I'm feeling scorned
Fires from Hell
You say you're god man
So what, I'm the devil herselfAlpha playing beta not to upset your ego
Kept inside a cage because the power too real
Tried to tell me that I'm nothing and to know my worth
Well big bad daddy I'm wolf yea***
Siadając za sterami, jedynym co miałam przed oczami była panorama Afryki. Mijałam sawanny i lasy, widziałam i czułam zwierzęta pode mną. Ten kontynent był niesamowity. Im dłużej przez niego leciałam, tym bardziej chciałam się zagłębić w jego życie.
Zerknęłam na GPS wskazujący mi drogę do mojego celu, który powinien być już widoczny. Zmarszczyłam brwi, mając przed oczami jedynie wielki las, ale potem przypomniałam sobie, o jaki kraj chodzi. Szybko przestawiłam kilka ustawień w oku, by już po chwili ujrzeć wyraźne i mocne pole elektromagnetyczne, odgradzające całe państwo od reszty świata. Ochrona naszej szkoły nie mogła nawet równać się z tak potężną barierą.
Zniżyłam lot i bez problemu znalazłam się po drugiej stronie naukowej iluzji. Widok, jaki zastałam zaparł mi dech w piersiach. Wielkie miasto było równocześnie nowoczesne i tradycyjne. Domy i wieżowce były pokryte afrykańskimi symbolami i wzorami, a żółte światło padające od boku tylko dodawała temu duszy. Całość dawała olśniewający efekt, który mogłabym podziwiać kilka godzin.
Niestety zamiast tego podeszłam do lądowania w wyznaczonym obszarze przed pałacem królewskim. Gładko osadziłam jet'a na ziemi, założyłam marynarkę, przeczesałam włosy i tak gotowa ruszyłam na spotkanie z królem.
Czułam południowe słońce, które przyjemnie grzało mnie w plecy, a delikatny wiatr falował moimi warkoczami. Pałac, któremu teraz mogłam się dokładniej przyjrzeć był olśniewający i przynajmniej dziesięć razy ładniejszy od Stark Tower. Dobrze, że Tony mnie nie słyszy.
Aż w końcu stanęłam twarzą w twarz nie z królem, a księciem T'Challa'ą, otoczonym garścią straży, składającej się jedynie z kobiet. Imponujące. Do tego ich zbroje, mieniące złotem i czerwienią wyglądały zabójczo.
- Witamy w Wakandzie, panno Stark. – odezwał się i skinął mi głową, co oddałam. – Mam nadzieję, że lot minął bez zakłóceń.
- Tak, dziękuję. – uśmiechnęłam się lekko. – Jedynym co mnie rozpraszało to piękno tego kontynentu.
- W takim razie cieszę się, że przypadł pani do gustu. Zapraszam. – wskazał ręką na drzwi.
Razem ruszyliśmy do środka, ze strażą depczącą nam po piętach. Wnętrze było dokładnie takie, jak sobie wyobrażałam – schludnie urządzone, przestronne i gustowne. Niedługo potem, byliśmy już w sali konferencyjnej, gdzie czekała na nas jeszcze jedna osoba – Shuri, jak mówiły informacje, siostra T'Challa'i.
- Panno Stark. – podeszła do mnie z uśmiechem i wyciągnęła dłoń, którą uścisnęłam. – Jestem Shuri.
- Moje imię już znasz. – kącik moich ust uniósł się jeszcze bardziej w górę. – Miło cię poznać.
- Wzajemnie! Dobrze widzieć tu jakąś bladą twarz.
- Shuri... – brat zmierzył ją poważnym spojrzeniem, na co machnęła ręką. O tak, nie da się nie zauważyć, że to rodzeństwo.
Chichocząc cicho pod nosem ruszyłam do jednego z miejsc przy okrągłym, szklanym stole, a pozostała dwójka zajęła te naprzeciw mnie. Po mojej lewej stronie znajdowało się ogromne okno, pozwalające rzucić mi jeszcze jedno spojrzenie na panoramę miasta.
CZYTASZ
SILVERCLAW | Wolverine
FanfictionSinthea Stark nigdy nie miała w życiu kolorowo. Najpierw była cieniem podążającym za swoim bratem, nigdy nie była brana pod uwagę. Kiedy skończyła siedem lat zaczęła się zmieniać, co poskutkowało tym, że dalej była cieniem, tylko takim, którego wszy...