18 \\ HUNTER'S GAME

296 12 23
                                    

Who's in the shadows?
Who's ready to play?
Are we the hunters?
Or are we the prey?

There's no surrender
And there's no escape
Are we the hunters?
Or are we the prey?

This is a wild game of survival
This is a wild game of survival
This is a wild game
This is a wild game, game of survival

***

- Jezus Maria, weź się opanuj kobieto! – powiedział Scott, kiedy po raz n-ty minęłam go, chodząc w kółko po kuchni i czekając aż zrobi mi się jedzenie.

Rzuciłam w jego stronę ostrzegawcze spojrzenie, ale stanęłam w miejscu, krzyżując ręce na piersi i uderzając palcami w ramiona. Energia dosłownie mnie roznosiła dzisiaj, ciągle byłam głodna i moje zmysły szalały, co znaczyło tylko jedno – pełnia.

Nie mam pojęcia dlaczego tak reaguję na okrągły księżyc, nadal 'badam' siebie pod kątem tego zjawiska, ale odnoszę wrażenie, że moje DNA po prostu jest popierdolone i aż tak wymieszane ze zwierzęcym, że oprócz mocy dostałam wszystkie inne zwierzęce atrybuty, które stały się częścią mnie.

Usłyszałam pikanie, które znaczyło, że moje jedzenie wreszcie się zrobiło i rzuciłam się w stronę piekarnika, wyciągając z niego szybko nuggets'y i zaczynając je jeść.

- Zamierzasz zjeść sama całą tą miskę?

- Nie..? – zerknęłam na niego.

- Więc mog—

- NIE!

Nie zwracając uwagi na Scott'a rzucającego mi przyganiające spojrzenie, nadal opychałam się mięsem. Teraz liczyło się tylko jedzenie.

Pochłaniałam dziesiąty kawałek, kiedy do kuchni wszedł Logan i nawet nie zerkając na nas, podszedł do lodówki, szybko ją przeglądając i wyciągając drugie pudło z nuggets'ami. Podszedł do piekarnika, wsadzając je tam szybko, po czym zaczął chodzić tam i z powrotem, jak ja kilka minut temu. Dobrze wiedzieć, że nie tylko ja tak reaguje. Dziwie się, że wcześniej nie zauważyłam jego zachowania, ale prawdopodobnie nie widzieliśmy się w tamte dni, albo nie zwracałam po prostu uwagi, będąc zbyt skupioną na hamowaniu zwierzęcych instynktów będąc w szkole.

- No nie wierzę, kolejny. – Cyclops westchnął, przykładając dłoń do twarzy. – Pojebało was ludzie?

- Jest pełnia, Scott! – uniosłam się.

- Ty też? – James wreszcie spojrzał na mnie. Uniósł brew i jego wzrok zmienił się ze zdziwionego na zrozumiały. Doskonale wiedział co czuję, tak samo ja wiedziałam co czuje on.

- Widocznie. – mruknęłam, przełykając jedzenie. – Rozjebie mnie jak nie wyjdę stąd w ciągu godziny.

- Nie jesteś sama. – pół uśmiechnął się, opierając o blat i uderzając w niego palcami.

- Polowanie? – spojrzałam prosto w jego brązowe, lekko zamglone oczy.

- Polowanie.

- Pierdole to, wychodzę. – na raz spojrzeliśmy na Scott'a, który szybkim krokiem wyszedł z kuchni, na co wzruszyłam ramionami, wracając do nuggets'ów.

W środku zaczęłam się ekscytować, na myśl o nadchodzącym polowaniu. Zapewne będziemy robić to samo co na treningu, ale z lekko innym wstępem i o innym czasie. Przeniosłam dzikie spojrzenie na James'a, który też dostał już upragniony posiłek i stał naprzeciw mnie, szybko go pochłaniając.

SILVERCLAW | WolverineOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz