69 \\ WAKANDA NONSENSE

183 14 0
                                    

I'm feeling scorned
Fires from Hell
You say you're god man
So what, I'm the devil herself

Alpha playing beta not to upset your ego
Kept inside a cage because the power too real
Tried to tell me that I'm nothing and to know my worth
Well big bad daddy I'm wolf yea

***

Siadając za sterami, jedynym co miałam przed oczami była panorama Afryki. Mijałam sawanny i lasy, widziałam i czułam zwierzęta pode mną. Ten kontynent był niesamowity. Im dłużej przez niego leciałam, tym bardziej chciałam się zagłębić w jego życie.

Zerknęłam na GPS wskazujący mi drogę do mojego celu, który powinien być już widoczny. Zmarszczyłam brwi, mając przed oczami jedynie wielki las, ale potem przypomniałam sobie, o jaki kraj chodzi. Szybko przestawiłam kilka ustawień w oku, by już po chwili ujrzeć wyraźne i mocne pole elektromagnetyczne, odgradzające całe państwo od reszty świata. Ochrona naszej szkoły nie mogła nawet równać się z tak potężną barierą.

Zniżyłam lot i bez problemu znalazłam się po drugiej stronie naukowej iluzji. Widok, jaki zastałam zaparł mi dech w piersiach. Wielkie miasto było równocześnie nowoczesne i tradycyjne. Domy i wieżowce były pokryte afrykańskimi symbolami i wzorami, a żółte światło padające od boku tylko dodawała temu duszy. Całość dawała olśniewający efekt, który mogłabym podziwiać kilka godzin.

Niestety zamiast tego podeszłam do lądowania w wyznaczonym obszarze przed pałacem królewskim. Gładko osadziłam jet'a na ziemi, założyłam marynarkę, przeczesałam włosy i tak gotowa ruszyłam na spotkanie z królem.

Czułam południowe słońce, które przyjemnie grzało mnie w plecy, a delikatny wiatr falował moimi warkoczami. Pałac, któremu teraz mogłam się dokładniej przyjrzeć był olśniewający i przynajmniej dziesięć razy ładniejszy od Stark Tower. Dobrze, że Tony mnie nie słyszy.

Aż w końcu stanęłam twarzą w twarz nie z królem, a księciem T'Challa'ą, otoczonym garścią straży, składającej się jedynie z kobiet. Imponujące. Do tego ich zbroje, mieniące złotem i czerwienią wyglądały zabójczo.

- Witamy w Wakandzie, panno Stark. – odezwał się i skinął mi głową, co oddałam. – Mam nadzieję, że lot minął bez zakłóceń.

- Tak, dziękuję. – uśmiechnęłam się lekko. – Jedynym co mnie rozpraszało to piękno tego kontynentu.

- W takim razie cieszę się, że przypadł pani do gustu. Zapraszam. – wskazał ręką na drzwi.

Razem ruszyliśmy do środka, ze strażą depczącą nam po piętach. Wnętrze było dokładnie takie, jak sobie wyobrażałam – schludnie urządzone, przestronne i gustowne. Niedługo potem, byliśmy już w sali konferencyjnej, gdzie czekała na nas jeszcze jedna osoba – Shuri, jak mówiły informacje, siostra T'Challa'i.

- Panno Stark. – podeszła do mnie z uśmiechem i wyciągnęła dłoń, którą uścisnęłam. – Jestem Shuri.

- Moje imię już znasz. – kącik moich ust uniósł się jeszcze bardziej w górę. – Miło cię poznać.

- Wzajemnie! Dobrze widzieć tu jakąś bladą twarz.

- Shuri... – brat zmierzył ją poważnym spojrzeniem, na co machnęła ręką. O tak, nie da się nie zauważyć, że to rodzeństwo.

Chichocząc cicho pod nosem ruszyłam do jednego z miejsc przy okrągłym, szklanym stole, a pozostała dwójka zajęła te naprzeciw mnie. Po mojej lewej stronie znajdowało się ogromne okno, pozwalające rzucić mi jeszcze jedno spojrzenie na panoramę miasta.

SILVERCLAW | WolverineOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz