Is he strong?
Listen bud
He's got radioactive blood
Can he swing from a thread?
Take a look overhead
Hey, there
There goes the Spider-ManIn the chill of night
At the scene of a crime
Like a streak of light
He arrives just in time
***Obserwując popołudnia Avengers, jedyne co mogłam stwierdzić to to, że są one leniwe. Steve z lekkim uśmiechem robił sobie kawę, Natasha czytała książkę, co chwila spoglądając na mnie, Clint grał w Fifę, Thor mu się przyglądał, a Banner widocznie był w swoim świecie. Brakowało tu tylko dąsającego się Tony'ego. Nie mam pojęcia dlaczego on tak reaguje. Rozumiem, że Zimowy Żołnierz jest niebezpieczny, ale aktualnie nie jest pod wpływem programowania więc gdzie jest problem? Rozumiem procedury i tak dalej, ale wciąż...
- Słuchajcie co się dzisiaj odwaliło. – oho, mój problem właśnie wszedł do kuchni. – Dostałem list.
- List? – Bruce uniósł brew.
- List.
- Do Koryntian, kurwa. – wywróciłam oczami, w myślach wiwatując. – Pokaż go.
Wyrwałam mu kartkę, którą wyjął z kieszeni i szybko przeleciałam wzrokiem po doskonale znanych mi informacjach. Loki współpracował ze Stryker'em, nie jestem pewna do końca dlaczego, ale chodzi o umiejętności magiczne bożka. No, i ich wspólny cel zniszczenia X-Men oraz Avengers, ale to raczej wątek poboczny. Długo zastanawiałam się też czemu Loki szuka adresu Szkoły, skoro żołnierze Stryker'a już tam byli. Blaire ich tam wprowadziła więc czemu nie mają lokalizacji? Nie twierdzę, że mnie to nie cieszy, ale jest podejrzane.
- Avengers myślę, że wasz problem z Lokim został rozwiązany. – posłałam im zaskoczone spojrzenie. – Coś tu pisze o pendrive, masz go?
- A, ta. – rzucił przedmiot na stół.
Wszyscy przez jakiś czas gapili się w niego, próbując poukładać wydarzenia. No, prawie wszyscy. Mentalnie gratulowałam sobie tego pomysłu, bo jak inaczej miałam przekazać im informacje? Musiałabym się ujawnić albo zdradzić moce, a tego nie zrobię. Przynajmniej jeszcze nie.
- Cóż... – powiedział Steve. – Proponuję zadzwonić do Fury'ego żeby tu przyleciał i z nim to omówić.
- To ja nie będę wam przeszkadzać i skoczę do laboratorium. – mruknęłam i wstałam od stołu, biorąc do ręki kawę.
Skierowałam się do windy i zjechałam kilka pięter niżej, po chwili wychodząc w pracowni. Z uśmiechem podeszłam do dużego biurka i podpięłam jeden z kabli do kręgosłupa, by zwizualizować przed sobą projekt.
- JARVIS, chciałoby ci się nadzorować pracę? – zapytałam.
- Oczywiście, panno Stark. – odpowiedział mechaniczny głos.
- Dzięki. Będę musiała zadzwonić kiedy ręka będzie się składała, a potem przejmę stery.
Znalazłam potrzebne rzeczy, wzięłam narzędzia i kilka urządzeń, odpaliłam muzykę i zatraciłam się w majsterkowaniu. Chciałam zrobić jego rękę podobną do mojej. Nie srebrną z dziwnie ułożonym metalem i gwiazdą sowiecką. Chciałam żeby była subtelna, pokryta metalowymi włóknami, zabudowana i, przede wszystkim, sprawna. Najgorsze było tylko dobranie kolorów, ale koniec końców zdecydowałam się na czarno-złote. Słyszałam kiedyś, że w Japonii jeśli przeplata się coś złotem, albo naprawia, np. stłuczony wazon, świadczy to o historii tej rzeczy i o tym, że wiele przeszła. Całą jej przeszłość 'upiększa' się złotem, by uhonorować przejścia. Myślę, że to dobre znaczenie dla Barnes'a. Może i nie będzie znał motywu tych kolorów, ale dla innych, którzy o tym wiedzą będzie to ważna informacja. W końcu wiele przeszedł, a mimo to wciąż walczy i się nie poddaje.
CZYTASZ
SILVERCLAW | Wolverine
FanficSinthea Stark nigdy nie miała w życiu kolorowo. Najpierw była cieniem podążającym za swoim bratem, nigdy nie była brana pod uwagę. Kiedy skończyła siedem lat zaczęła się zmieniać, co poskutkowało tym, że dalej była cieniem, tylko takim, którego wszy...