd w jesień, bo jest tanio. No i nie ma turystów więc możemy wynająć cały kamping, ale preferuje pierwsze najeżdżanie na niego.
Weszłam do busa, który wynajęliśmy na podróż i usiadłam naprzeciw Logan'a i Ororo, podczas gdy Jean i Scott siedzieli po drugiej stronie, rozmawiając cicho. Gołąbeczki.
- Nadal nie wierzę, że dałem się na mówić na głupi kamping. – westchnął James, na co uśmiechnęłam się.
- Nadal nie wierzę, że Thea cię na to namówiła. – powiedziała Storm. – Mam nadzieję, że niedługo wyjedziemy, bo nie umiem się doczekać.
- Więc na co jeszcze czekamy?
- Raczej na kogo. – wywróciłam oczami. – Na kogoś, kto zawsze się spóźnia.
Poczułam nagły ruch, moje zmysły wychwyciły go, ale wzrok nie nadążał. A oto i on. Otworzyłam oczy i spojrzałam centralnie w szare tęczówki Peter'a, który trzymał mnie na swoich kolanach.
- Kto się zawsze spóźnia? – zapytał wesołym głosem, na co zaśmiałam się.
- Ty, Quicky. – pokazałam mu język i wróciłam na swoje miejsce. Kątem oka zauważyłam, jak James morduje wzrokiem Peter'a i rozluźnia się lekko, widząc mnie na swoim miejscu. Uśmiechnęłam się na to.
- Kto to? – spojrzał na Logan'a, który uniósł brew.
- Logan. – odpowiedziała Storm. – Znany też jako Wolverine.
- Umiem się przedstawić, w razie gdybyście nie wiedzieli. – wywrócił oczami. Przeniosłam wzrok na Peter'a, którego twarz wyrażała dziecięcy wręcz entuzjazm, na co zaczęłam się cicho śmiać.
- Ten Wolverine? O ja cię... Jestem Peter! – wyciągnął do niego dłoń, którą James widocznie zbyt mocno uścisnął, bo Quicky syknął z bólu, ale nie przestał fanboy'ować. – Możesz też mówić Quicksilver, Wolverine!
Zaśmiałam się i oparłam, odwracając głowę do okna. Czuję, że to będzie niezapomniana wycieczka.
***
- Okej dzieciaki, dzielimy się na dwie drużyny jak co roku! – krzyknęłam, kładąc dłonie na biodrach i obserwując, jak uczniowie szybko podzielili się na dwie grupy. – Który team jest najlepszy?!
- Team Quicksilver! – krzyknęła drużyna moja i Peter'a, robiąc dziwny taniec, na co przyłożyłam rękę do czoła, ułożoną w 'L', odwracając się w stronę Scott'a i Jean, także krzycząc.
- Który team wygra?! – ryknął Scott, unosząc ręce w górę.
- Team Redness! – zawtórowali jego zwolennicy.
- Zatem trzynaste Igrzyska Mutantów uważam za otwarte! – krzyknęłam, podskakując. – Zaczynamy!
Tłum zaczął biec w stronę jeziora, zatrzymując się przed nim i wpuszczając do wody cztery pierwsze osoby. Dwie dziewczyny usiadły na barkach chłopaków, a kiedy usłyszeli gwizdek Storm, która zawsze sędziowała, zaczęła się walka. Laski próbowały zrzucić się wzajemnie z ramion partnerów zaciekle walcząc, aż po kilku minutach moja drużyna wygrała.
CZYTASZ
SILVERCLAW | Wolverine
FanfictionSinthea Stark nigdy nie miała w życiu kolorowo. Najpierw była cieniem podążającym za swoim bratem, nigdy nie była brana pod uwagę. Kiedy skończyła siedem lat zaczęła się zmieniać, co poskutkowało tym, że dalej była cieniem, tylko takim, którego wszy...