62 \\ OH, HI! CAN YA DIE?

209 12 7
                                    

Tell you you're the greatest
But once you turn they hate us

Oh, the misery
Everybody wants to be my enemy
Spare the sympathy
Everybody wants to be my enemy

***

Walka, jaka się rozpętała, na pewno nie należała do prostych, ale nie miałam na co narzekać. Wręcz przeciwnie, podobała mi się opcja posłania do innego świata tych skurwysynów, chociażby po to żeby ich szefowie nie myśleli, że dostaną wszystko co im się tylko wymarzy.

Natarłam na nich, nie zwracając uwagi na krzyk Clint'a żebym wracała, zmieniając się w diamentową pół-tygrysicę. Lawirowałam między nimi, co chwila słysząc odbijające się ode mnie kule z karabinów. Powaliłam kilku z nich, by po chwili rzucić się na następnych i zanurzyć w nich kły, a głowę jednego zachodzącego mnie od tyłu zmiażdżyłam ogonem.

Uśmiechnęłam się psychopatycznie, poddając naturze i tańcząc między żołnierzami. Istny taniec śmierci. Woah, może powinnam zacząć tańczyć częściej.

- Co z Lokim i Bucky'm? – zapytałam, biegnąc do kolejnej grupki.

- Jeleń się wymknął. – warknęła Natasha, która mignęła mi gdzieś w oddali. – Barnes bezpieczny w celi.

- O tyle dobrze.

- Słuchajcie, mam tu jednego przeciwnika, na którego nie działają moje repulsory. – usłyszałam Tony'ego. – Jest wyjątkowo silny.

- Zaraz tam będę.

Bez większych problemów zabiłam tych przede mną i ruszyłam na pomoc bratu, po drodze eliminując jeszcze kilku mundurowych. Jak zawsze, słaba zwierzyna padła od razu, dzięki czemu nie musiałam się wysilać.

Odbiłam się od ziemi i wylądowałam na dachu auta, lustrując wzrokiem sytuację. Przede mną Tony co chwila strzelał do jakiegoś człowieka, lawirując w powietrzu. Zmrużyłam oczy, a po chwili otwarłam je szeroko z zaskoczenia. Nie może być...

Cóż, człowiekiem tym był... Victor we własnej osobie. Niech mnie ktoś zastrzeli.

Pierwszym, co poczułam na jego widok był strach. Wszystkie wspomnienia z nim odżyły na nowo, forsując mur, którym je odgrodziłam. Jednak po chwili, cały ten strach przerodził się w o wiele silniejszą emocję.

Nienawiść.

Ta, którą do niego czułam, którą pielęgnowałam przez te wszystkie lata właśnie wychodziła na światło dzienne. Czułam, jak zaczyna we mnie płonąć. Zalała całe moje ciało, zostawiając ze sobą tylko jedną myśl.

Zemsta.

Zeskoczyłam na ziemię i zmieniłam się w zwykłą postać, zaczynając wolno iść w jego stronę. Moje oczy cały czas utkwione były w jego postaci, a adrenalina jeszcze bardziej szumiała mi w uszach i podsycała chęć wyrównania rachunków.

- Tony, on jest mój. – powiedziałam cicho, by po chwili zwrócić się do mojego celu. – Creed! Kopę lat!

Widząc, że mój brat dał mu spokój, odwrócił się w moją stronę, a kiedy jego wzrok spoczął na mnie, uśmiechnął się sarkastycznie.

- Proszę, proszę... Co za kot nam się tu przypałętał? – zapytał, poprawiając swój nieśmiertelny płaszcz. Czy on ma jakąś manię na ich punkcie?

Już miałam odpowiedzieć jakąś zgryźliwą uwagę, kiedy poczułam ukłucie w szyi. Zmarszczyłam brwi i sięgnęłam do niej ręką, natrafiając na wbitą małą strzałkę. Znów spojrzałam na Creed'a, którego uśmiech zmieniał się na jeszcze pewniejszy siebie.

SILVERCLAW | WolverineOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz