Spooky scary skeletons
Send shivers down your spine
Shrieking skulls will shock your soul
Seal your doom tonight
Spooky scary skeletons
Speak with such a screech
You'll shake and shudder in surprise
When you hear these zombies shriekCause spooky scary skeletons
Shout startling shrilly screams
They'll sneak from their sarcophagus
And just won't leave you be***
17 lat wcześniej
Wielkie pomieszczenie samo w sobie mogło przyprawiać o dreszcze. Migoczące, jaskrawe światła padające na wielkie pajęczyny ożywiały na moment pająki, które utkały te niesforne nici. Były tak ogromne, że miałam wrażenie, jakby miały mnie wciągnąć, a właściciel jeszcze mocniej przyczepiłby mnie do swojego dzieła tak, bym już nigdy nie mogła odejść. Zostałabym jego własnością, czekającą jedynie na strawienie i zjedzenie, na swój niezbyt optymistyczny koniec. Choć równie dobrze wielkie sieci mogłyby być też sztuką – obrazami, wspomnieniami. Kto wie co kryje się w ich pamięci.
Szkielety, czy to zwisające z sufitu, czy leżące na ziemi wymagały ciągłego obserwowania podłoża chyba, że ktoś chciał wywołać nieprzyjemny odgłos łamanych kości. No, dla kogo nieprzyjemny, dla tego nieprzyjemny. Skupiając się na ich zastygłych, wyblakłych twarzach, nie mogłam nie spojrzeć w kontrastującą pustkę oczodołów. Mając świadomość, że to tylko sterta kości, nadal czułam nieprzyjemny dreszcz przerażenia na karku. Ta pustka, ciemność... Przerażała mnie, bo nie byłam na nią gotowa. Nie chciałam mroku ani braku duszy. Nie chciałam tego przyjąć, choć los zdecydował inaczej, racząc mnie bezdusznością już na początku.
Stare, drewniane stoły uginały się pod ciężarem głów, pojemników z najróżniejszymi oczami, pająkami, małymi duchami i narządami ludzkimi. Istny szwedzki stół. Były czerwone ciecze wyglądające podobnie do krwi, ale mimo wszystko nie dało się wyczuć jej zapachu. Cieszyło mnie to, ale jednocześnie odtrącało.
Przede mną rozgrywała się scena Samhain z tolerancją na wszystkie religie. Demony, anioły, bogowie, herosi, mutanci, ludzie, kosmici... Wszyscy razem wypełniali pomieszczenie, nie zwracając uwagi jeden na drugiego. Wyglądało to jak wielki, niebiański pokój zesłany przez Najwyższego, zakładając, że w ogóle istnieje.
Sięgnęłam ręką po małe serce ze srebrnej tacki, rzucając na nie powątpiewające spojrzenie nim spokojnie zaczęłam je jeść, marszcząc brwi.
- Ew, prawdziwe smakuje o wiele lepiej. – mruknęłam z niesmakiem.
- Byłbym zdziwiony gdyby podali takie dobra na ludzkiej imprezie. – usłyszałam odpowiedź. – Melduj.
- Dalej nic, tylko potańcówka. – w zwrocie dostałam mamrotanie brzmiące jak 'pierdoleni ludzie i ich święta'. – Nie przesadzaj szefie, Halloween jest jednym z lepszych świąt. Nawet my nie musimy się ukrywać.
Pomachałam mu przez całe pomieszczenie cybernetyczną dłonią, widzącą świat po raz pierwszy nie w bazie. To musiał być dla mojej rąsi szok.
- Gówno ci to daje, misja i tak się jebie.
- Dopiero co zaczęliśmy, trochę cierpliwości.
- Nie będę cierpliwy patrząc na te żałosne kreatury.
- Wiem że nienawidzisz ludzi, ale czasami coś im wyjdzie. A ta impreza jest zajebista.
Prychnął, na co pokręciłam głową, uważnie rozglądając się po pomieszczeniu. Nasz cel miał być marną kopią szkieletu, przez co na samą myśl mnie mdliło. Okej, przebrania są dobrym pomysłem, ale to co zobaczyłam w aktach tego chłopaka zbiło mnie z tropu.

CZYTASZ
SILVERCLAW | Wolverine
Fiksi PenggemarSinthea Stark nigdy nie miała w życiu kolorowo. Najpierw była cieniem podążającym za swoim bratem, nigdy nie była brana pod uwagę. Kiedy skończyła siedem lat zaczęła się zmieniać, co poskutkowało tym, że dalej była cieniem, tylko takim, którego wszy...