30 \\ UH OH

274 17 11
                                    

What the hell did I do
Never been the type to
Let someone see right through

Maybe won't you take it back
Say you were tryna make me laugh
And nothing has to change today
You didn't mean to say
"I love you"
I love you
And I don't want to

***

- Kiedy mówiłeś zakrapianą alkoholem, miałam na myśli, że obydwoje wypijemy piwo czy whiskey, a nie, że ty wychlejesz całą butlę rumu, a mi dasz pierdolone karmi. – powiedziałam, zerkając na zadowolonego z siebie James'a rozwalonego na fotelu.

- Marudzisz. Ja miałem dokładnie to na myśli. – odparł, rozdając na stoliku karty.

- Także to, że przegrywasz? – uśmiechnęłam się uroczo, na co prychnął.

- Tym bardziej nie marudź.

- Szkoda, że nie gramy w rozbieranego. – mruknęłam, przez co zakrztusił się lekko trunkiem, po chwili mordując mnie wzrokiem.

- Wielka. – sarknął.

- Cieszę się, że czujemy taki sam ból.

- Nie wątpię. Moje ciało rzeczywiście jest godne podziwiania. – mruknął niższym głosem, na co temperatura pokoju gwałtownie wzrosła i chyba tylko cudem zapanowałam nad rumieńcami na twarzy. Jak jest możliwe, że jeszcze kilka miesięcy temu prychnęła bym na taki komentarz, a teraz... No właśnie.

- Woah, ale tu gorąco. – powiedziałam, przygryzając wargę.

- Mam opuścić pokój?

I niech mi ktoś spróbuje powiedzieć, że Logan jest skromnym kawalerem o dzikiej naturze. On jest pieprzonym labiryntem, w którym im dalej brniesz, tym mniej chcesz zawrócić. Wystarczy tylko odkryć dobrą ścieżkę. Ścieżkę do duszy Wolverine'a. To śmieszne, że część ludzi twierdzi, że on takowej nie posiada, podczas gdy jest ona najbardziej ludzką duszą jaką spotkałam i poznałam. I to w nim uwielbiałam.

- A marudzisz, że to ja niby nie jestem skromna. – burknęłam, wstając i podchodząc do okna. Założyłam ręce na piersi i spojrzałam prosto w księżyc jaśniejący nad drzewami. Miałam szczęście, że pełnia wypadała akurat kiedy byłam śpiączce, bo z moim aktualnym zakazem zbliżania się do siłowni nie wytrzymałabym. Równocześnie jednak było mi smutno z tego powodu, bo mogłam sobie jedynie próbować wyobrazić co przechodził James.

Westchnęłam, kiedy mój wzrok spoczął na gąszczu otaczającym szkołę. Chciałam znowu poczuć się wolna, biegając między drzewami, tropiąc inne zwierzęta. Najlepiej z Logan'em u boku.

- O czym tak myślisz? – zapytał wspomniany, stając obok mnie.

- O wolności. – uniosłam wzrok na jego oczy.

- Wolności? – uniósł brew. – Czego tak naprawdę chcesz, Stark?

- Skąd pomysł, że czegoś chcę?

- Znam ten wyraz twarzy. – uśmiechnął się sarkastycznie, na co znów westchnęłam.

- Cóż, chcę... - ...ciebie, podpowiadała mi podświadomość. Miałam ochotę krzyknąć na siebie za swoje myśli. Rozdwojenie jaźni jak nic. – Uh, nie ważnie.

- Czego chcesz? – przekrzywił głowę w bok, wyglądając jak zaciekawiony wilk.

- Polowania. – odparłam wreszcie.

- Wiesz, że jeszcze nie możesz się nadwyrężać.

- Wiem i dobija mnie to. – warknęłam. – Zaczynam czuć się jak w klatce. Ja potrzebuję tego żeby żyć. Po tylu latach głupi bieg po lesie znaczy dla mnie tyle co oddychanie.

SILVERCLAW | WolverineOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz